– Jaką masz moc? – zapytał Warren.
Moje tętno przyspieszyło. Nie powinnam mówić o tym publicznie, zwłaszcza że on mi jeszcze nie powiedział swojej. Byłam w ich świecie dopiero kilka minut, nie miałam pojęcia, co może się stać, gdy wyznam prawdę. Nadal nie wierzyłam, że jestem psionikiem. Zacisnęłam pięści, byłam przecież w ich drużynie. Zresztą, czy ktoś o tak miłym wzroku, mógłby chcieć źle wykorzystać informację o mojej mocy?
– Jestem władcą umysłu – odparłam.
– Uuu... To chyba najbardziej intrygujący rodzaj psioniki. Mają go tylko ciekawe osoby.
– Czy ja wiem. – Zarumieniłam się.
Chłopak przybliżył do mnie swoją twarz. Moje serce ponownie przyspieszyło, jednak tym razem było to przyjemne. Czemu on się do mnie przybliża? Chce mnie pocałować? Znamy się dopiero kilka minut! Patrzyłam w jego niebieskie źrenice, gdy nagle jego powieki zacisnęły się, a Warren krzyknął z bólu i zacisnął dłoń na swoim ramieniu. Spomiędzy palców wypłynęła stróżka krwi.
– Nie próbuj na niej swoich sztuczek, gnoju! – krzyknęła stojąca w rogu Nocna Anielica.
Tym razem z jej pleców wystawały skrzydła, których pióra przypominały kryształowe ostrza. Wyglądała groźnie, dużo groźniej niż w TV. Jej pióra wyglądały tak niebezpiecznie groźnie.
Ile Warren tak właściwie ma lat? – myślałam. Wyglądał na zdecydowanie starszego niż ja. Na pewno był pełnoletni. Byłam piętnastolatką, gdyby chciał faktycznie to zrobić, byłoby to nielegalne. Zresztą on na pewno nie chciał tego zrobić. Pewnie przybliżył się, bo był słabowidzący albo po prostu miał taki bezsensowny zwyczaj...
– Betty... Słuchaj. Śmierdzisz. Idź się umyj – powiedziała Mroczna Anielica, trzymając Warrena za kark. – A ty jak jeszcze raz spróbujesz odjebać to na niej, na mnie, na EAE czy na Devinie, to przekaże tym kurwom z Megenu sam wiesz co.
– Nie zrobisz tego! – krzyknął Warren z przerażeniem w oczach.
– Zrobię, jeśli znowu tego spróbujesz – odparła i wyszła z pokoju, ciągnąc go za ucho.
Zapadła spokojna cisza, a ja w końcu mogłam zobaczyć, gdzie byłam. Siedziałam przy starym łóżku, w pokoju rodem z horrorów. Okno było zabite deskami, tapeta pozdzierana i pokryta pleśnią, dywan brudny, a wokół roznosił się zapach stęchlizny. Nawet nie próbowałam wyglądać na zewnątrz; i tak nie znałam tego miasta. Wstałam i wyszłam z pokoju przez skrzypiące drzwi. Znalazłam się w długim korytarzu, wyglądającym tak źle jak pokój, a patrząc po robakach na dywanie, jeszcze gorszym. Smród przebijał się przez olejki zapachowe, drażniąc moje nozdrza. Nie wiedząc, gdzie powinna, pójść, szłam przed siebie. Właściwie jak trafiłam do tej ogromnej meliny? Czy to wszystko spotkało mnie przez tamte nagłe wydarzenie w szkole? Właściwie gdyby nauczyciel nie oskarżył mnie o ćpanie, pewnie teraz ukrywałabym się w domu i powoli uczyła się panować na mocą. Właściwie to przez nauczyciela byłam mordercą i dołączałam do grupy superzłoczyńców. Wyszłam do pokoju, wyglądającego jak opuszczona jadalnia. Stał w niej nawet działający telewizor, wydawał się jedyną zadbaną i nową rzecz, jaką tu widziałam. Przy jednym stole siedział Devin, robiący jakieś DIY.
– Hej... – odezwałam się do niego. Wcześniej nie był zbyt miły, jednak chcąc się umyć, musiałam się dowiedzieć, gdzie w ogóle mogę to zrobić.
– Co? – spytał.
Wtedy zauważyłam, jak dziwną rzecz robił. Na stole przed nim leżały małe sznurki i zastygające kawałki gliny, przypominające ludzkie kończyny. Musiałam się dowiedzieć , co on robił, nawet jeśli miało to wydłużyć mój czas śmierdzenia.
CZYTASZ
Cierp, aniołku
Mystery / ThrillerBetty żyje w świecie, gdzie mniej niż jeden procent społeczeństwa posiada moce psioniczne, wykształcająca się na początku dojrzewania. Jednak nieokiełznane są niebezpieczne, dlatego psionicy są zamykani w specjalnych ośrodkach OEOP. Betty nie...