Rozdział 13 - Nieudolny flirt

29 5 3
                                    

Cieleśnie siedziałam po turecku na moim łóżku, gdy umysłowo miałam mentalną herbatkę z EAE w jej umyśle. Przybierał formę eleganckiego korytarza pełnego różnorodnych drzwi. Przebywanie w głowie było niesamowite. Czułam kafelki pod stopami i smakowałam herbatę.

– Jak to działa, że tu wszystko jest takie realistyczne? – spytałam.

– Umysł to kraina wspomnień i wyobrażeń. Herbata ma smak, bo udostępniam ci prawdziwe wspomnienie jej smaku. To, że widzisz mnie w ten sposób, jest zasługą tego jak wyobrażałam sobie duszę.

– Forma mentalna to wyobrażenie duszy? Nigdy jej sobie nie wyobrażałam... Jak ty mnie widzisz?

– Wyglądasz jak ty, tyle że zamiast twoich ciuchów, które wiem, że mi kradniesz ladacznico, masz długą i falującą szatę.

– Rozumiem... i jak mam ich nie kraść, skoro nie mam własnych!? Dostanę w końcu kasę za tamten napad i pozwolicie mi w końcu wyjść z tego budynku?

– Pytania kieruj do Kapitan Nocnej Anielicy -Wzięła soczystego łyka herbaty – W ogóle gratuluję...

– Czego?

– Udało ci się komunikować niewerbalnie... – odparła.

– Musiałam mocno skupić się na nim... poza tym czułam, jakbym mogła w każdej chwili stracić połączenie...

– To normalne na początku... potem nabierzesz wprawy i pewności.

Prawda była taka, że chciałam w ten sposób pogadać z Kristen i może nawet zagadać do Calvina.

– Właściwie to, jak nazywa się ta sztuczka, którą zrobiłaś wtedy?

– Kiedy?

– Zanim się spotkaliśmy. Pokazałaś mi się w formie mentalnej, gdy byłam w lesie...

– Ach... połączenie mentalne. To dość zaawansowana umiejętność. Musisz znać przybliżoną lokalizację tego, z kim chcesz się skomunikować i znać jego byt czy tam falę.

– Co?

– To, w jaki sposób widzisz kogoś psionicnzymi zmysłami. Pewnie jak o kimś myślisz, potrafisz wyczuć jego byt.

– Tak... chociaż nie zwróciłam na to uwagi.

– Chcesz się skomunikować, z kimś, kto jest daleko prawda?

– Z więcej niż jedną osobą.

– Kim? – spytała.

– Przyjaciółką, którą znałam tuż przed tym wszystkim, która pomogła mi uciec i uświadomiła mi o wielu sprawach... oraz – zawachałam się – przyjacielem z dzieciństwa, który od sześciu lat siedzi w ONP.

– Tę pierwszą próbuj. Pewnie też chce wiedzieć, czy w ogóle żyjesz. Jednak drugiego sobie daruj. ONP są strzeżone przez Władców Umysłu, zauważą gdy będziesz próbowała się z kimś skomunikować i poznają twoją fizyczną lokalizację. To byłaby głupota. Pogódź się z tym, że nie spotkasz się z nim, chyba że Nocna Anielica postanowi go uwolnić – powiedziała twardo.

■■■

Następnego dnia siedziałam sama w pokoju. Zdałam sobie sprawę, że myśli psioników same z siebie nie wpadają mi do głowy. Słyszę je z trudem, dopiero gdy mocno się skoncentruję. Każdy władca umysłu tak ma?

– Betty! – krzyknęła Nocna Anielica, niespodziewanie wchodząc do pokoju.

Pisnęłam i prawie spadłam z łóżka. Zaśmiała się. Posłałam jej złowrogie spojrzenie.

– Co?!

– Zmieniamy miasto. Masz dwadzieścia minut na wyszykowanie się. Droga trwa całą noc – powiedziała krótko – gdy będziemy na miejscu, dostaniesz część swojej kasy za napad na bank. Poza tym będziesz mogła zacząć wychodzić na własną odpowiedzialność.

Nim zdążyłam zareagować, wyszła z pokoju. To było tak nagłe. Tak wyglądało życie pod ciemną latarnią? Nocna Anielica w takich sprawach nie żartuje. Wyglądało to tak, jakby ZRP dowiedziało się o naszej lokalizacji. Właściwie nie miałam żadnych swoich rzeczy. Straciłam wszystko gdy tylko musiałam uciekać. Ile czasu właściwie minęło? Czuję się jakby jeszcze tak niedawne szkole życie, było w poprzednim wcieleniu. Jednak minął ledwie tydzień. Nigdy nie sądziłam, że siedem dni potrawy tak długo trwać. Siedem dni, po których przestałam być zwykłą, spokojną Betty, siedem dni, po których zostałam super złoczyńcą, bez względu na to jak bardzo pragnęłam być dobra. Nie miałam przy sobie nic, co mogłabym spakować. Więc pozostało mi jedynie upolowanie jakichś przekąsek w kuchni.

■■■

Ciekawe czy kierowca ciężarówki wie, że wiezie grupę super przestępców. Podsłuchałam jego myśli. Nie usłyszałam jasnej odpowiedzi, czy wie, że nas wiezie, jednak raczej był świadomy, że wiezie coś nielegalnego. Siedziałam sama w jednym z wielu pustych kartonów. Słuchałam, jak deszcz sunie po płachcie ciężarówki. Pogrążyłam się w ponurych myślach o Calvinie. Czemu tak bardzo chciałam go mieć? Wszystko wokół mnie, było na nie. Nie powinnam w ogóle myśleć o nim. Może po prostu uważałam, że zamknięcie kogoś na resztę życia we własnych koszmarach, bo miał pecha przy rozdawaniu mocy, za cholernie niesprawiedliwe. Jednak nie miałam możliwości, że chcę go ratować. Mocy nie da się stracić, bez względu na to jak wielką klątwą jest. Zresztą nawet gdybym go uratowała, nie wiem ja. ONP na pewno działa jak śpiączka, więc jego ciało i umysł potrzebowałyby ogromnej rehabilitacji, której nie mogłabym mu zapewnić. Muszę przestać o tym myśleć i skupić się tylko na teraźniejszości. Chuj wie, czy jutro mnie i całej tej bandy nie złapią i nie skończę, śpiąc obok Calvina. Na pewno muszę też przestać się martwić i zająć się czymkolwiek z kimkolwiek. Wyszłam z kartonu. Reszta musiała siedzieć w innych, dużych kartonach. Zajrzałam do pierwszego obok mnie, znajdowała się w niej tylko czerwona kanapa. Zdecydowanie siedzą w innych. W następnym siedział Warren. Chciałam opuścić karton, gdy wpadł mi do głowy durny pomysł. Usiadłam przy nim.

– Siemka!

– Witaj Betty... – Zdziwił się. Patrząc na to że od tamtego dnia nie rozmawialiśmy ze sobą, nie dziwiłam się – Potrzebujesz czegoś?

– Ciebie. Wiesz w ogóle, gdzie my jedziemy?

– Z tego co rozumiem to do Oklahomy i będziemy jechać całą noc.

– Chcesz orzeszka? – spytałam wyciągając w jego stronę paczkę orzeszków.

– Mam alergię... – odparł – czemu nagle przestałaś być na mnie obrażona.

– Cóż! Skoro będziemy tyle jechać... to mamy całą noc dla siebie – Nie udolnie próbowałam mówić seksownie.

– Co?

– To!

Przytuliłam i pocałowałam go. Planowałam robić to długo i namiętnie, ale nie wiedziałam zbytnio jak. Wyszedł cmok. Zdziwiłam się, gdy w jego oczach zamiast zdziwienia połączonego z, chociaż najmniejszą ilością pożądania (chociaż moje starania zasługiwały bardziej na rozbawienie), zobaczyłam obrzydzenie. Usłyszałam jego krzyczącą myśl.

– Fuj dziewczyna!

Po czym wyszedł z kartonu. Potrzebuję dłuższej chwili, by zrozumieć jego reakcję.

  Potrzebuję dłuższej chwili, by zrozumieć jego reakcję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Cierp, aniołkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz