Musiałam pojawić się na imprezie szefa, mimo że bardzo nie chciałam tam być. Głównie ze względu na Sally, która udawała, że nic się nie stało. Idiotka chciała zniszczyć mój związek, bo u niej nie układało się dobrze. Pewnie była zadowolona, że jej się udało. Nie rozmawiałam z Colem od tygodnia i nie zapowiadało się, żeby coś się zmieniło. Jedynie to, że zrezygnowałam z hotelowego pokoju i pomieszkiwałam u siostry. Starałam się jej nie przeszkadzać, dlatego wychodziłam z pracy później niż inni. Na szczęście nikt o to nie pytał. I dobrze. Nie zamierzałam się z niczego tłumaczyć.
– Co z tobą? - Liam usiadł obok mnie, opierając się o mnie ramieniem.
– Trzymaj się ode mnie z daleka.
Nie żartowałam. Nie chciałam, żeby jego głupia dziewczyna miała kolejny powód do gadania o mnie. Miałam wystarczająco problemów, a nie chciałam jej dawać kolejnych powodów do plotek. Poza tym Cole obserwował mnie od początku imprezy. Zapewne chciał zobaczyć, jak rozmawiałam z innymi facetami. Miałam go gdzieś. Nie zamierzałam się nim przejmować, ale z Liamem też nie zamierzałam gadać. Mógł powtórzyć wszystko swojemu przyjacielowi. W tym przypadku nie mogłam liczyć na jego lojalność.
– Co? - Zaśmiał się.
– Twój głupi przyjaciel myśli, że mamy romans. - Zerknęłam na niego.
Cole cały czas się na nas gapił. Nie wiedziałam, na co liczył. Oczywiście trochę przesadziłam, ale chciałam, żeby Liam się ode mnie odczepił. To jego impreza, więc powinien się skupić na sobie i innych gościach, którzy chętnie by się z nim upili. Nigdzie nie widziałam Sally i dobrze. Wolałam unikać jej towarzystwa. Nie potrzebna mi była afera na imprezie urodzinowej szefa. I tak już byłam na cenzurowanym. Miałam wrażenie, że większość ludzi tutaj uważała mnie za rozkapryszoną gówniarę, która powinna całować Liama po stopach za to, że dał jej pracę, a nie szukać konfliktów.
– Przejdzie mu.
– Podziękuj Sally. - Spojrzałam na niego wkurzona. – Nic nie zrobiłam, ale widocznie zazdrość zżera ją na widok szczęścia innych. Ciągle jej mało. Przykro mi, że czegoś jej brak, ale to nie moja wina. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego i możesz mnie nawet zwolnić. - Odeszłam.
Było mi wszystko jedno. Miałam gdzieś, co myślał sobie Liam. Nie zamierzałam udawać, że nic się nie stało. Obcy ludzie próbowali wtrącać się w moje życie. Nie rozumiałam, czemu ktoś uznał, że nie zasługiwałam na szczęście. Przez chwilę pomyślałam, że mogłam mieć w swoim życiu coś stałego, że poznałam faceta, na którym się nie zawiodę, ale to naiwne. Powinnam wiedzieć, że prędzej czy później przestanie być między nami kolorowo. Nie wierzyłam w idealne związki, ale nie sądziłam, że Cole okaże się facetem, dla którego zdanie obcej dziewczyny będzie ważniejsze.
– Stój. - Liam złapał mnie za ramiona. – Wyjaśnij mi to.
Wcale nie zamierzałam tego robić. Mógł zapytać swoją dziewczynę, co nagadała Colowi albo zapytać o to jego. Co za problem? Wtedy dowiedziałby się jaką okropną dziewczyną byłam, bo udałam się kilka razy na kawę z kolesiem, z którym współpracowała nasza firma. Kto jak kto, ale Liam powinien mnie zrozumieć. Jego wyjścia na miasto z kobietami, które dla niego pracowały, na pewno nie były niewinne. Poza tym otwarcie flirtował z każdą modelką, która pojawiała się w agencji. Powinien wytłumaczyć kilka spraw swojemu przyjacielowi.
– Nie muszę. - Próbowałam się wyrwać.
– Musisz.
Akurat. To moja sprawa. Szef nie musiał wiedzieć o moich problemach w związku. Owszem, uważałam Liama za przyjaciela, ale musiał zrozumieć, że nie zamierzałam mu się zwierzać ze wszystkiego. A już na pewno nie z rzeczy, które dotyczyły mnie i Cola. Wystarczyło, że chłopak gadał mu na mój temat. Nawet nie chciałam wiedzieć, co mu mówił. Szkoda, że od razu nie wspomniał o moich zdradach, o których nagadała mu Sally.

CZYTASZ
Hayden.
RomanceMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...