Rozdział 8 - Gniewni

48 6 0
                                    

Myślę, że to jest najlepsze miejsce, na spędzenie dobrego czasu z kumplami przy piwie, albo na wprowadzenie niewinnej pietnastolatki do tego nielegalnego świata... – powiedziała w mojej głowie Elinor.

Faktycznie. Znajdowaliśmy się w dość przyjemnym barze. Drewniane ozdoby, wielkie kufle i zapach frytek, okraszone nagraniami ostatnich meczów, budowały niesamowitą atmosferę. Chociaż nastrój psuły pistolety w kaburach połowy gości, podejrzane wymiany przy stolikach i fakt, że nikt nie miał problemu z podaniem mi, widocznie nieletniej, piwa. Pierwszy raz miałam prawdziwy alkohol. Jego złocista tafla tylko czekała, aż zatopię w niej usta i, upajając się nią, zapomnę o tym, co się działo chwilę przed skonsumowaniem. Elinor zachowywała się, jakby alkohol był dla niej czymś normalnym. Gdy ja stukałam tylko w kufel, ona opróżniła swój do połowy i przegryzała oliwkami. Właściwie to nie zdziwiłabym się, gdyby była pełnoletnia.

Spróbowałam użyć komunikacji niewerbalnej, ale zakończyło się spojrzeniem na świat z jej perspektywy. Przy okazji zobaczyłam, że miałam ślady po Gerberze pod nosem. Przynajmniej ten problem mogłam usunąć jednym ruchem języka.

– Jaki masz plan wobec mnie? – spytałam.

– Kurwa, nie wiem... – Na twarzy EAE pojawiło się zakłopotanie. – Chyba wciągnę cię do mojej drużyny. Ona raczej się zgodzi... W końcu jest nas raczej mało...

– Twoja drużyna? Kim jest "ona"?

– Nie mogę ci teraz powiedzieć. – Zaczerpnęła solidny łyk piwa. – Jednak pamiętaj, że jeśli cię przyjmie, musisz wykonywać każde jej polecenie, nie zadając zbędnych pytań. Na pewno nie pytaj, skąd coś się wzięło.

– Ale... – nie dokończyłam, bo ta mi przerwała:

– Pij. Pij! Pij! – zaczęła mi kibicować.

– Jestem nieletnia!

– Chuj z tym. Jesteś w najbardziej nielegalnym mieście świata! Czemu przejmujesz się prawem, którego prawie nikt nie przestrzega? – powiedziała.

Poza tym poszukują cię za morderstwo i nie masz pewności, że dożyjesz jutra. Zresztą pewnie miałaś kilka przekrętów, że udało ci się tak długo ukrywać psionikę. Przy tym alkohol to nic – dodała w myślach i uśmiechnęła się.

– Uch, dobra – mruknęłam i wypiłam łyk piwa. Gorzkość zakrywała cały pszeniczny aromat. Kaszlnęłam. EAE podała mi oliwkę. Zagryzłam nią.

– Dobra... Ogólnie muszę cię zabrać do naszej bazy... ale że nie mam pewności, czy faktycznie do nas dołączysz, to dorzuciłam ci proszek usypiający, gdy patrzyłaś na telewizor... Dobranoc.

Nim ogarnęłam, co powiedziała, zasnęłam.

■■■

– Czyli... teraz nie będzie mogła słyszeć moich myśli? – spytał obcy, kobiecy głos. Chociaż mówiła to zupełnie zwyczajnie, ton jej głosu był lodowaty.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że lewitowałam na leżąco. Czułam, że moje rany zostały opatrzone.

– Tak – Głos EAE brzmiał, jakby wykonywała ogromny wysiłek – jednak nie wiem, ile dam radę utrzymywać to zaklęcie... normalny psionik nie mógłby się z niego. wyrwać... jednak czuje że ona mogłaby to zrobić bez problemu, tak jakby pękała bańkę. Gdy zechce specjalnie użyć mocy, bańka pęknie bez problemu. Jednak nie będzie w stanie użyć mocy przypadkiem.

– Cóż... – Stukot obcasów odbił się po pomieszczeniu. – Witaj, Betty... Wiem, że już się obudziłaś. Nie musisz udawać, śpiąca księżniczko – zachichotała.

Cierp, aniołkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz