– Wychodzisz już? – wywracam oczami na kolejny krzyk dochodzący z kuchni, cieszę się relaksem w wannie Harrego sama nie wiem już jak długo. Faktycznie woda stała się chłodna, ale nie mam ochoty wychodzić, zamykając oczy wyobrażam sobie szum fal i promieni słonecznych na moim ciele. Odpływam myślami gdzieś daleko w zakątki oceanu. – Nie umiesz mówić czy co? – wzdycham ciężko zirytowana, kiedy otwieram oczy kątem oka widzę jak opiera się ciałem o szklaną ścianę.
– Zaraz wyjdę. – odpowiadam opierając głowę o miękki czarny zagłówek. – Lubię twoją wannę, nie wiem co takiego w niej jest, ale mogłabym siedzieć tutaj godzinami. – komentuję obracając lekko głowę w stronę Harrego, widząc na jego twarzy lekki myślę, że nawet nieświadomy, uśmiech znów nachodzi mnie myśl o różowej szczoteczce, na którą teraz zerkam.
– Myślałem, że dodasz coś więcej w stylu... – mówi wzruszając ramionami. –..."mogłabym siedzieć tutaj godzinami, z tobą Harry, nago robiąc różne fajne rzeczy." – marszczę brwi wykrzywiając usta w krzywym uśmiechu, nie potrafię być poważna kiedy mówi do mnie głupie rzeczy. – Chyba, że wolisz typa z którym wczoraj się bawiłaś, albo Abla, którego numer telefonu masz za etui telefonu, tak właściwie kim jest ten drugi? – nie wierzę, że znów wchodzi na temat wczorajszej nocy, ma lekko uniesioną jedną brew, a ręce skrzyżowane na wysokości klatki piersiowej. Patrzy na mnie z góry, nie wiem czy jest wkurzony czy bardziej zaciekawiony, twarz ma spokojną.
– Kim jest kobieta, która zostawiła ci to? – wskazuję na pamiątkę na szyi mężczyzny, której już tam nie ma. – Obstawiam, że ta sama, z którą wstawiłeś krótką relację na Instagram i to równie ta sama, która wysłała ci nagie zdjęcie, chyba, że jest ich więcej? – manipuluje, on może zadawać mi pytania i oczekiwać odpowiedzi, a ja nie?
– Nie możesz zwyczajnie odpowiedzieć na moje pytanie, tylko zawsze musisz prowokować kłótnie? – jestem zaskoczona z jakim opanowaniem ze mną rozmawia, nic nie zapowiada na ostrą wymianę zdań, a to coś nowego w naszej pieprzyjacielowej relacji.
Wzruszam ramionami wydymając usta, wyciskam wodę z włosów powoli wstając, dźwięk spadających kropki z mojego ciała odbija się głośnym echem po pomieszczeniu, a może tylko ja to tak słyszę? Nie zwracając uwagi na Harrego, chwytam w dłonie ręcznik, którym po chwili dokładnie ocieram ciało, następnie włosy i rany, czuję się niesamowicie świeżo. Będę czuła się znacznie lepiej jeśli użyję różowej szczoteczki, która dał mi facet stojący metr ode mnie.
– Dlaczego różowa? – pytam patrząc na niego, przyłapuję go na bezwstydnym gapieniu się i czekam, aż jego wzrok spocznie na mojej twarzy.
– Nie wiem, bo jesteś dziewczyną, a różowy do was pasuje. – robi krok w moją stronę, moje serce przyśpiesza i mózg zaczyna szukać drugiego dna w jego wypowiedzi.
– Czyli masz gdzieś tutaj więcej różowych szczoteczek? Jest nas więcej? – rozglądam się co wywołuje u niego śmiech, co dzisiaj jest z nim nie tak? Zachowuje się dziwnie, nie jestem w stanie niczym go sprowokować i dlaczego czuję się nieswojo? Jest dziś zbyt dużo pytań, na które nie znam odpowiedzi.
– Jesteś zazdrosna? – parskam pod nosem na jego zaczepne pytanie, Harry próbuje powstrzymać uśmiech zagryzając wargi jednak ja potrafię go dostrzec.
– Ja? Nie. Ale za to ty tak, ale do twarzy ci w tym. – komentuje, paliczkami palców przejeżdża po moim nagim ramieniu w dół ręki co wywołuje u mnie dreszcze, przyjemne dreszcze. Widząc moją reakcję, aż namacalna jest jego satysfakcja.
– Więc, kim jest Abel? – wiem dokładnie co robi, stara się podejść mnie z innej strony i skłamałabym mówiąc, że mu to nie wychodzi. Wodzi paliczkami po mojej ręce, wolno, intymnie, jak za dotknięciem motyla, później znów spotyka się z moim ramieniem, aż po szyi i z delikatnością jaką dopiero u niego poznaje, dotyka linii mojej szczęki po polik.
CZYTASZ
UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}
FanfictionIch relacja staje się tajemnicą, ale na jak długo taką pozostanie? Jak wiele nieświadomych decyzji podejmie Rachel kiedy w końcu zrozumie, że robi to nie tylko dla siebie, ale również dla niego? Czy on będzie potrafił poświęcić tak wiele dla niej il...