Rozdział 6 - Witamy w Tsumicity

62 6 3
                                    


Czerwone światło zachodzącego słońca oświetlało brudne uliczki Tsumicity. Osłabiona szłam z połowicznym celem, po brudnej dzielnicy zbudowanej w stylu europejskim. Prawie upadłam na porozrzucane puszki i butelki po alkoholu. Wiedziałam już, czemu kapłan tak zareagował. Tsumicity musiało być miastem patologii. Naciągnęłam kaptur na głowę i zaczęłam szukać jakiegokolwiek sklepu. Większość była zamknięta, patrząc na godziny otwarcia, zdałam sobie sprawę że musiało być już po dziewiętnastej. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo byłam zmęczona. Kolana zaczęły uginać się pod naporem.

Weszłam do sklepu i zdałam sobie sprawę, że nie wiedziałam, co powinnam kupić. Pierwsze, o czym pomyślałam, to o czymś energetycznym i poprawiającym morale. A to idealnie opisywało czekoladę. Jednak ta była ciężkostrawna, a ja osłabiona. Zjedzenie czekolady tylko po to, by ją zwrócić, byłoby głupie, zwłaszcza że miałam ograniczone fundusze. Wtedy boleśnie dotarło do mnie, że prędzej czy później będę musiała kraść. Właściwie już ukradłam, nawet jeśli to jedyne co mogłam zrobić, wciąż okradłam tamtych mężczyzn. 

Złapałam z półki trzylitrową* butelkę wody. Patrząc tępo na produkty na pułkach, dotarło do mnie, jak mało wiedziałam o dietetyce. Wcześniej nie musiałam się tym martwić, jadłam na co miałam ochotę, lub to co zrobił mi ktoś z rodziny. Musiałam pomyśleć co kupić, żeby jakkolwiek dobrze na tym wyjść. Przypomniało mi się to, jak kuzynka przez chorobę, musiała być na diecie całkowicie lekkostrawnej. Jadła wtedy pokarm dla małych dzieci.

Przeszłam do półki dla dzieci, większość była z formie proszku, ale były też jakieś w słoikach. Czułam na sobie wzrok sklepikarki. Musiałam serio dziwnie wyglądać. Dziewczyna w za dużej bluzie kupująca wodę z poważną miną szukającą pokarmu dla niemowląt. Ukradkiem zerknęłam na gazety i wydałam zduszony okrzyk na widok swojej twarzy pod nagłówkiem: Poszukiwana Betty Byan. Mogłam się tego spodziewać. Poszukiwała mnie jedna z największych organizacji świata. Chcieli zamknąć mnie w labolatorium albo uśpić na resztę życia.   Zachciało mi się płakać, jednak ugryzłam się w język. Musiałam znaleźć cokolwiek przydatnego w tym ogłoszeniu.  Wybrali zdjęcie, na którym miałam rozpuszczone włosy, uśmiechnęłam się i nosiłam jasny makijaż. Przynajmniej wiedziałam, jak się nie czesać, malować i jakiej mimiki nie używać. Dla niepoznaki przejrzałam jeszcze magazyn gamerski, udając zainteresowanie zakupem. Poszukiwała mnie organizacja niemająca problemu z tym, by rzucić fałszywymi informacjami w gazecie. ZRP naprawdę chciało mnie złapać. Ciekawe zresztą, ile poszukiwanych w gazetach, są w podobnej sytuacji do mnie. Podeszłam do kasjerki i zapłaciłam za towary.

Chwilę później siedziałam na mrocznej, wieczornej ulicy miasta, słuchając dźwięku syreny straży pożarnej, jedząc jabłko gerbera i wypijając litr wody na raz.

Życie jest dziwne.

Dopiski:

1) W USA opakowania lub porcję jedzenia i picia są ogromne. Trzylitrówki to norma.

 Trzylitrówki to norma

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Cierp, aniołkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz