Postanowiłam zamieszkać z Colem na stałe. Do tej pory w jego mieszkaniu było dużo moich rzeczy, ale czasami jeszcze wracałam do siebie. Lubiłam pracować w ciszy, a mój facet nie zawsze potrafił to zrozumieć. Wczoraj w końcu przewiozłam tutaj wszystkie swoje rzeczy. To poważny krok w naszym związku. Tak mi się przynajmniej wydawało. Po rozmowie z Liamem udało mi się zadbać, żeby Avery została w mieszkaniu, które od niego wynajmowałam. Przynajmniej na razie nie musiałam się martwić, gdzie podzieje się podczas pobytu na studiach. Miałam nadzieję, że ona też była z tego zadowolona. Nie musiałyśmy szukać mieszkania, dla mojej siostry. Chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że odebrałam jej tę przyjemność. Może za jakiś czas będzie miała okazję to nadrobić.
– Ale naprawdę nie będę ci przeszkadzać? – dopytywałam chłopaka, odkładając pudło z całym swoim sprzętem fotograficznym.
Nie pozwoliłam ruszyć go nikomu. Trzy razy upewniałam się, że wszystko było spakowane dobrze, żeby uniknąć uszkodzeń podczas podróży. Oszalałam na tym punkcie, ale bardzo dbałam o swoje narzędzie pracy. To ono sprawiało, że zarabiałam ponad normę. Sama musiałam wszystko przewieźć, chociaż to wcale nie zapewniało, że coś nie zostanie zniszczone. Jednak wtedy mogłam obwiniać samą siebie i obędzie się bez kłótni.
– Ani trochę. - Uśmiechnął się szeroko. – To twoje biuro, ale nie zamykaj się tutaj zbyt często.
– Nie mam na to wpływu.
Bywały dni, kiedy pracowałam całymi nocami. Nie miałam z tym żadnego problemu. Czasami brałam zbyt wiele zleceń i później się nie wyrabiałam, ale potrzebowałam dodatkowej gotówki. Chciałam zadbać o siostrę i jej studia. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Poza tym swoją ciężką pracą mogłam zadbać o lepsze zarobki. Może za jakiś czas to ja będę dyktować warunki i stawki w branży. Na razie jednak wystarczyło mi to, co miałam. Praca dla Liama zapewniała mi stałą pozycję na rynku. Nie musiałam sama szukać sobie zleceń, co było dużym udogodnieniem.
– Nikt nie pracuje przez cały czas.
Jasne, bo nie każdy potrzebował zapewnić swojej rodzinie godne warunki do życia. Nie każdy miał matkę, która nie potrafiła o siebie zadbać. Nie zamierzałam o tym przypominać. Cole i tak wiele znosił. Nie musiał się przejmować moją rodziną. To nie był jego problem. Wiedziałam, że mnie nie rozumiał. Nie miał rodzeństwa i nie musiał się przejmować nikim poza sobą samym. Wcale nie miałam mu tego za złe. Po prostu lepiej byłoby mi, gdyby nie wtrącał się, gdy będę chciała dłużej popracować.
– Albo bierzesz mnie taką z całym tym bałaganem, albo nie będziesz miał nic. - Uśmiechnęłam się.
Chciałam upewnić się, że Cole akceptował mnie taką, jaką byłam i nie chciał mnie zmienić. Nie zniosłabym tego. Poza tym nie potrzebowałam dodatkowych kompleksów. Zbyt wielu się ich nabawiłam w szkole średniej. Cieszyłam się, że po przyjeździe do Chicago znalazłam towarzystwo, które mnie akceptowało. Czułam się tylko nieco dziwnie, gdy Liam poświęcił mi nieco więcej uwagi.
– Zgoda. - Podszedł do mnie. – Mam nadzieję, że tego nie pożałuję.
– Na pewno. - Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Na pewno noce zostawię dla ciebie.
– Mam taką nadzieję, Hayden. - Pocałował mnie.
Rano zadzwoniłam do siostry. Musiała upewnić się, że zaaklimatyzowała się w nowym miejscu. Nie chciałam zostawić jej samej, ale swoją przeprowadzkę do chłopaka planowałam, jeszcze zanim przyjechała do miasta. Za jakiś czas zamierzałam ją odwiedzić. Nie chciałam, żeby pomyślała, że ją kontrolowałam. W żadnym wypadku. Wiedziałam, że była rozsądną dziewczyną. Po prostu zależało mi, żeby Avery nie czuła się samotna.
CZYTASZ
Hayden.
RomanceMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...