Po ustaleniu planu reszta odeszła zostawiając nas, samych w tym małym mieszkaniu. Najwidoczniej to nie była ich główna baza. Ciekawe czy w ogóle jakąś mieli. Po szybkim rozejrzeniu się po małym apartamencie, siedziałam na łóżku, patrząc na to, jak Calvin usiłuje wymacać gdzie usiąść bez spadnięcia. Uśmiechnął się, gdy usiadł.
– Porozmawiajmy o tej misji... – powiedziałam. Uśmiech spełzł z jego twarzy.
– Chodzi ci o element gdzie mam zdjąć opaskę?
– Dokładnie... – Złapałam jego dłoń.
– Nie mam pojęcia... – Schylił głowę – Z jednej strony to złe. Z drugiej nie wiem kto dał, tę informację, a patrząc na to, jak reszta się do niego odnosi, mam wrażenie, że to ktoś bardzo niebezpieczny. Tak niebezpieczny, że jeśli ich nie zabiję, będziemy mieć duże kłopoty...
– Czyli zrobisz to?
– Nie wiem, czy mamy inny wybór...
Zapadła cisza. Czyli znowu będziemy zabijać. Chociaż planowaliśmy to ograniczyć, wiedziałam, że na tych trzech się nie skończy.
– Wiesz, że tamta dwójka, wtedy w samochodzie, była pierwszym, co kiedykolwiek zabiłam? – zagadałam po chwili.
– Co masz na myśli?
– Każdy człowiek już od dziecka zabija, chociaż nawet tego tak nie nazywa. Każdy czasem wali butem pająka, używa trucizny na wszach czy zastawi pułapkę na muchy. Jednak ja żyłam w domu wyznawców Wielkiego Naturalnego. Gdzie odbieranie życia, w innym celu niż zaspokojenie głodu i walka o życie, jest zabronione. Bo tak jest w samej naturze. Nawet jeśli nie czciłam go tak jak moi rodzice, a oni mi na to pozwalali, musiałam żyć według najbardziej podstawowych zasad ich wiary. Jedną z nich jest niezabijanie... Nigdy... żadnej muchy, kleszcza, pająka czy komara.
– Czyli dlatego u ciebie zawsze tyle much było... – powiedział Calvin po chwili.
– No sorki! Pająka z pokoju mogę spokojnie wyrzucić za okno, ale z muchą nie dam rady!
■■■
Następnego dnia patrzyłam przez okno piwnicy, zakładając mój kostium. Najpierw naciągając na siebie delikatną zieloną sukienkę, o trzech warstwach jedwabiu psionicznego, sięgająca do połowy uda, na nią czarny pas, pod nią ciemne leginsy, obszyte cienką warstwą metafizycznej tkaniny. Na dłonie wciągnęłam jednowarstwowe zielone rękawiczki z czarnymi zakończeniami palców ze zwykłego materiału. Związałem włosy gumką i nałożyłam na twarz czarną maskę z maksymalnie uproszczoną zieloną mandalą na czole. Akurat tę namalowałam tu zeszłego wieczoru. Spojrzałam się w lustro. Wyglądałam jak władca umysłu w pełnej krasie. Przełożyłam przez ramię zieloną torbę, obszytą resztą psionicznego jedwabiu, miałam w niej wszystkie najbardziej potrzebne rzeczy. Byłam spięta, miałam napaść na laboratorium ZRP. W dodatku pozwolić na użycie Calvina jako broni. Przełknęłam ślinę, wtulając się w jego rękę. Pogłaskał mnie po głowie. Zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w jego ramię.
Jednak, gdy otworzyłam oczy, nie znajdowałam się już w pokoju. Stałam z drużyną ciężarówce. Czułam, że stoi. Wszyscy włącznie z Calvinem szykowali się do wyjścia. Złapałam się za twarz. Co tu się kurwa stało? Nie bolała mnie głowa, nie straciłam pamięci przez cios. Czy to sprawka Pięć Siedem? Uszczypnęłam się, zabolało. Byłam w rzeczywistości. Spojrzałam się na moich towarzyszy. Wszyscy byli w swoich kostiumach. Nawet Calvin dostał najprostszy. Zwykły czarny lekko przylegający do ciała. Najbardziej przykuwał uwagę Kai. Nosił super nowoczesny kostium, składający się z metalu. Nie czułam, żeby był psioniczny. Świecił się i wyglądał jakby, był jakimś mechanizmem. Nie wyglądał jak te wszystkie prototypowe super stroje, które widziałam w TV. To technologia kosmitów? Zaraz obok niego stała Nexa, jej kostium wyglądał jak czarny strój baletnicy z peleryną. Ta to lubiła popisówę. Xiaobao nosił zielone szaty, kojarzyły mi się ze strojami tradycyjnych chińskich uczniów. Edwin nosił zwykły czarny strój, tyle że zamiast maski miał dziób i pelerynę pokrytą piórami. Wyglądało jakby, miał schowaną pod nią dużą torbę. Poza Kaiem, wszyscy mieli strój z materiałów psionicznych. Janie z nami nie była.
CZYTASZ
Cierp, aniołku
Mystery / ThrillerBetty żyje w świecie, gdzie mniej niż jeden procent społeczeństwa posiada moce psioniczne, wykształcająca się na początku dojrzewania. Jednak nieokiełznane są niebezpieczne, dlatego psionicy są zamykani w specjalnych ośrodkach OEOP. Betty nie...