Rozdział 1 - Przebudzenie

135 15 22
                                    


To był zwyczajny dzień: jak zwykle jechałam żółtym autobusem do szkoły, czekając, aż wsiądzie moja przyjaciółka. Do tego momentu mogłam tylko patrzeć przez okno na zamglone miasto, szukają śladów przybywającej wiosny. W pewnej chwili autobus się zatrzymał, do środka weszło kilka osób, a pośród nich Kristen. Niebieskowłosa zawierała w sobie wszystko, co mogłoby określać ją mianem feministycznej otaku. Pomachałam jej, a ona usiadła obok mnie.

– Hej, Kristen! – Przytuliłam ją.

– Siemka, Betty... – odparła ponuro.

– Martwisz się czymś?

– Nie... ale mam dziwne przeczucie, że coś złego się dzisiaj wydarzy.

– Kartkówka? – Zaśmiałam się.

– Możliwe... albo.... – Spojrzała na mnie ze strachem wymalowanym na twarzy.

– Kristen!?

– Albo.... przefarbujesz się na różowo! – Uśmiechnęła się szczerze.

– No bardzo zabawne, no! – Skrzyżowałam ręce. – Nie popełnię już nigdy tego błędu... Nie moja wina, że ten odcień brązu źle reaguje ze zmywalnymi farbami... Nie mówiąc już reakcji moich rodziców... na coś tak nienaturalnego...

– Nigdy mnie nie podrobisz! – zarechotała –  A tak na serio... mamy jakiś test dzisiaj?

– Tak, mamy – odparłam – Z historii. Z całego semestru, zapowiadaną od miesiąca.

– Kurwa, zapomniałam! – Skuliła się w siedzeniu.

– Cóż – podałam jej mój podręcznik – powtórz sobie lepiej cokolwiek. To Wielki Świetlisty dał ci mnie jako przypominajkę.

– Czasem żałuje, że nie wolisz czczić Wielkiego Mądrego... – Otworzyła podręcznik. – Pewnie byłabyś tak podniecona sprawdzianem I gadałabyś mi o nim tak często, że nawet ja nie mogłabym zapomnieć...

– I tak byś zapomniała. – Klepnęłam ją po plecach.

Kristen zaszyła się w podręczniku, a ja znowu nie miałam z kim rozmawiać.

Po dłuższej chwili dotarłyśmy do szkoły i skierowałyśmy się do klasy. Kristen zmawiała ciche modły do Wielkiego Mądrego. Rzadko kiedy się modliła; smuciło mnie to jak wiele ludzi oddawało bogom cześć, tylko gdy czegoś potrzebowali. Zajęta modlitwą Kristen zahaczyła bluzką o poręcz schodów i rozdarła jej dół.

– Kurwa... – zaklęła, patrząc na rozdartą koszulkę ze smutkiem.

– Zapomniałaś że nie patrzenie na drogę, jest prawie równoznaczne z wpadnięciem na coś?

– Cicho bądź.

– Kristen słu... – Przerwał mi głośny pisk w uszach.

Kristen coś mówiła, ale nie byłam w stanie jej usłyszeć. Moje ciało zaczęło drzeć, a wszystko wokół zaczęło stawać się naprzemie jasne i ciemne, co sprawiało ból moim oczom. Zasłoniłam twarz i pisnęłam. Nagle objawy minęły tak szybko, jak się pojawiły. Oddychałam ciężko, zabierając ręce z oczu.

– Betty? – Kristen dotknęła mojego ramienia. – Wszystko ok?

– J-ja... tylko prz-przed chwilą... miałam...

W mojej głowie pojawiły się głosy.

Najpierw dwa, jeden mówiący o tym że musi zrobić sobie paznokcie, drugi o tym, że nie chce uczyć w tej szkole. Zaczęło zbierać się ich coraz więcej. Mowa wielu osób wypełniała mnie od środka. Zasłanianie uszu nie dawało ulgi.

Cierp, aniołkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz