sixty-five (65)

131 14 1
                                    

Jak się czuję kiedy widząc Harrego opartego o swój samochód stojącego dosłownie najbliżej wyjścia z uczelni jak to możliwe? Ubranego w jasne proste jeansy, białą koszulkę, która jest w nie włożona, a czarny pasek, który owija jego biodra pasuje do czarnych okularów przeciwsłonecznych na jego nosie?

— To brat Katt? — słyszę rozmowę grupki dziewczyn stojących przede mną. — To Harry? — dopytuje jedna jakby nie mogła uwierzyć, że tam stoi.

— Tak i co on tutaj robi? — pyta jedna, po czym dodaje. — Kurwa, ale on jest gorący! Mógłby mnie przelecieć w tym aucie. — grymas na twarzy i lekka zazdrość pojawia się na mojej twarzy oraz w oczach, czuję to.

— Mnie przeleciał zaraz po jego powrocie. — śmieje się ta pierwsza, reszta kobiet albo dotrzymuje jej towarzystwa śmiechem albo wzdycha. Mrugam oczami z niedowierzaniem się im przysłuchując. — Nie miałabym nic przeciwko gdyby znów wylądowała z nim w łóżku. —  już mi się nie podoba to podsłuchiwanie, nie chcę wiedzieć, którą z nich jeszcze przeleciał mój facet, a która chce żeby to zrobił.

— Patrzy się tu! Patrzy się, ej... — podekscytowanie w głosie jednej z dziewczyn skupia również uwagę reszty grupy, która wystrzela głowę w stronę obiektu westchnień.

— Myślicie, że mnie rozpoznaje? — pyta pierwsza, która podobno spędziła z nim noc. Obserwuje jak poprawia włosy i pręży swoje ciało, unoszę brwi kręcąc głową, a następnie wymijam je szerokim łukiem. — Może do niego podejdę i zagadam? — dochodzą mnie słuchy ich ostatnich słów, wywracam na nie oczami bo są niezdrowe niedorzeczne.

Idę do Harrego, patrzę jak zdejmuje okulary i jego oczy skupiają się tylko na mnie, lustruje mnie wzrokiem. Nie interesuje go nikt inny, daje mi to głupią satysfakcję przez co czuję się wyższa, niż te dziewczyny.

— Hej. — mówi odpychając się od blach auta, jednak zanim odpowiem zarzucam mu dłonie na szyję łącząc nasze wargi w dłuższym pocałunku. Zachowuje się jak gówniara, wiem, dziecinne, ale naszła mnie ochota żeby utrzeć nosa tamtym. Czuję jego dłoń na dole moich pleców, przysuwa mnie bliżej siebie, a kiedy w końcu się od niego odrywam na małe centymetry widzę jak powstrzymuje uśmiech.

— Hej. — odpowiadam łapiąc powietrze do płuc, zdejmuję ręce z jego ciała zakładając włosy za ucho. Jak się czuję pokazując im, że jest mój? Świetnie.

— To przedstawienie dla tej grupki z tyłu? — unoszę brew zaskoczona, otwiera dla mnie drzwi czym również mnie zaskakuje.

— Hm? — udaję głupią i zastanawiam się czy on czyta w myślach, czy tak dobrze mnie zna? Potrafi mnie przejrzeć? Mężczyzna zajmuje miejsce kierowcy, patrzę na niego czekając na jakąś odpowiedź.

— Myślałem, że nie jesteś tym typem dziewczyny, która rzuca się z językiem na faceta publicznie. Że raczej jesteś skryta. — próbuje ukryć śmiech, widzę to dlatego mrużę oczy mocniej grając na czas. Bo taka nie jestem. — Jedna z nich szła niedaleko za tobą, domyśliłem się, że nie idzie do ciebie, tylko do mnie kiedy nagle się zatrzymała kiedy byłaś blisko, a wcześniej widziałem jak się zza nich wyłoniłaś. — nie spodziewałam się, że może być takim obserwatorem, że aż tak klei fakty. Rusza z miejsca podczas kiedy ja nadal go obserwuje. — Co? — zagaduje skupiając się na tym aby wyjechać z parkingu uczelni, potrzeba tu trochę cierpliwości.

— Zachwycały się tobą, a jedna z nich mówiła, że spędziła z tobą nocą i chciałaby kolejną. Powinny wiedzieć gdzie jest ich miejsce. — komentuje w końcu, a Harry nagle skręca głowę w moją stronę.

— Co poradzę, że każda chce mnie mieć? — rozchylam lekko usta nie wierząc, że to pytanie z niego wyszło.

— Co za narcyz. — komentuje pod nosem doskonale zdając sobie sprawę z tego, że mnie słyszy i ma słyszeć.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz