Cole zabrał mnie i Avery na wycieczkę do Nowego Jorku. Chciałam spędzić z siostrą więcej czasu, a chłopak zamierzał ją lepiej poznać. Cieszyłam się, że starał się, żeby Avery go polubiła, co będzie trudne. Zależało mi, żeby mieli dobry kontakt i żeby zobaczyła, że naprawdę mnie kochał. Najprawdopodobniej kiedyś zostaniemy rodziną, więc dobrze byłoby, gdyby oswoili się z tą myślą. Będzie nam łatwiej, gdy zaczniemy żyć w zgodzie. Marzyłam o spotkaniach rodzinnych nie tylko w święta. Chciałam widywać się z siostrą tak często, jak to możliwe. Musiała wiedzieć, że nigdy nie pozwolę, żeby czuła się samotna. Te czasy miałyśmy już za sobą. Taką miałam nadzieję, bo naprawdę wierzyłam, że związek z Colem to coś bardzo poważnego. Tym bardziej że zaczęliśmy planować razem przyszłość.
– Ale super. - Zachwycała się moja siostra.
To była jej pierwsza wycieczka za miasto od przyjazdu do Chicago. Cieszyłam się, że mój facet wpadł na pomysł, żeby gdzieś wyjechać. Wcześniej nie miałam okazji nigdzie zabrać Avery. Głównie, dlatego że dużo pracowałam. Ostatnio jedna zrezygnowałam z kilku zleceń. Miałam do tego prawo. Zaczynałam dyktować warunki swoich współprac. Nadal brałam rady od Lucasa. Był ode mnie dużo wyżej. Nie chciałam mu tego przyznać, ale był dla mnie autorytetem. Nauczył mnie wiele rzeczy. Gdyby nie on, niewiele bym osiągnęła. Potrafiłam docenić, co zrobili dla mnie obcy ludzie. Lucas z Liamem dali mi szansę, o której nie marzyłam. Na pewno nie po przyjeździe do Chicago. Miałam nadzieję, że mój szef wiedział, że byłam lojalnym pracownikiem i nie odejdę z firmy.
– Dziękuję. - Wtuliłam się w Cole.
– Nie ma za co. - Uśmiechnął się szeroko.
Jasne, że było. Nie musiał mnie zabierać na żadne wycieczki. A już na pewno nie w towarzystwie mojej siostry. Nie był za nią odpowiedzialny. Nie chciałam, żeby uznał, że oczekiwałam, że zajmie się Avery. Nawet jeśli za jakiś czas zostaniemy rodziną to wcale nie zobowiązanie do zajęcia się moją siostrą i matką. Poza tym miał własne rodzeństwo, które kiedyś mogło chcieć jego pomocy. Nie chciałabym, żeby odmówił im z mojego powodu.
– Może trochę cię polubię. - Spojrzała na niego.
Znowu zaczynała. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie przepadała za Colem. Miała go za bogatego chłopaka, który uważał, że wszystko można było kupić. To nieprawda. Poznałam go i miał do zaoferowania dużo więcej niż znajomości i kasa. Czasami denerwowała mnie nieufność Avery. Nie musiała się o mnie martwić. Udowodniłam już, że dawałam sobie radę i zadbałam nawet o nią. Chciałam, żeby zaczęła cieszyć się moim szczęściem.
– Nie musisz. - Zaśmiał się.
– Wolałabym, jednak by cię polubiła, skoro masz być częścią naszej rodziny.
– Co? - Zdziwiła się.
No chyba nie myślała, że nie chciałam, żeby związek z Cole okazał się czymś poważnym. Kochałam go i miałam nadzieję, że był facetem, który sprawi, że uwierzę w prawdziwe uczucie. Nie musiał się okazać dupkiem jak mój ojciec. Poza tym byłam pewna, że Cole nie zostawiłby mnie samej tylko z powodu moich problemów. Wiedział, że związek ze mną nie był niczym łatwym. Oboje zaryzykowaliśmy.
– Traktuję związek z Colem bardzo poważnie.
– Czy ty się mi oświadczasz, bo nie mam dziś pierścionka. - Spojrzał na mnie rozbawiony.
Doskonale wiedziałam, że żartował. Żadne z nas nie myślało o ślubie w najbliższym czasie. Poza tym wcale nie potrzebowałam pierścionka. To nie sprawi, że pokocham go bardziej. Wyjdę za niego, nawet jeśli się nie oświadczy, a zechce zaprowadzić mnie pod ołtarz. Zresztą wcale nie musieliśmy mieć ślubu, żeby stworzyć szczęśliwą rodzinę. Po prostu byłoby nam łatwiej w przyszłości.

CZYTASZ
Hayden.
RomanceMiałam wyjechać tylko na chwilę, zarobić trochę kasy i wrócić do domu. Niestety oprócz siostry, nie miałam nic, co mogłoby sprawić, że chciałabym wrócić. Tutaj miałam ludzi, przy których czułam się dobrze, dla których coś znaczyłam. Hayden musiała...