thirteen (13)

278 15 2
                                    

Budzę się pierwsza, Monty nadal śpi odwrócony do mnie tyłem, a ja chciałabym żeby sobie poszedł. Nadal mam w głowie to co powiedziała mi wczoraj Katt i to w jaki zwariowany sposób zachowywał się po małej wymianie zdań z Harrym, nie wiem co go napadło, ale nie podobało mi się to chore podejście.

Idę do łazienki i zamykam się w niej na klucz, łącze telefon z głośnikiem stojącym na szafce, a głos Willow i Tylera Cole sprawia, że poranek staje się przyjemniejszy. Myję dokładnie buzię, a później szczotkuję zęby, nakładam na dłonie krem nawilżający i wcieram w skórę twarzy lekko ją masując. Rozczesuję włosy, są lekko falowane jednak nie przeszkadza mi to, wykonuję delikatny makijaż i idealną cieniutką czarną kreskę na powiece, usta smaruję błyszczykiem.

Spoglądam na swoją szyję gdzie Harry znów to zostawił, pomimo dużej ilości makijażu nadal ją widać więc decyduję się go zmyć i założyć czarny golf i tego samego koloru spodnie. Mój dzisiejszy nastrój jest tak samo ponury jak strój, a miesiączka wcale mi w tym nie pomaga - jeszcze bardziej sprawia, że mam ochotę zniknąć. Zakładam pas do spodni i zagryzam usta kiedy zdaję sobie sprawę, że muszę w nim zrobić kolejną dziurę, chudnę.

– Rue otwórz drzwi, muszę do łazienki! – walenie w drzwi działa mi na nerwy dlatego podchodzę i przekręcam klucz, a on na mnie wpada. – Zepnij włosy, źle wyglądasz co ci odbiło. – biorę głęboki wdech, chwytam za telefon i wychodzę z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wyjmuję z szafy długą szarą dżinsową kurtkę, spoglądam w lustro i stwierdzam, że moje włosy są w porządku, nie będę ich wiązać.

Biorę torebkę w dłoń, rozłączam się z głośnikiem i chowam go do środka. Zamykam drzwi do pokoju, żeby moja matka nie zobaczyła mojego chłopaka w samych bokserkach i schodzę na dół skąd unosi się niesamowity zapach. Wchodząc do kuchni widzę Rebekah krzątającą się przy ladzie, siadam na wysokim krześle, a ona mnie zauważa i odwraca się w moją stronę.

– Zwiąż włosy. – rozkaz pada z jej ust, a następnie wyciąga w moją stronę gumkę do włosów, wywracam oczami i biorę ją, podchodzę do lustra w salonie i robiąc idealnego wysokiego kucyka odpowiadam.

– Ciebie też miło widzieć, mamo. – gładzę włosy i odwracam się do niej z szerokim uśmiechem choć i tak doskonale wie, że jest niesamowicie sztuczny.

Kiedy siadam ponownie na krzesło ona stawia przede mną małą porcję śniadania angielskiego i szklankę soku pomarańczowego, za co cicho dziękuję. Nie mam ochoty z nią rozmawiać czy odpowiadać na pytania dlatego cieszę się kiedy Monty siada obok mnie, a Rebekah stawia przed nim pełny talerz.

– Wygląda niesamowicie smacznie, pani Holt. – komentuje z idealnym uśmiechem na twarz, mrużę oczy bo po prostu denerwuje mnie jego poranny entuzjazm. – Co uważa pani o festynie? Tegoroczny był naprawdę oszałamiający, państwo Wirt się postarali. – spoglądam na moją matkę, która lekko się uśmiecha i kiwa głową, a kiedy siada na przeciwko nas wiem, że czas na poważną rozmowę, znam tę minę.

– Porozmawiajmy o waszych zaręczynach... – zakrztusiłam się jajkiem, a Monty lekko uderza w moje plecy chcąc udzielić mi pomocy. – Myślę, że to dobry czas i duży krok w waszym związku, mężem i żoną możecie zostać za rok może dwa? – nie opuszczam wzroku z jej twarz, Monty też się nie odzywa bo jest tak samo zaskoczony jej słowami jak ja.

– Spóźnimy się do szkoły, chodź. – mówię szybko wstając, ciągnę go za ramię i nie żegnam się z matką.

Słyszę jak coś mówi, ale jestem w tak dużym szoku, że mój mózg nic nie rejestruje. Kiedy biorę świeżego powietrza do płuc powoli dochodzą do mnie jej słowa, nic nie mówiąc wsiadamy do samochodu. Droga do placówki mija nam w ciszy, moje myśli krążą od zaplanowanych zaręczyn po słowa Katt i kończą się na zdradach z Harrym, mój mózg buzuje od natłoku myśli i informacji. Czuję się mała, przytłoczona jak nigdy wcześniej, jakbym nie mogła wziąć oddechu, czuję jakbym się dusiła.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz