nineteen (19)

247 16 1
                                    

– Nazwałaś go pizdą?! – wybucham śmiechem nalewając sobie wódki do kieliszka, przyjemna bąbelkowa woda w jacuzzi jest niesamowicie dobra, a fakt, że jest nieskażona przez żadne plemniki dodaje jej kolejny plus. – Powiedziałaś mu, że jest jebną pizdą? Rue nie poznaje cię, czy to ty czy ktoś cię podmienił? – dokładnie mi się przygląda, a chwilę później sama nalewa sobie wódki do kieliszka i dolewa niebieski barwnik.

– Po prostu pizdą, nie jebaną pizdą to byłoby za mocne. – prostuję, a ona zaczyna się głośno śmiać, stykamy się kieliszkami, gorzkość pomieszana z niebieską słodkością jest dobra.

– Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś, boże, chciałabym widzieć minę Rebekah. Musiała być taka wściekła, że jej córka obraca się takim ciętym językiem, bo to było takie niekulturalne. – opieram głowę o miękką poduszkę, a latynoskie rytmy, która włączyła Katt bawią się w mojej głowie. – Co teraz będziesz robić, wiesz jesteś singlem, możesz wszystko... – otwieram oczy, teraz zdałam sobie sprawę, że są zamknięte.

– Pierwsze, usunę wszystkie zdjęcia z Instagram. – puszczam jej oczko, a ona kiwa głową, że to dobra decyzja i sama podaje mi mój telefon, gdzie na wyświetlaczu widzę pełno wiadomość od mojego byłego chłopaka, Rebekah i nawet jedną od Mad, ale nie chcę psuć sobie dobrego humoru.

Wchodzę na swój profil i usuwam wszystkie zdjęcie z Montym, z każdym następnym przychodzi mi to łatwiej i z większą obojętnością. Dobrze się przy tym bawię, jakby zdaję sobie sprawę jaka byłam nieszczęśliwa w tym związku, jak bardzo byłam przez to trzymana w klatce. Nawet jeśli miałabym się stać przez to rozstanie mniej lubiana to mam to w dupie, czuję jakby jakaś duża część łańcucha u mojej nogi, która nie pozwalała mi latać została odcięta.

– Dawno nie wiedziałam cię takiej szczęśliwej Rue. – spoglądam znad telefonu na moją przyjaciółkę, która szeroko się do mnie uśmiecha.

– Ja siebie też. – przyznaję jej prawdę odwzajemniając uśmiech, a kątem oka dostrzegam jakiś ruch dlatego odwracam się w tamtą stronę i dostrzegam jej brata w krótkich spodenkach kąpielowych.

Wstrzymuję oddech i podziwiam jak jego mięśnie się poruszają, obserwuje każdy jego tatuaż i chciałabym zapamiętać wszystkie choć to niemożliwe. Alkohol w moim ciele sprawia, że moje ciśnienie i potrzeba zetknięcie się z jego ciałem rośnie, fakt, że nie mam z tyłu głowy chłopaka, który gdzieś na mnie czeka pozwala mi na jeszcze więcej.

Jakby wcześniej to było problemem - moja podświadomość się ze mnie naśmiewa.

– Co robisz w domu? Twoja randka nie przyszła? – unoszę lekko brwi ku górze robiąc dziubek z ust, czyli już dzisiaj kogoś pieprzył i powinno mnie to odrzucać, ale totalnie o tym teraz nie myślę.

– Mieszkam tu, a randka? Nie wiem czy nazwałbym to randką, ale smakowała dobrze, chociaż takie pytanie lepiej byłoby skierować do randki. – podaję kieliszek Katt i patrzę na niego kątem oka, lekko się uśmiecha przejeżdżając dwoma palcami po ustach, na co Katt udaje odruch wymiotny, a ja przechylam szkło. – Niejaki Reggie czeka u nas w salonie, trochę z nim porozmawiałem... – marszczę brwi spoglądając na Katt, która wydyma usta zerkając na mnie. – ...nie uciekł, przynajmniej nie słyszałem trzaśnięcia drzwiami kiedy wychodziłem. – wzrusza ramionami, nalewa sobie wódki do mojego kieliszka, ale jestem zbyt zajęta żeby zwrócić mu uwagę.

– Umówiłaś się z Reggiem? – jestem zaskoczona, miałam być tylko ja i ona.

– Nie do końca, myślałam, że nasz wieczór we dwójkę zacznie się jutro nie dzisiaj. – drapie się po szyi i wygląda nieswojo, śmieje się pod nosem bo bardzo dawno nie widziałam skołowanej Katt. – Nie jesteś zła? – dopytuje wstając na równe nogi.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz