10.

293 8 0
                                    

Udało się! Moje zdjęcia ukazały się w reklamie. Zdobią bilbordy w całym mieście. Cieszyłam się jak głupia. Wiedziałam, że wiele osób nie zrozumie moje radości, bo nie pamiętali już, jak sami cieszyli się ze swoich pierwszych sukcesów. Nie spodziewałam się jednak, że Liam będzie zamierzał uczcić mój mały sukces. Przyszedł do gabinetu z szampanem i wypiliśmy po lampce. Najchętniej od razu zadzwoniłabym do siostry, żeby jej się pochwalić, ale była jeszcze w szkole i nie chciałam jej przeszkadzać. Miałam czas, żeby podzielić się z nią dobrą wiadomością. Możliwe, że za jakiś czas otrzymam więcej zleceń dzięki, czemu zacznę lepiej zarabiać. Uwierzyłam, że byłam w stanie coś osiągnąć i zapewnić siostrze życie bez zmartwień.

– Gratulacje. - Przytulił mnie Liam. – Dostaniesz premię i więcej zleceń.

Na tym zależało mi najbardziej. Nie ukrywałam, że potrzebowałam kasy. Starałam się nie tylko dlatego. Wiele nauczyłam się od Lucasa. Gdyby nie on w ogóle pewnie nie osiągnęłabym tak wiele. Chciałam, żeby szef o tym pamiętał. Nie mogłam całej roboty przypisać sobie. Tak samo, jak nie powinnam zapominać, że pracowałam na sukces nie tylko swój, ale również całej firmy.

– To dzięki Lucasowi.

– On też na tym skorzysta.

Zadzwoniłam do siostry pochwalić się swoim sukcesem i zapytać, czy dostała paczkę ode mnie. Wysłałam jej ciuchy i kosmetyki, których potrzebowała. Za każdym razem uważnie słuchałam, co jej się kończyło oraz co by mogło się przydać. Nie wysłałam pieniędzy, bo wiedziałam, że odda wszystko matce tak, jak zrobiła to ostatnio. Opłaciłam rachunki z pieniędzy od ojca, które od teraz w większości wpływały na moje konto, bo bałam się, że wkrótce mama przestanie płacić za dom. Nie mogłam dopuścić, żeby ona i Avery nie miały gdzie mieszkać. Zostawało dla rodzicielki kilka groszy na przeżycie. Siostra też miała pieniądze od taty. Nie musiała oddawać wszystkiego matce. Nadal nie wiedziałyśmy, co robiła ze swoimi pieniędzmi. Od dawna podejrzewałam, że miała problemy z hazardem, ale nie znalazłam w domu nic. Nawet cholernego żetona, żeby ją o to oskarżyć.

– Super.

Nie wyczułam w jej głosie entuzjazmu, ale rozumiałam, że mogła być zmęczona. Miała zbyt wiele obowiązków jak na swój wiek. Powinna skupić się na szkole, a nie zajmować matką. Czasami miewałam wyrzuty sumienia, że ją zostawiłam w rodzinnym mieście, ale nie mogłam dłużej znieść zachowania swojej rodzicielki. Bałam się, że wkrótce skończę jak ona. Któraś z naszej trójki musiała się ogarnąć. Padło na mnie. Nie byłam zła, że musiałam okazać się tą odpowiedzialną. Lepiej ja niż młodsza siostra.

– Jak ubrania? Wiem, że chciałabyś kupić coś sama, ale zrobimy to, gdy przyjadę. Obiecuję.

Zastanawiałam się, czy ciuchy, które kupiłam dla Avery, nie były na nią za duże ani za małe. Pamiętałam jej rozmiar, ale nie wiedziałam, czy nie schudła. Poza tym odebrałam jej frajdę z zakupów, ale na razie nie miałam możliwości zabrać ją do centrum handlowego, żeby sama mogła wybrać rzeczy dla siebie. Postaram się o to następnym razem. Może uda mi się namówić siostrę, żeby odwiedziła mnie w Chicago. Nie miałam nic przeciwko, żeby przyjechała na weekend. Zwiedziłybyśmy razem miasto, bo do tej pory nie miałam okazji zobaczyć nic więcej drogę z mieszkania do pracy. Chętnie wybrałabym się na jakąś wycieczkę w towarzystwie Avery.

– Hayden, te ciuchy są świetne. - Wyczułam radość w jej głosie.

– Cieszę się, że ci się podobają.

– Masz dobrą pracę.

– Tak. Odłożę na twoje studia. - Uśmiechnęłam się.

To był mój cel. Na niczym nie zależało mi tak bardzo, jak na tym, żeby Avery zdobyła dobre wykształcenie. Miała szansę osiągnąć coś więcej niż ja. Może pochodziła z biedniejszej rodziny, ale to nie znaczyło, że nie zasłużyła na szansę, którą zamierzałam jej dać tak samo, jak zrobił to Liam dla mnie. Wątpiłam, że gdyby nie on to dostałabym dobrą pracę w Chicago. Nie miałam odpowiednich kwalifikacji ani nie skończyłam studiów, które dla większości były warunkiem koniecznym. Jakby bez tego ludzie nic nie znaczyli, nie byli warci czegokolwiek.

– Zapytasz o mamę?

Nie miałam zamiaru. Można było mówić, że byłam okropną córką, ale nie chciałam usłyszeć kolejny raz, że nic ją nie interesowało. Czasami miała przebłyski, kiedy starała się być dobrą matką, ale to trwało zbyt krótko. Po moim wyjeździe nie zapytała o to, jak sobie radziłam. Gdyby tak było, Avery wspomniałaby cokolwiek na ten temat. Jednak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że dla naszej rodzicielki były ważniejsze sprawy niż dzieci.

– Co z nią? - Starałam się nie zabrzmieć jak znudzona.

– Nie rozmawia ze mną.

Nie widziałam w tym nic nowego. Zdarzało jej się to wiele razy, gdy przebywałam w domu. Kilka lat temu jeszcze próbowałam spędzać z nią czas i opowiadałam cokolwiek, byle tylko zareagowała. Raz nawet opowiedziałam matce o tym, że uprawiałam seks bez zabezpieczenia i bałam się, że zaszłam w ciążę. Liczyłam na jakąś reakcję. Cokolwiek poza milczeniem. Nawet na mnie wtedy nie spojrzała. Poczułam się, jakbym nic nie znaczyła. Już wtedy wiedziałam, że byłam zdana na siebie. Nie mogłam liczyć na niczyje wsparcie, a zwłaszcza na wsparcie rodzicielki.

– Avery, nie przejmuj się za bardzo. Wiesz, że taka jest.

– Po twoim wyjeździe jest inaczej.

Nie zamierzałam wziąć odpowiedzialności na siebie. Zachowanie matki to nie moja wina. Już dawno było z nią coś nie tak. Ojciec to zauważył i dlatego ją zostawić. To ona była winna rozpadu naszej rodziny. Próbowała zrobić ze swojego męża najgorszego faceta, mimo że płacił na dzieci co miesiąc. Nie musiał tego robić, ponieważ matka nigdy nie założyła mu sprawy o alimenty. Podejrzewałam, że nie zrobiłaby tego, nawet gdyby nie płacił. Czasami zastanawiałam się, czemu nie zabrał nas ze sobą. Przecież doskonale wiedział, że nie będziemy miały łatwego życia z matką, a była w takim stanie, że nie miałby problem, żeby nas od miej zabrać.

– Proszę cię, skup się również na sobie. Mama poradzi sobie z tobą u boku.

Miała szczęście, że Avery z nią została. Dzięki niej nie musiała się o nic martwić. Nie to, żeby wcześniej w ogóle się tym przejmowała. Moja siostra ogarniała większość spraw w domu. Dzięki niej nie było wstydu, gdyby ktoś nieoczekiwanie zechciał nas odwiedzić. Nie to, żebyśmy w ostatnim czasie gościły kogokolwiek. Nie miałyśmy zbyt wielu znajomych, a matka odcięła się od wszystkich chwilę po tym, jak straciła pracę. Nie zależało jej na utrzymywaniu kontaktów z nikim.

– Dobrze.

– Odwiedzę was niedługo.

Nie planowałam długiego urlopu, ale nie mogłam ciągle unikać matki, mimo że bardzo bym tego chciała. Nie miałam jej nic do powiedzenia. Nie, dopóki się nie ogarnie. Nie musiała przejmować się mną, ale powinna pomyśleć o swojej młodszej córce, która nadal potrzebowała matki. Wolałabym zabrać Avery do siebie, gdzie na pewno byłoby jej lepiej. Niestety nie mogłam. Może i dałabym radę utrzymać siebie i siostrę, ale byłam pewna, że ona wcale nie chciała wyjechać z rodzinnego miasta.

– Ok.

– Nie zaniedbuj szkoły, dobrze?

Wiedziałam, że miała dość gadania na ten temat, ale kiedyś zrozumie, czemu edukacja była tak ważna. W porównaniu do mnie miała szansę zdobyć dobre wykształcenie. Nie będzie musiała iść do byle jakiej roboty. Nie miałam jej tego za złe. Tyle że o naszą przyszłość powinna zadbać matka. To był jej cholerny obowiązek. Widocznie nie byłyśmy warte poświęcenia nam czegokolwiek.

Następnego dnia pomagałam Lucasowi przy jego sesji. W sumie to robiłam to częściej, niż zajmowałam się swoimi pracami. Z tego, co mi powiedział ostatnio dwa sukcesy to niewiele, żeby zaistnieć w świecie reklamy, i nadal musiałam pomagać innym. Nie musiał sprowadzać mnie na ziemię. Chętnie nauczę się od niego jeszcze kilku rzeczy. Lucas był dobrym źródłem informacji o fotografii. Wiele rzeczy mogłam znaleźć w internecie, ale o wiele lepiej było oglądać go w pracy. Nie sądziłam, że się zaprzyjaźnimy. Miałam wrażenie, że zaczął widzieć we mnie rywalkę, a przecież nie chciałam wygryźć go z pracy. Możliwe, że chodziło o to, że przeze mnie zacznie mieć mniej zleceń, ale przecież sam ciągle gadał, że potrzebował pomocy.

– Słyszałem, że nieźle ci ostatnio poszło. - Zerknął na mnie.

Wiedziałam, że wieści szybko się rozchodziły. Nie byłam pewna czy Lucas był zadowolony z moich sukcesów, czy zły. Może nie podobało mu się, że nie podzieliłam się z nim tą informacją, ale uznałam, że nie był osobą, która musiała wiedzieć wszystko z mojego życia. Chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że dowie się o moim sukcesie. Przecież razem pracowaliśmy.

– Tak.

– Możesz czuć się jak prawdziwy pracownik. - Uśmiechnął się. – Mam tylko nadzieję, że za szybko mnie nie wygryziesz. Mam jeszcze sporo czasu do emerytury.

Nie zamierzałam. Poza tym nie wyobrażałam sobie zająć jego miejsce. Czasami wydawało mi się, że miał zbyt wiele pracy. Zostawał po godzinach, żeby nadgonić wszystkie sesje. Do tego musiał dotrzymać wszystkich terminów. Nie wiedziałam, ile zleceń będę w stanie wziąć na raz, żeby wyrobić się w czasie, ale zamierzałam dużo pracować. Każda sesja oznaczała dodatkowe pieniądze, a potrzebowałam ich bardzo, żeby zapewnić dobre życie sobie i siostrze. Nie będę więc miała problemu z poświęceniem całego czasu na pracę. Przynajmniej w najbliższych miesiącach. Gdy odłożę pieniądze na studia Avery, będę mogła przystopować. Na razie i tak nic lepszego nie miałam do roboty. Na związku też mi nie zależało. Tym bardziej że nie oglądałam się za chłopakami.

– Nie mam takiego zamiaru.

Z tego, co wiedziałam, Lucas nie chciał pracować nigdzie indziej, mimo że dostał propozycje od wielu dużo bardziej popularnych firm. Miał nawet szansę zostać jednym z topowych fotografów. Odrzucił tę propozycję bez zastanowienia. Z tego, co opowiadał Liam, był zły na swojego kumpla. Uznał, że jego decyzja była głupia i miał szansę na dużo lepsze pieniądze i życie. Jednak Lucas wolał zostać w firmie znajomego, w której zaczynał.

– To dobrze.

– Miałeś okazje zrobić większą karierę. Dlaczego zostałeś?

– Bo zaczynaliśmy z Liamem razem. - Rozstawiał sprzęt. – To jego firma, ale jestem z nią związany od zawsze. Przynajmniej wiem, że cokolwiek się stanie, będę miał tutaj pracę. Nikt inny nie zapewni mi takich warunków.

Jasne, ale przecież mógł zarabiać o wiele lepiej. Z tego, co wiedziałam, Liam nie był w stanie zapłacić mu więcej niż teraz. Nadal musiał brać dodatkowe sesje. W innej firmie mógłby pracować połowę mniej za te same pieniądze. Nie wiedziałam, jak zachowałabym się na jego miejscu, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że kasa była ważnym elementem w moim życiu. Nie mogłam rezygnować z czegoś, co przynosiło lepsze zyski. Podejrzewałam, że Lucas mnie nie zrozumie.

– A kasa?

– To jest dla ciebie najważniejsze? - Spojrzał na mnie.

– Niestety w tej chwili tak. Mam nadzieję, że cię nie rozczarowałam.

– Trochę tak, ale to nieważne.

Hayden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz