3.

488 19 2
                                    

Byłam zdeterminowana, żeby znaleźć dziś pracę. Jeśli mi się to nie uda, będę zmuszona prosić ojca o trochę kasy. Wolałabym tego nie robić, ale nie wiedziałam, jak długo utrzymam swoją dotychczasową pracę. Miałam dość szefa i jego ciągłego przygadującego mi syna. Skoro tak bardzo coś im we mnie nie pasowało, po co zdecydowali się mnie zatrudnić? Do tego ludzie z mojej zmiany nie byli zbyt rozmowni. Niektórzy nawet nie chcieli wytłumaczyć, na czym polegała moja praca. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nikt nie lubił nowych, ale ktoś musiał pokazać mi jak poprawnie wykonywać swoje zadania, skoro szef się do tego nie kwapił. Facet lubił wymagać, ale nie wysilał się, żeby cokolwiek wytłumaczyć. Miałam ochotę pyskować mu za każdym razem, gdy coś do mnie mówił.

Nie wiedziałam, jak trafiłam pod agencję reklamową, która potrzebowała dziewczyn do jakiejś sesji. Mogłam zaryzykować. Nie byłam brzydka jednak moja piegowata twarz i rude włosy nie każdemu mogły się podobać. Utarło się, że kolorowe magazyny powinny zdobić zdjęcia blondynek o słodkiej i niewinnej urodzie. Liczyłam, że może uda się wykorzystać moją twarz do jakiejś reklamy. Byle nie chodziło o produkty do higieny intymnej oraz nic związanego z seksem. Nie potrzebowałam rozgłosu, tylko gotówki. Jednak to nie znaczyło, że sprzedam prawa do wykorzystywania swoich zdjęć w reklamach produktów, z którymi nie chciałam być kojarzona. Byłam zbyt wybredna, jak na osobę, która bardzo chciała pracy w lepszym miejscu niż restauracja.

Przeszłam casting i czekałam. Wiele razy powtarzałam, że wolałabym stanąć po drugiej stronie obiektywu. Czułabym się o wiele lepiej. I pewnie efekty tej pracy byłyby o wiele lepsze. Jednak wątpiłam, że ktokolwiek da swój sprzęt obcej dziewczynie, która chciała się pobawić. Ktoś stojący za fotografem zaproponował, żeby dać mi aparat i zaprosić kolejną dziewczynę. Powinnam bać się, coś uszkodzę i nie będę miała za co odkupić sprzętu. Aparat, z którego korzystało to studio, kosztował kilkanaście tysięcy. Marzyłam o takim kiedyś, a nawet nie było mnie stać na zwykłą lustrzankę za dwa tysięcy, żeby się czegoś uczyć.

– Poważnie? - Spojrzałam na niego, bo miałam wrażenie, że robił sobie ze mnie żarty.

Jadnak perspektywa zabawy cudeńkiem, które w dłoniach trzymał fotograf, wygrała ze zdrowym rozsądkiem. Nie powinnam robić sobie nadziei. Facet na pewno nie odda mi swojego aparatu, który był narzędziem jego pracy. Zastanawiało mnie, kim był chłopak, który kontrolował sesję. Możliwe, że to kolejny dzieciak, który pracował w rodzinnej firmie i uważał się za szefa. Ten przynajmniej nie był gburowaty. Chociaż nie mogłam tego stwierdzić po tej krótkiej wymianie zdań.

– Jeśli nic z tego nie wyjdzie, przynajmniej będzie ubaw. - Zaśmiał się, wzruszając ramionami.

Postaram się, żeby był zadowolony ze swojej decyzji. Gdy chwyciłam w dłonie aparat, byłam zachwycona. Ten model do tej pory oglądałam tylko w sklepie, nie spodziewając się, że kiedykolwiek będzie mnie na niego stać. Przynajmniej nie, dopóki Avery dostanie się na studia i ich nie ukończy. Zadbanie o przyszłość siostry było dla mnie najważniejsze. Najpierw skupię się na niej, a później pomyślę o sobie. Nie chciałam, żeby ona kiedyś stawała przed takimi dylematami jak ja.

Fotograf poinstruował mnie, jak powinnam obsługiwać się aparatem i jakie ujęcia były najlepsze. Zapewne chciałby wykorzystać kilka z nich, skoro stracił godziny pracy na zabawę obcej dziewczyny. Słuchałam jego rad uważnie. Koleś znał się na swojej robocie i mogłam się czegoś nauczyć. Może ta wiedza przyda mi się jeszcze w przyszłości. Byłam zadowolona ze zdjęć, które zrobiłam. Wydawało mi się, że mężczyźni obserwującym moją zabawę też. Tylko że to nic nie znaczyło. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie było tutaj dla mnie miejsca.

– Chodź, pogadamy. - Chłopak, który skończył rozmowę z fotografem, pociągnął mnie w stronę wyjścia.

Nie byłam pewna, o co chodziło. Możliwe, że wcale nie podobała mu się zabawa z jego pracownikiem, mimo że sam to zaproponował. Dziewczyna pozująca do zdjęć też nie wyglądała na zadowoloną. Zapewne się poskarżyła, że nie przyszła tutaj marnować swojego czasu, żeby jakaś niedoświadczona małolata robiła jej zdjęcia. Nie miałam szans na pracę tutaj i pewnie nawet nikt nie brał pod uwagę, żeby wykorzystać moje zdjęcia do któreś z reklam. Jutro będę zmuszona zmarnować kolejny dzień na poszukiwanie pracy. W Chicago było tysiące firm takich jak ta, a nie musiałam przecież mieszkać w centrum miasta.

Hayden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz