Rozdział 30 - połówka

20 4 0
                                    


Po paru sekundach mój wzrok rozjaśnił się na tyle, by zobaczyć Calvina, tarzającego się na ziemi w ataku psionicznym. Czy to teraz był nasz koniec? Mój ciąg szczęścia się kończył? Świat znowu zaczął się ściemniać. Ostatnim co zobaczyłam, były trampki podchodzące do mnie. Zapadła ciemność, która rozbłyskiem zniknęła. Wszystkie objawy ataku psionicznego. Wstałam i potrząsnęłam ramieniem Calvina. Od reagował. Serce skoczyło mi do gardła. Sprawdziłam puls. Żył. Założyłam mu z powrotem opaskę. Podniosłam wzrok i to, co zobaczyłam, przyprawiło mnie o mdłości. Młodsza ode mnie dziewczyna, stała obok miejsca, w którym przed chwilą chłopak w białym płaszczu. Jednak zamiast niego leżał ohydny miks ludzkich mięśni, kości i krwi. Dziewczyna schowała dłoń w długim rękawku żółtej bluzy. Szepnęła coś pod nosem i spojrzała się na nas.

– Planujecie wezwać teraz ludzi z ZRP? – spytała.

– Nie. A ty? – odparłam.

Pokręciła głową i z obojętnością spojrzała się na coś, co kiedyś było człowiekiem. Zaczęła odchodzić, gdy nagle usiadł jej na głowie gołąb. Zatrzymała się. Zzaułku wyszedł młody mężczyzna, otoczony ptakami i podszedł do niej.

– Kogo tym razem zabiłaś? – zapytał wkurzony.

– Schala – odparła.

– Dobra dziewczynka – powiedział chłopak i pogłaskał ją po głowie – W końcu...

Złapałam rękę Calvina i zaczęłam odchodzić. To byli zdecydowanie nienormalni ludzie. Nagle ptaki zaczęły kręcić się wokół nas. Przez ich skrzydła ledwie zauważyłam jak tamta para podeszła do nas. Przez piski ledwie usłyszałam rozmowę.

– Ich też mam bom? – spytała dziewczyna.

– Ta – zaczął mówić, jednak przerwał – Czekaj czy to jest...

Ptaki usiadły na ziemi.

– Kuźwa to jest on! – powiedział młody mężczyzna.

– Ja znam ten głos – sapnął Calvin – Czekaj... – Uśmiechnął się – Edwin!

– Jejku Calvin – Edwin wyciągnął dłoń do piątki. Gdy zorientował się ze stanu widzenia Calvina, położył dłoń na jego ramieniu – To naprawdę ty... co się stało że trafiłeś do ONP? Jak się wydostałeś?

– Trafiłem za to czym jest moja moc – odparł – A uwolniła mnie ona... – Złapał mnie za rękę.

– Och – Spojrzał się na mnie – Skoro cię uwolniła to... sorry, że chciałem cię zabić i tak dalej. Jak się nazywasz? – spytał.

– Patrząc na to że w tym super psionicznym świecie to norma, nic nie szkodzi. Jestem – zamilkłam – zdradzać mu swoje prawdziwe imię? Chciałam zostać antybohaterem, lub nawet bohaterem nieoficjalnym – Zielonooka.

– Czyli uciekinier z ONP... – sapnął Edwin – Nie jesteś, aby za młoda, by już opuszczać ośrodki OEOP? – spytał.

– Czy ja wiem... – odwróciłam wzrok. Dziwnie się czułam z tym że w tym całym szaleństwie, wciąż byłam piętnastolatką.

– Należycie do jakiejś drużyny? – spytał Edwin.

– Nie – odparłam zgodnie z ostatnimi faktami.

– Bracie... czy ty... – Dziewczyna w żółtej bluzie, spojrzała się na niego błagalnie.

– Chcecie dołączyć do naszej drużyny? – spytał chłopak.

To była szansa, na dołączenie się do kogoś, kto może nie jest szalonym szowinistą i z kim nasze szanse na przeżycie będą większe. Jednak... tu był problem.

Cierp, aniołkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz