Usiadłam po turecku na łóżku. Przygryzłam wargi, bałam się, wiedziałam, że znowu będę czuć ten sam ból co zawsze, gdy używam mocy na psioniku. Czy naprawdę chciałam to zrobić? Czy naprawdę działałam na trzeci front? Serce kołatało mi szybciej. Ugryzłam się w język.
– Nie bądź pizdą Betty – szepnęłam do siebie – Nie po tym wszystkim.
Chociaż jeszcze tego nie zrobiłam, już miałam wyrzuty sumienia. Uspokój się Betty! Jesteś władcą umysłu, więc działasz jak władca umysłu. Masz szansę uratować dwa życia. Nie władasz piorunami, nie strzelasz energią w rąk, ani nie latasz. Jeśli masz używać swojej mocy, to tylko tak. A nie robiąc, za krótkofalówkę. Niczym za naciśnięciem pedała weszłam w umysł Nexy, ochlpana wiadrem nieistniejącego kwasu.
Umysł Nexy, przedstawiał się jako biblioteka, pełna różnych działów, będący różnymi fragmentami jej psychiki. Ominęłam dział z charakterem, wspomnieniami i cieniem. Weszłam prosto do działu pomysłów. Gdy tylko przekroczyłam próg, zalała mnie fala gorąca. Zalałam się potem, upadłam na podłogę biblioteki. Z trudem podniosłam się i zaczęłam szukać miejsca, na pomysły by załatwić sprawę z Niosącą Plagę. Wzięłam z pułki książkę i nie czytając, co myślała, zaczęłam podsuwać jej pomysł, który podał mi Calvin. Gdy tylko skończyłam, zalewając się kolejnym wiadrem nieistniejącego kwasu.
Tak jak się spodziewałam, gdy godzinę później braliśmy się za omawianie planu, przekazała Kaiowi pomysł od Calvina i nawet go rozwinęła
■■■
Stałam pod budynkiem, w którym miała trwać cała akcja. Połączyłam się już mentalnie z resztą mojej drużyny. Widziałam ich oczyma jak Xiaobao, Kai, Nexa, schowani w piwnicy przy pomocy ognia, sztucznych włosów i zwykłych farb, starają się upodobnić kawałek wieprzowiny do ludźkich zwłok. Xiabao modlił się cicho, o to by Niosąca Plagę nie prosiła o rzeczywiste zwłoki, ani próbkę materiału ganetycznego i zadowoliła się zdjęciem "śmieci". Mieliśmy raczej prosty plan. Sztuczne zwłoki na zdjęciu i próbka krwi na porwanym kawałku materiału z jego kostiumu. Dzięki mocy Nexy organizm może naprawdę poczuć zagrożenie i wytworzyć odpowiednie ilości kortyzolu, adrenaliny i kortykotropiny. Wiedziałam, że chciałam użyć mocy na psioniku, w którym nie wiedziałam nic i który był daleko. Wiedziałam, że będzie boleć. Umysłem poleciałam do nauk kapłanów z kółka religijnego. Tego, co umówili o skupieniu i przepływie mocy. Niestety nie mogłam przypomnieć sobie niczego, czego wcześniej bym nie praktykowała. Usiadłam po turecku i wyprostowałam plecy. Ponoć tak czakry działają najlepiej. Wzięłam głęboki oddech i razem z nim przestałam skupiać się na sobie. Szukałam mocą psionicznego umysłu wewnątrz budynku. Nieistniejącym zmysłem zobaczyłam że w budynku jest wielu ludzi. Jednak poza moimi towarzyszami, był tylko jeden psionik. Weszłam w jego umysł. W chwili wejście nia czułam nic. Jednak gdy już ucieszyłam się, że obeszło się bez bólu, wszystkie mięśnie mojego ciała momentalnie się spieły. Zalał mnie potworny ból. Krzyknęłam i upadłam na ziemię, nie mogąc się ruszyć. Gdy po kilku sekundach spięcie puściło, mogłam skupić się na tym, w jakiej sytuacji znajdował się nawiedzony przeze mnie umysł. Znajdował się w typowej dla superbohatera sytuacji. Stał wyprostowany, ubrany w kostium z psionicznego materiału szorstkiego. Za nim było białe tłoprzed nim fotograf z lustrzanką na statywie i trójka asystentów z boku. Po obydwu stronach psionika znajdowały się dwa softboxy, a nad nim beauty dish. Krótkie spojrzenie na ciemne dłonie, wyciągnięte na pszczeli kostium, uświadomiły mnie, że byłam w dobrym ciele. Tutaj pojawiał się problem. Co mu powiedzieć.
– Cześć! Spokojnie nie jestem demonem! Jestem władcą umysłu i nie opętuje cię bez powodu – powiedziałam w jego umyśle.
– O co chodzi? – spytał.
– Kojarzysz Niosącą Plagę? – spytałam.
– Bardziej niż bym chciał – odparł – Wiem że pewnie chce mnie zabić, bo dowiedziałem się o niej jedną rzecz za dużo.
– Ja właśnie w tej kwestii...
– Szczerze domyśliłem się na początku. Niech zgadnę dalej... Walczysz z drużyną, która jest tu żeby mnie wykończyć więc postanawiasz mi pomóc?
– No prawie. Jestem z drużyny, która jest szantażowana tym, że ma cię zabić i która chce cię uratować.
– To coś nowego. Rozumiem że chcesz współpracować, żeby zachować mnie przy życiu. Zapewne nie za darmo.
– Ja i moi towarzysze mamy w tym własny interes – odparłam.
Gdybym powiedziała że "nie", zacząłby mieć dziwne teorie. Poza tym właściwie to była prawda. Życie Edwina, za życie Pszczelarza – taki był nasz cel. Jednak ponad tym nie chcieliśmy zabijać kogoś, kto robi dobre rzeczy dla naszego świata. Stąd cały plan uratowania go.
– Hej! Możemy zrobić chwilę przerwy? – spytał Pszczelarz fotografa.
Fotograf spojrzał się na zegarek.
– Mieliśmy mieć za pięć minut – odparł.
– To... nagła sprawa – Przestał pozować i stanął w naturalny sposób.
– Jaka? Jakieś superbohaterowanie czy siku?
– To drugie – odparł Pszczelarz i nie czekając na pozwolenie wyszedł z planu zdjęciowego.
– Kłamczuszek – powiedziałam w jego umyśle.
Wyszedł z pokoju i stanął na korytarzu.
– Powiedzenie że idę właśnie sprzymierzyć się z obcymi ludźmi, o których nic nie wiem, bo nie chce, żeby Niosąca Plagę, pierdolona członkini Stercore, żona cholernego syna Wielkiego Mrocznego, zabiła mnie i zaraziła moją rodzinę gównem, przez które będę umierać wiele dni w bólach? Wolę nie wywoływać paniki.
– Dobra! To może powiem, kim jesteśmy! Więc jestem członkiem Vivisi.
– Nie słyszałem o was...
– W skrócie. Walczymy o równość, zwłaszcza dla półkosmitów. Właściwie to dowodzi nami psioniczny półkosmita.
– Rozumiem. Jesteście antybohaterami?
– Coś takiego. Nie działamy dla ZRP.
– Rozumiem – jego ton dawał znać jedno.
Czuł się lepszym ode mnie, przez to, że w porównaniu do mnie, działa legalnie. Jednak ja nie miałam powodu do wstydu. To nie ja wybrałam, dostanie mocy w wieku piętnastu lat, bez wcześniejszej obecności psiocytów. To nie ja wybierałam bycie ściganą. To nie ja wybierałam brak szansy na normalne życie.
– Idź po piwnicy. Tam zajmiemy się resztą – Przekazałam myślami.
Pszczelarz udał się do piwnicy. Gdy nagle wszystkie umysły z którymi byłam połączona, odeszły. Tak jakbym nigdy się z nimi nie łączyła. Oblał mnie pot. Ktoś wyłączył działanie mojej mocy. Jeśli tak to, co się dzieje z resztą? Z trudem podniosłam się z ziemi? Co się dzieje? Skoro nie używałam właśnie mocy, wszystko powinno być normalnie. Chciałam zrobić krok naprzód, jednak wtedy sparaliżowało mnie. Świat zaczął wypełniać się przerażająco błękitną barwą. Wtedy już wiedziałam. Ten człowiek, ten władca umysłu znowu mnie nawiedzał. Świat całkowicie zalał się błękitem.
CZYTASZ
Cierp, aniołku
Mystery / ThrillerBetty żyje w świecie, gdzie mniej niż jeden procent społeczeństwa posiada moce psioniczne, wykształcająca się na początku dojrzewania. Jednak nieokiełznane są niebezpieczne, dlatego psionicy są zamykani w specjalnych ośrodkach OEOP. Betty nie...