12.

233 10 0
                                    

Siedziałam w gabinecie Liama, gdy wpadł jego znajomy. Nie znałam kolesia i byłam zaskoczona jego wizytą. Nikt mnie nie uprzedził. Nawet nie byłam pewna, czy mógł tutaj przebywać. Jednak nie zamierzałam go wyganiać. Mogłoby się okazać, że był umówiony z moim szefem i to ja powinnam znaleźć sobie inne miejsce do pracy. Chętnie poszłabym do studia i przygotowała tła na jutrzejsze sesje. Lubiłam sama to zrobić niż liczyć na innych.

– Hej.- Przyglądał mi się dokładnie.

Zdążył już nawet rozsiąść się w fotelu Liama. W ogóle zachowywał się, jakby był u siebie Ciekawe, czy mój szef będzie z tego zadowolony. Chociaż nie wiedziałam, w jakich stosunkach byli. Mogło się okazać, że byli najlepszymi przyjaciółmi i chłopak mógł traktować to pomieszczenie jak swoje. Ciekawa byłam czy pracował w tej agencji. Do tej pory nie mieliśmy okazji się poznać.

– Hej.

– Przedstawisz się, Rudzielcu? - Uśmiechnął się.

Już myślałam, że go polubię. Jednak byłam pewna, że jak tak dalej pójdzie, to nie wytrzymamy długo w swoim towarzystwie. Nienawidziłam, jak ktoś wypominał mój kolor włosów. Wystarczająco nasłuchałam się tego w szkole. Liczyłam na to, że w dorosłym życiu niewielu ludzi będzie zwracać uwagę na mój kolor włosów. Byłam naiwna, skoro tak myślałam, ale nie zamierzałam się farbować. To nie ja miałam problem, tylko inni. Nie powinni za bardzo skupiać się na mnie. Lepiej, gdyby każdy zajął się sobą i nie utrudniał życia innym.

– Serio? - Spojrzałam na niego, unosząc brew.

– Co? – spytał zmieszany.

Przez chwilę odniosłam wrażenie, że naprawdę nie wiedział, o czym do niego mówiłam i zrobiło mi się go szkoda. Nie powinnam go atakować, ale to jego wina. Kto normalny wita się z obcymi ludźmi w taki sposób? Chociaż Liam nie otaczał się normalnymi osobami, więc nie powinno mnie to dziwić. Jeśli jego kolega miał taki sam charakter, jak on, to poważnie zaczynałam się zastanawiać, jak inni z otoczenia z nimi wytrzymywali. Sama czasami nie byłam w stanie znieść Liama. Gadał głupoty i zachowywał się jak dupek. Jednak był dobrym słuchaczem i jedyną osobą, której mogłam się wyżalić. Nie oceniał mnie. Szczerze próbował mi pomóc.

– Musiałeś wypomnieć mi kolor włosów?

– Podobają mi się. - Cały czas na mnie patrzył. – Pasują ci do piegów. Stój! – dodał szybko. – Nie chciałem cię obrazić. Wyglądasz super.

Przegiął po całości. Lepiej będzie, jeśli przestanie się do mnie odzywać. Nie musiał mówić nic więcej na temat mojego wyglądu, skoro zapewne na jego podstawie już mnie ocenił. Chciałam się tylko skupić na swojej pracy. Miałam nadzieję, że Liam szybko się tutaj pojawi i zabierze swojego kumpla do innego pomieszczenia. Albo ja zmienię lokalizację. Było mi to bez różnicy. Najważniejsze, żeby chłopak przede mną zniknął mi z oczu. Liczyłam na to, że więcej się już nie spotkamy. Dobrze, że nie zjawiał się w firmie zbyt często. Nie żałowałam już, że nie pozwaliśmy się wcześniej.

– Spoko.

– Nie no – jęknął – poważnie. Nic złego nie miałem na myśli. Jesteś ładna.

Nie powinnam przejmować się tym, co o mnie myślał. To tylko udowadniało, że nadal byłam zakompleksiona i przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu. Może on naprawdę nie chciał nic złego i zasłużył, żeby dać mu szansę. Jednak musiałam uprzedzić go, że nie chciałam więcej przytyków na temat koloru moich włosów ani piegów. Nie zamierzałam zmienić żadnej z tych rzeczy.

– Hayden. - Wyciągnęłam, w jego stronę dłoń i w końcu się przedstawiłam.

– Cole. - Uśmiechnął się szeroko, zadowolony, że odpuściłam. – Gdzie szef? Znowu się zwinął przed dwunastą?

Hayden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz