thirty-six (36)

161 7 0
                                    

Chciałabym móc nie myśleć, tak po prostu nie myśleć. Wyłączyć się patrząc w sufit salonu w moim domu, cisza panująca wokół mnie powinna mi to ułatwiać jednak jest zupełnie odwrotnie. Głowa boli mnie od analiz wszystkiego co się dzisiaj działo, począwszy od sytuacji w galerii handlowej, tajemniczą Olivie Linn, napad złości Harrego, nasz czuły seks, a kończąc na włamaniu się Montiego do domu. Sama nie do końca wiem czy faktycznie to zrobił, ale póki nie wiem nic więcej na ten temat pozwoliłam sobie tak to właśnie nazwać.

– Boże, potrzebuję wina. – mówię wstając z fotelu, jednak zanim idę do kuchni postanawiam posprzątać bałagan jaki zostawił po sobie mój były facet.

Schylam się po trzy pęknięte ramki, które przedstawiają mnie z okresu przedszkolnego z idealnie uczesanymi warkoczami i pięknym niewinnym, beztroskim uśmiechem na ustach. Chciałabym się wrócić do tego etapu gdzie wszystko było proste, choć ojciec wtedy od nas odszedł jednak te wydarzenia są dla mnie mgłą. Cały okres rozstania rodziców jest dla mnie mgłą, nie pamiętam nic nawet twarzy ojca. Przyszła mi właśnie myśli jakby to było gdyby z nami został, czy bylibyśmy szczęśliwa rodziną z obrazka? Czy i tak nie wytrzymałby z Rebekah i jej natręctwami?

Zebrałam większe części szkła do plastikowego prostokątnego pudełka, odkurzyłam dokładnie salon oraz kuchnię, w której też odłożyłam rozrzucone przyprawy na swoje miejsce. Sprzątnęłam też kurtki i płaszcze w holu, obuwie włożyłam do szafek i w końcu mogłam spokojnie nalać sobie wina.

Wyjmuję szklaną butelkę z lodówki, schłodzony alkohol wlewam do dużego pełnego kielicha, kiedy słyszę trzaśnięcie drzwiami wejściowymi postanawiam bez zapytania wyjąć drugie naczynie i powtarzam swoją wcześniejszą czynność. Nie odkładam butelki na swoje miejsce bo myślę, że mogę jeszcze z niej skorzystać.

– Nie powinnaś pić, jutro masz szkołę. – komentuje Rebekah na wejściu jednak kiedy widzi przygotowane dla niej naczynie dostrzegam na jej twarzy ulgę. Dopiero teraz zwracam uwagę co ma na sobie, czarne wysokie eleganckie spodnie z materiału ładnie podkreślają jej szersze biodra, a czerwona jedwabna koszula w nie włożona po prostu do niej pasuje. Wygląda jak kobieta sukcesu z idealnymi włosami, makijażem i małym noskiem.

– Jak tato mógł cię zostawić. – wymyka mi się z ust i kiedy widzę jej rozkojarzone spojrzenie, klnę na siebie w myślach, że poruszyłam taki temat. Wiem jaki jest dla niej niewygodny, wiem też że jest dzisiaj równie zmęczona jak ja. – Powiesz mi co tutaj się stało? – dopytuję przykładając szkło do ust, mam ochotę się uśmiechnąć widząc, że robi to samo. Ja opieram się pośladkami o blat, a moja matka siada przy wyspie kuchennej rozmasowując kark.

– Sama nie wiem Rachel, wpadł tutaj wściekły krzyczał twoje imię, boże nasłuchałam się tyle wyzwisk i zdałam sobie sprawę, że mój wulgarny język jest bardzo ubogi. – mówi szerzej otwierając oczy oraz lekko wydyma usta, a ja parskam śmiechem. – Próbowałam go uspokoić, przywołać do porządku, ale na nic nie reagował wtedy zadzwoniłam do Madelaine, ale zanim przyjechała taksówką potrafił trochę zdemolować nam korytarz... – mówi wymieniając na palcach. – ...salon, kuchnię i sama nie wiem co jeszcze. – gestykuluje rękami wyrzucając je w powietrze, a mój telefon w kieszeni ogłasza, że dostałam wiadomość. – Sama nie wiem co w niego wstąpiło, ale to było straszne, boże, dobrze, że nie było cię w domu. Nie chcę nawet myśleć... – przerywa kręcąc głową i sięga po lampkę wina podczas kiedy ja otwieram wiadomość od Katt, która pisze, że do jej domu też próbował dostać się Carter.

– Cóż, chciał nie tylko zdemolować nasz dom, był też u Katt. – komentuje odpisując jej, że wszystko opowiem jej jutro bo teraz jestem zmęczona i marzę o randce z moim łóżkiem.

– Łączy cię coś z jej bratem? – pyta bezpośrednio, a ja muszę napić się wina, aby wejść z nią na ten temat i rozpocząć kolejną serię kłamstw. – Posłuchaj Rachel, to nie jest dla ciebie dobra partia, ten chłopak ma zbyt mroczną przeszłość na swoich barkach, a to ostatnie czego potrzebujesz. – dodaje karcąco na mnie zerkając, kładę szkło na blacie wyspy i dolewając sobie wina odpowiadam.

– Po pierwsze nic mnie z nim nie łączy, znamy się bo to brat mojej przyjaciółki, po drugie... – przerywam patrząc na nią pytająco unosząc wyżej butelkę wina, Rebekah nadstawia kielich, a ja uzupełniając kontynuuje. – ...nie staraj się wybierać mi partii, bo jak widzisz twoja ostatnia dobra partia dla mnie zdemolowała nam dom. – mówię z przekąsem, a moja matka tylko mruży oczy przyglądając mi się. – Błagam tylko nie mów, że po tym co tutaj się stało nadal uważasz, że powinnam do niego wrócić. – jeśli odpowie twierdząco, przysięgam, wyprowadzam się.

– Nie, nie powinnaś i cóż, więcej nie będę cię namawiać do powrotu do niego. – mówi choć widzę, że ciężko przechodzi jej przez gardło przyznanie mi racji, a ja napawam się tą chwilą.

– Możesz powtórzyć to raz jeszcze tylko dodając na końcu "więcej nie będę sterować twoim życiem Rue"? – pytam z namacalną ironią w głosie bawiąc się cieczą w szkle, chcąc uchronić się przed jej ostentacyjnym spojrzeniem.

– Nie przesadzaj. – komentuje krótko, następnie wzdycha głośno prostując się. – Rachel, zrozum, że jako matka chcę dla ciebie najlepiej i teraz możesz mnie za to wszystko nienawidzić, możesz narzekać, stawiać się, ale przyjedzie taki dzień w twoim życiu, że mi za to podziękujesz. Zawsze chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze. – mówi, a mnie chwyta za serce jej troskliwe spojrzenie jakie jest u niej rzadkością, jest drugą mistrzynią zaraz po Harrym w tuszowaniu emocji. – Może faktycznie lepiej jeśli skupisz się teraz na nauce i odpuścisz sobie randkowanie. – dodaje nalewając sobie wina, a ja postanawiam tego nie komentować. W końcu normalnie rozmawiamy, Rebekah przeprosiła mnie na swój matczyny sposób, a skupienie się na nauce brzmi świetnie, ale jedno nie daje mi spokoju.

– Co miałaś na myśli mówiąc o mrocznej przeszłości Harrego? – dopytuję skoro już rozmawiamy tak otwarcie.

– Kiedyś Stefanie zwierzała mi się przy lampce wina o swoim synu, wtedy obiecałam jej, że to zostanie tylko między nami i słowa dotrzymam.– wywracam oczami, jednak nie drążę tematu ponieważ wiem, że nic z niej nie wyciągnę. – Trzymaj się od niego z daleka, Rachel... – gdybyś tylko wiedziała, pomyślałam. –... i wiem, że to jak dzisiaj stanął w twojej obronie ci zaimponowało i jest przystojnym facetem, ale zaufaj mi, w środku jest zepsuty. – dodaje na jednym wdechu podczas kiedy ja zeruję resztę alkoholu jaki pozostał mi w szkle. – Rachel? – wywracam oczami odkładając naczynie do zmywarki, a kiedy się odwracam spotykam się z jej oczekującym spojrzeniem, wymownym.

– Mamo miesiąc temu zakończyłam związek, który był pomyłką i myślisz, że znów myślę o tym żeby w jakiś wejść? – unoszę jedną brew ku górze, Rebekah wzdycha przeciągle i znów przykłada kielich do ust, a ja znów trochę ją okłamuję. W zasadzie to nie, bo nic prócz seksu nie łączy mnie z Harrym, a ona pytała jasno o uczucia więc jej nie oszukałam.

– Stefanie wyprawia Katt urodziny niespodziankę, tematyczną niespodziankę. – zagryzam usta bo zdaję sobie jaką jestem okropną przyjaciółką, totalnie zapomniałam o jej urodzinach w ten piątek. – Pomysł padł na komiksy.. – wzrusza ramionami. – ...więc twoim zadaniem moja droga będzie doprowadzić przebraną Katheryn w wyznaczone miejsce o wyznaczonej godzinie. – dodaje nie opuszczając wzrokiem mojej twarzy, a ja właśnie doznaje burzy myśli bo nie mam pojęcia co mogę dać osobie, która ma wszystko.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz