2.

563 23 0
                                    

Nie byłam pewna swojej decyzji, gdy wsiadałam do samolotu do Chicago. Wiedziałam tylko, że chciałam się znaleźć z dala od własnej matki. Nie mogłam już na nią patrzeć. Całe dnie spędzała w domu, nic nie robiąc. Nie potrafiłam użalać się nad nią tak, jak robiła to moja młodsza siostra. Musiałam zadbać, żeby ona miała lepsze życie. Ojciec nie był w stanie nam pomóc, dopóki nie odetniemy się od mamy. Taki był jego warunek. Od pewnego czasu pieniądze, które przelewał nam, bo nie ufał już mojej rodzicielce, która nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielkie problemy finansowe mieliśmy, starczały tylko na opłacenie domu i kilka rzeczy do jedzenia. Na resztę musiałam zarobić. Nie był żadnych więcej pieniędzy, o których mówiła matka. Żyła w swoim własnym świecie i powoli zaczynała tracić kontakt z rzeczywistością. Nie chciałam matkować Avery, więc nic jej nie mówiłam. Bałam się, że siostra zrezygnuje ze szkoły, żeby pomóc i zarabiać pieniądze. Właśnie dlatego potrzebowałam lepszej pracy. Nie miałam dobrego wykształcenia ani żadnego doświadczenia. Czasami bawiłam się aparatem nauczycielki, która pozwalała mi robić zdjęcia do gazetki szkolnej. Super się przy tym bawiłam. Może ktoś da mi szansę. Chociaż wiedziałam, że w wielkim mieście na pewno nie przebiję się w żadnej firmie. Musiałam zacząć jak wszyscy jako kelnerka.

Nie byłam zadowolona ze swoich poszukiwań. Ok, nie liczyłam, że znajdę pracę po godzinie, ale miałam nadzieję, że będzie łatwiej. Kasy starczy mi tylko na kilka nocy w hostelu. Nie zamierzałam wracać do domu. W dwóch firmach mnie spławili, a w kolejnych powiedzieli, że zadzwonią. Wiedziałam, że tego nie zrobią. Niby czemu mieliby mnie przyjąć? Nie miałam znajomości ani kwalifikacji do pracy w biurze. Naiwnie wierzyłam, że ktoś da szansę niedoświadczonej dziewczynie z małego miasta. Musiałam schować swoją dumę do kieszeni i prosić o pracę za barem. Na kilka dni. Potrzebowałam pieniędzy na życie tutaj, dopóki nic nie znajdę lepszego. Potrzebowałam również mieszkania. Powoli zaczynałam w siebie wątpić. Na to nie mogłam sobie pozwolić.

– Zatrudnicie mnie? - Spojrzałam na faceta po pięćdziesiątce.

Prowadził restaurację w centrum Chicago i byłam przekonana, że takich dziewczyn do pracy, jak ja miał na pęczki. Wkurzało mnie, jak mierzył mnie wzrokiem. Jakby nie wystarczyło, że byłam ruda, zostałam obdarowana również piegami. Zdobyły całą moją twarz i ciało. W szkole się ze mnie śmiali, ale miałam to gdzieś. Przez jakiś czas rozważałam ufarbowanie się na czarno, ale zrezygnowałam. Nie chciałoby mi się co miesiąc walczyć z odrostami, jak robiły niektóre kobiety. Postanowiłam zaakceptować swoje rude włosy. Dobrze, że chociaż mogłam ukryć piegi pod grubszą warstwą makijażu. Niestety z tymi na ramionach było trudniej.

– To praca tylko na kilka miesięcy. Nie mamy miejsca na dłużej. Po powrocie dziewczyny z urlopu robisz wypad. Nie masz co liczyć na coś więcej.

Rozumiałam, co do mnie mówił. Jasno dał mi do zrozumienia, że nie było dla mnie miejsca w jego restauracji. Spokojnie. Nawet nie zamierzałam zagrzać tutaj miejsca na stałe. Byłam nieco ambitniejsza i wierzyłam, że znajdę pracę gdzie indziej. Szkoda, że wcześniej nie pomyślałam, żeby zrobić jakieś kursy, ale myślałam, że zrobię to na koszt swojego przyszłego pracodawcy. Jednak zaczynałam w to wątpić. Będę musiała radzić sobie sama, bo nikt się nade mną nie zlituje.

– Jasne.

– Oczekuję pewnego zachowania.

Dobrze będzie poznać zasady panujące w tym miejscu. Nie chciałam popełnić jakiejś gafy, ale miałam wrażenie, że facet miał ze mną problem od chwili, w której zjawiłam się w jego restauracji. Wcale mnie tutaj nie chciał. Dziwne, że w ogóle rozważył opcję zatrudnienia mnie. Podejrzewałam, że ten młodszy facet, który przyglądał nam się z daleka, maczał w tym palce. Pewnie był jego synem albo wspólnikiem. Nie podejrzewałam, że nawet nie był mną zainteresowany. Zapewne chciał się ponabijać, a wydawałam mu się odpowiednim obiektem żartów.

Hayden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz