Minął kolejny tydzień, spokojnego siedzenia w tym mieszkaniu. Przez ten czas nie robiłam nic dla naprawienia swojego złego ja. Wyszłam z pokoju. Spodziewam się, że w apartamencie będzie tylko nasza czwórka i Nocny Anioł. Było jednak inaczej. Nie zauważyłam nawet gdy wszyscy gdzieś wyszli i zostawili mnie oraz Elinor.
Zajmowała się swoimi włosami w łazience, gdy poczułam coś, czego się nie spodziewałam. Obca obecność weszła do apartamentu. Nie był to nikt, kogo znałam. Słyszałam jego kroki. Był po prostu zwykłym włamywaczem? Wiedział kto, tu mieszkał? Musiałam użyć swojej mocy. Zwłaszcza że nie mogłam ukryć swojej twarzy, a nie chciałam, żeby powiązał mnie z listami gończymi. Skupiłam się na mojej mocy i miejscu, gdzie musiał właśnie być. Weszłam do jego umysłu.
– Co tu robisz? Kim jesteś? – spytałam w jego mentalnie. Przeraził się. Czułam, że miałam możliwość, poprawienie swojego złego ja.
– Usiłuję znaleźć EAE – odparł po chwili.
Co jak co, ale przed tym dziwnym głosem w głowie, człowiek zawsze się otwiera.
– Czemu?
– Muszę się jej odpłacić.
– Za co?
– Przez nią mój przyjaciel zginął.
– EAE nie ma tutaj – odparłam. Nieistniejący zmysł doradził mi zrobienie pewnej rzeczy.
Zrobiłam ją. Teraz widział moją mentalną formę, w rzeczywistości jako halucynację. A ja mogłam odczuć to z kim rozmawiałam. Czułam, że był czterdziestoletnim mężczyzną. Jego przeszłość nie była zbyt świetlista.
– Jak chcesz się na niej zemścić? – spytałam ustami formy.
– Zabić ją – odparł na głos.
– Nie sądzisz, że to zły pomysł? – spytałam.
– Niby czemu?
– Jeśli ją zabijesz, staniesz się dla jej przyjaciół tym, kim ona dla ciebie. Któryś z nich pewnego dnia postanowi cię zabić. Gdy cię zabije, twój inny przyjaciel pozna w twoim oprawcy wroga i zniszczy go. Powstanie krąg wzajemnej nienawiści, jeśli już nie trwa.
– Czy ty sugerujesz, że EAE zabiła go w zemście? – krzyknął.
– Albo w samoobronie, lub z jakiegokolwiek innego powodu. Jednak przede wszystkim, jego śmierć coś zmieniła. Może po prostu dała jej bogactwo, może pozwoliło jej uciec z niemożliwej sytuacji, może pozwoliło jej na uratowanie kogoś. Może on chciał zabić ją. Zamordowanie kogoś z zemsty nie przyniesie nic.
Mężczyzna nie odpowiedział. Rzucił się na moją formę mentalną. Gdy tylko jej dotknął, zniknęła. Wpadł w panikę i usłyszałam wybiegające kroki.
– Naprawdę poradziłabym sobie – powiedziała EAE w mojej głowie – to nie mój pierwszy raz, gdy ktoś próbuje zabić mnie, zamiast pogodzić się ze stratą.
Wyszłam z pokoju. Zobaczyłam że Elinor właśnie wychodziła z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem.
– Zabiłaś jego przyjaciela? – spytałam.
– Nigdy nikogo nie zabiłam – Ściągnęła ręcznik ze swoich włosów i strzepała je – tylko pomagałam przy zabójstwach. Robiłam wszystko, do czego mnie wynajęto. Trzymam się i działam pod rozkazami tego, kto da mi więcej. Zdradzam go gdy okaże się to bardziej opłacalne. Nie jestem honorowym rycerzem. Tak działa bycie antybohaterem.
Zamilkłam na chwilę. Chociaż wiedziałam to już wcześniej, teraz poczułam to mocniej. Elinor chociaż była moją przyjaciółką, miała gnijąca mentalność.
– Zaraz – Nagle coś sobie uświadomiłam – celowo nie powiedziałaś "zapłaci".
– Tak – odparła, idąc w stronę pokoju – Jesteś pierwszą osobą, która to zauważyła.
– Co ci dają? – Zaczęłam za nią iść.
– Pobocznie pieniądze... – Sięgnęła po szczotkę do włosów – ale też przybliżają mnie do celu – Zaczęła czesać włosy – do bycia kłodą na stosie, który spali cały ten piekielny ZRP.
– Co zrobiło Ci ZRP?
– Bawisz się w psychologa? – zaśmiała się i uderzyła mnie w głowę szczotką – Wiele złego. Ale nie tylko mi. Twój przyjaciel, ty, ja, mój chłopak, moja przyjaciółka i wielu innych byliśmy ofiarami tej chorej organizacji. Zrobię wszystko, żeby to gówno upadło.
■■■
Jakiś czas później ponownie byłam sama w pokoju. Po tym co zrobiłam z włamywaczem, miałam pewność. Potrafiłam wysyłać wiadomości mentalne. Oznaczało to jedno. Mogłam spróbować wysłać wiadomość do Calvina. Do jednego miałam pewność. Nie będzie to łatwe. Jednak coś w mojej duszy, kazało mi próbować. Kazało mi ponownie go spotkać. Kazało uwolnić go i razem być wolnymi. Sprawdziłam jak najdokładniejszą lokalizację Calvina. Usiadłam na moim łóżku, wyprostowałam plecy i złożyłam ramiona na kolanach. Ponoć w tej pozycji, umysł, ciało i dusza najlepiej ze sobą oddziałuje. Skupiłam się na wszystkim, co o nim pamiętałam. Śmieszne, próbowałam znaleźć prawie dorosłego mężczyznę, po wspomnieniu dwójki przedszkolaków siedzących razem kisiel. Wyczułam jego ja. Zaczęłam wyobrażać sobie, że mój umysł, moja moc odlatuje od ciała, zmierzając w stronę jego ośrodka Nomine Pacis. Chociaż nie miałam pojęcia, jak mógł wyglądać, spodziewałam się, że będzie duży i niepozorny. Czułam jakbym była blisko niego. Gdy już miałam wejść w jego umysł. Poczułam, że coś mnie odpycha. Straciłam kontakt z rzeczywistością. Znalazłam się w labiryncie. Spróbowałam powrócić do rzeczywistości. Nie mogłam. Utknęłam. Wiedziałam, że spierdoliłam.
Zaczęłam się rozglądać. Labirynt był ścianami zapętlone fragmenty wspomnień, jednak nie były moje. Musiały należeć do więźniów ośrodka. Czyli tak wyglądały zabezpieczenia ośrodka. Jeśli wyjdę z labiryntu, trafię do umysłu Calvina czy rzeczywistości? Mogę dowiedzieć się tego tylko w jeden sposób. Idąc przed siebie. Podniosłam nogę by zrobić krok. Jednak ta nie chciała się podnieść. Zapomniałam. Byłam w dziele Władcy Umysłu. Tu nie powinnam kierować się logiką. Zaczęłam lewitować w stronę wyjścia. Trzymałam się prawej ściany. Przemierzałam labirynt, jednak ten nie zamierzał się skończyć. Gdy po raz trzeci miałam to samo wspomnienie, zrozumiałam, że to nie miało sensu. Musiałam znaleźć inne rozwiązanie. Rozwiązanie, które nie miało sensu. Znaleźć wspomnienie Calvina? Były z pierwszej osoby i niepodpisane. Miałam w głowie pustkę, gdy zobaczyłam coś. Wspomnienia miały twardo zaznaczoną granicę. Weszłam pomiędzy wspomnienia.
Znalazłam się ponownie w moim pokoju. Bolały mnie plecy. Leżałam na ziemi, więc musiałam spaść z łóżka. Przynajmniej udało mi się wydostać. Jednak wciąż nie udało mi się z nim skontaktować.
CZYTASZ
Cierp, aniołku
Mystery / ThrillerBetty żyje w świecie, gdzie mniej niż jeden procent społeczeństwa posiada moce psioniczne, wykształcająca się na początku dojrzewania. Jednak nieokiełznane są niebezpieczne, dlatego psionicy są zamykani w specjalnych ośrodkach OEOP. Betty nie...