Siedziałam kolejną godzinę nad zdjęciami, które od samego początku wydawały mi się beznadziejne. Wiedziałam, że nic z nich nie będzie, ale musiałam je dopracować, żebyśmy mogli je sprzedać. Nie było mowy o powtórzeniu sesji. Nie mieliśmy na to czasu. Jedyne, na co mogłam liczyć to na to, że program graficzny zrobi z tymi zdjęciami coś dobrego. Jednak, żeby tak się stało, musiałam nad nimi popracować. Dobrze, że dzisiaj nikt mi nie przeszkadzał i mogłam cały dzień posiedzieć sama, skupiając się na swojej nieudanej pracy. Miałam tylko nadzieję, że szef nie zapyta o efekt przed wyjściem z pracy. Musiałabym go okłamać albo szczerze powiedzieć, że nic dobrego z tego nie wyszło. Nie chciałam mówić ani jednego, ani drugiego.
– Ubierz się ładnie. - Liam wpadł do gabinetu.
Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodziło. Co było nie tak z moimi ubraniami? Były schludne i przede wszystkim wygodnie. Nie czułam potrzeby strojenia się do pracy. Nikt nie wymagał ode mnie eleganckiego stroju. Po co, skoro większość czasu spędzałam w studio albo gabinecie Liama, gdzie nikt mnie nie widział. Miałam nadzieję, że szef powie coś więcej.
– Po co?
– Na imprezę. – Uśmiechnął się. – Coś wypijemy, pogadamy.
W tej firmie ludzie często znajdowali powód do imprezowania. Nie było nawet problemu z upiciem się w środku tygodnia. Nikt nie przejmował się kacem. Nie miałam nic przeciwko, żeby się gdzieś wyrwać z ludźmi, których znałam. Wyrobiłam się ze wszystkimi zdjęciami, więc mogłam sobie pozwolić na imprezę. No poza tą nieszczęsną sesją, ale dzisiaj już nic nie wymyślę. Może spojrzę na nią na świeżo jutro rano.
– Ok. - Spojrzałam na niego. – Gdzie mam być?
– Podjedź pod firmę. Stąd wyruszymy wszyscy.
Super. Miałam nadzieję, że uniknę kontaktu z niektórymi ludźmi z pracy. Nie z wszystkimi mogłam się dogadać i wolałam nie popaść w żaden konflikt. Wiedziałam, że wielu z pracowników za mną nie przepadało. Zbyt łatwo dostałam pracę i szef wziął mnie pod swoje skrzydła, a to było podejrzane. Pewnie zrobiłam coś dla niego w zamian albo wcale nie byłam taka biedna, przychodząc tutaj, szukając pracy. Może miałam niezłe znajomości albo próbowałam komuś zaszkodzić. Szkoda, że niektórzy woleli wydać o kimś opinię na podstawie plotek i głupich domysłów. To było krzywdzące. Wielu ludzi bardzo przejmowało się zdaniem innych i takie opinie mogły być dla nich bardzo krzywdzące. Warto się czasami nad tym zastanowić.
Wyszykowanie się zajęło mi niecałą godzinę. Nie potrzebowałam się stroić. Włożyłam małą czarną, którą kupiłam niedawno, gdy poszukiwałam ubrań dla Avery, szpilki i rozpuściłam włosy. Na co dzień związywałam je w kucyk, co było wygodne. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Przez drogę zastanawiałam się, czy nie za bardzo chciałam przypodobać się innym. W końcu ktoś mnie lubił i nie zamierzałam tego zmarnować, ale czy to znaczyło, że musiałam się zmienić? Nie miałam nic do zarzucenia swoim ubraniom, ale codziennie obserwowałam dziewczyny w najmodniejszych stylizacjach, co sprawiło, że czasami też chciałam się ubrać w rzeczy, które były nowymi trendami. Łatwiej byłoby mi się wtopić w tłum, bo nie lubiłam się wyróżniać.
– Wyglądasz świetnie – odezwał się Liam, stając za mną.
Nawet nie zauważyłam, kiedy pojawił się w pobliżu i o mało nie podskoczyłam przestraszona. Byłam skupiona na pisaniu do niego wiadomości, że czekam pod biurem, zamiast rozejrzeć się w poszukiwaniu chłopaka. Zignorowałam jego komentarz. Nie umiałam przyjmować komplementów. Do tej pory niewiele ich słyszałam. Łatwiej radziłam sobie z obelgami.
– Wystraszyłeś mnie. - Spojrzałam na niego. – Gdzie wszyscy?
– W klubie. - Uśmiechnął się. – Zawiozę cię tam.
CZYTASZ
Hayden.
RomanceMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...