thirty-five (35)

289 11 0
                                    

Po wspólnej kąpieli, opatrzyłam dłoń Harrego choć musiałam być mocno stanowcza bo uważał to za głupi pomysł. Siadłam na kanapie mając plan zjeść kawałek pizzy, jednak kiedy wzięłam swój telefon w dłonie i zobaczyłam mnóstwo połączeń od mojej matki oraz kilka od Katt, pominęłam te od Cartera bo są dla mnie nieważne, to wiedziałam, że coś się stało. Próbowałam się skontaktować z którąś z nich, ale Rebekah nie odbierała, a moja przyjaciółka miała wyłączony telefon.

Takim właśnie sposobem siedzę w samochodzie Harrego i obaj jedziemy do mojego mieszkania, nie jestem z siebie zadowolona, że pozwalam mu prowadzić po dwóch kieliszkach wina, ale taksówka mogła przyjechać dopiero za półtorej godziny, a ja nie mogłam tak długo czekać. Zwłaszcza, że ostatnie próby połączenia się ze mną były niecałe dwadzieścia minut temu, zegarek na desce rozdzielczej wskazuje za dziesięć dziewiąta.

– Co on tutaj robi? – marszczę brwi kiedy widzę krzywo zaparkowany samochód Montiego na wybrukowanym podjeździe mojego domu.

– Kto? – pyta Harry kiedy parkuje pojazd zaraz za autem mojego byłego, drzwi od kierowcy zwracają moją uwagę, ponieważ są otwarte na oścież.

– Monty. – komentuje krótko odpinając pas, wychodzę niechcący trzaskając drzwiami i na pewno facet w środku nie jest zadowolony jednak nie dbam o to, mam mieszane uczucia o co tutaj może chodzić.

Wchodzę do domu i od razu witają mnie ubrania z wieszaków jak i buty rozrzucone w każdą stronę świata na podłodze, mam wrażenie, że każde możliwe światło jest włączone. Zaglądam pierwsze do kuchni, w której kilka rzeczy z wyspy kuchennej rozrzucone jest po płytkach, moje serce przyśpiesza bo na wstępie wygląda jakby ktoś tutaj się włamał. Dochodzą mnie odgłosy z salonu dlatego nie myśląc nad konsekwencjami idę w tamtą stronę, kątem oka widzę postać Harrego stojącego u progu drzwi, kiedy widzę w salonie moją matkę stojącą nad moim byłym i Madelaine nerwowo chodzącą tam i z powrotem czuję ulgę, która zaraz zamienia się w niepokój.

– Co tutaj się dzieje? – pytam, a wtedy wszystkie głowy zostają zwrócone w moją stronę, a wzrok nie zatrzymuje się na mnie tylko wędruje za mnie i nie muszę się odwracać żeby domyślić się kto za mną stoi. – Dlaczego dom wygląda jakby przeszło po nim tornado? – dopytuję chcąc zwrócić uwagę na mnie, jednak sama rozglądam się po pomieszczeniu i widzę rozbity wazon, pęknięte ramki z moimi zdjęciami. – Mamo? – nikt nie odpowiada na moje pytania co zaczyna mnie wprowadzać w jeszcze większy niepokój.

– Montgomery, cóż... – mówi gestykulując rękami co jest do niej niepodobne, jest zakłopotana. – Dał ponieść się emocją. – ujmuje w słowa, a ja marszczę brwi totalnie nie rozumiejąc o czym do mnie mówi dlatego patrzę na winowajcę, którego spojrzenie utkwione jest w Harrego.

– Carter? – pytam dosadnie, a on wstaje napinając swoje mięśnie. Ciało mojej matki tak samo jak i moje drgnęło, wzrok chłopaka jest za mgłą, jest inny i to nie jest Monty jakiego znam. Podkrążone i przekrwione oczy podpowiadają mi, że albo jest niesamowicie zmęczony, albo jest pod wpływem gorszych rzeczy.

– Szukałem cię Rue, gdzie byłaś? – dopytuje apodyktycznym tonem, a ja rozchylam lekko oczy bo on nie jest teraz poważny.

– Monty usiądź i napij się wody, ochłoń! – jego matka podnosi pełen przejęcia głos, chciałabym na nią spojrzeć, ale muszę być czujna bo pomimo osób, które się tutaj znajdują nie czuję się na tyle bezpiecznie żeby spuścić wzrok z jej syna.

– Pisałem, dzwoniłem... – mówi spokojnie, ale ciarki przechodzą mnie wzdłuż kręgosłupa. – Chciałem tylko z tobą porozmawiać, przeprosić, ale ty byłaś zbyt zajęta nim? – parska robiąc krok w moją stronę, a ja postanawiam pokazać mu, że jestem tak samo silna jak on.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz