– Jestem beznadziejna, jestem beznadziejna – szeptałam pod nosem od kilku minut. – Jestem beznadziejna.
Miałam ochotę płakać. Nic mi dzisiaj nie wyszło. Firma Liama sporo przeze mnie straci, a nie wiedziałam jak to naprawić. Miałam ostatnio zbyt wiele na głowie. Za dużo sesji i jeszcze problemy z matką. Wiedziałam, że wzięłam na siebie więcej, niż byłam w stanie udźwignąć, ale w pewnym momencie myślałam, że dobrze będzie zająć myśli pracą. Wcześniej to działało.
– Co jesteś?
– Co ty tutaj robisz? - Spojrzałam na niego przestraszona.
Nie spodziewałam się, że Liam był jeszcze w pracy. Wydawało mi się, że zostałam tutaj sama. Właśnie dlatego użalałam się nad sobą. Nie mogłam wrócić do domu. Tam czekał na mnie Cole, który zacząłby dopytywać, czemu byłam smutna. Wymigałam się pracą, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że w każdej chwili mógłby mnie sprawdzić. Na szczęście jeszcze tego nie zrobił. Chociaż nie byłam pewna czy chciałam tłumaczyć się jego przyjacielowi akurat teraz. Bałam się, że się na mnie wścieknie. Naraziłam go na straty.
– A ty? - Usiadł naprzeciwko mnie, opierając głowę na rękach. – Twoja zmiana skończyła się dwie godziny temu.
– Mam to gdzieś. - Wzruszyłam ramionami. – Nie mam po co wracać do domu. Nikt na mnie nie czeka. Jestem beznadziejna.
Cole na pewno znalazł już sobie jakieś zajęcie albo wyszedł na miasto. Nie należał do facetów, którzy lubili się nudzić. Chociaż Liam był tutaj. Jednak chłopcy mieli, przecież jeszcze innych znajomych. Musiałam w końcu powiedzieć szefowi o stratach, jakie poniesie przeze mnie. Nie zamierzałam się tłumaczyć i zasłaniać problemami rodzinnymi. Nigdy tego nie robiłam. Każdy z nas miał jakieś problemy i musiał sobie radzić. Praca to miejsce, gdzie nie powinniśmy przejmować się niczym innym niż zleconymi zadaniami, za które nam płacono.
– To ostatnie już mówiłaś. - Zaśmiał się.
Fajnie, że ta sytuacja go bawiła. W ogóle nie przejmował się, że mogło stać się coś złego. Miałam nadzieję, że tak samo zareaguje, gdy w końcu mu wszystko powiem. Najpierw jednak zamierzałam dowiedzieć się, co on tutaj robił. Już dawno powinien być w domu i spędzać czas ze swoją dziewczyną. Sally na pewno czekała na niego i się niecierpliwiła. Nie chciałam, żeby wyszło, że został w pracy ze mną.
– Co ty tutaj robiłeś?
– To moja firma.
Oczywiście. Miałam złe przeczucie. Zdążyłam go już poznać wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie zostawał w pracy po godzinach. Nie musiał. Wolał poświęcać czas dziewczynom albo pojechać na wycieczki. Liama często nie było w mieście. Zazdrościłam mu, że mógł zwiedzić trochę świata. Liczyłam na to, że za jakiś czas uda mi się odłożyć na jakąś zagraniczną wycieczkę. Chętnie pojechałabym tam z Avery i Colem.
– Jasne.
– Nie myśl tak. - Usiadł obok mnie.
– Schrzaniłam dwa zamówienia. Sesja wyszła do kitu. Nie mam zdjęć do magazynu, który czekał na nie do wczoraj. - Zerknęłam na niego. – Nic nie mam. Nie zapłaciłam za mieszkanie. Nie załatwiłam siostrze transportu na samolot, przez co się spóźniła.
Miałam zająć się dostawą na przyszłą sesję. Obiecałam, że wszystkiego dopilnuję. Jednak nie miałam czasu i w pośpiechu zamówiłam nie to, co potrzeba. Ostatnia sesja była beznadziejna i nie pomógł nawet Photoshop. Nie odważyłam się wysłać zdjęć do zleceniodawcy. Lepiej było tego nie zrobić, ale spotkamy się przez to ze stratami. Nie miałam czasu na powtórzenie sesji ze względu na kolejne zlecenia. Mieszkanie Liama było nieopłacone. Brakło mi kasy po tym, jak dołożyłam się do opłat swojemu facetowi. Czułam się głupio, siedząc mu na głowie i nie dzieląc się wydatkami. Avery miała przylecieć do mnie wczoraj. Niestety zapomniałam, że nie miała jak dostać się na lotnisko i obiecałam jej to załatwić. Była na mnie zła.

CZYTASZ
Hayden.
RomantikaMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...