sixty-four (64)

125 13 0
                                    

Zupa krem z cukinii wykonana rękami Stefanie to jest coś co dosłownie zgwałciło moje kubki smakowe. Byłam na nią taka łasa, że aż poprosiłam o dokładkę i wcale nie czułam się tym speszona, nikt nie skomentował lub nie spojrzał na mnie krzywo czy wyliczał.

— Lucky Luke wraca? — ogromny uśmiech Katt i podekscytowanie w jej głosie odwraca moją uwagę od przepysznej zupy krem.

— I ciotka Margot. — dodaje dość uszczypliwie Harry, dlatego spoglądam na niego kątem oka i widzę jak przyjeżdża językiem po górnych zębach powstrzymując tym uśmiech.

— Nie, mama nic nie wspominała o ciotce, mówiła o Luke... — dziewczyna marszy brwi i od razu spogląda na kobietę siedzącą obok niej, obserwuje ich rozmowę i niewinny uśmiech Stefanie. — Żartujesz? Wyprowadzam się, Luke kocham i mogę nawet dzielić z nim pokój, ale mieszkanie z ciotką Margot pod jednym dachem? Nie, nie ma mowy! — zastanawiam się dlaczego tak bardzo nie lubią ciotki i kim tak właściwie ona jest, nie kojarzę jej. Rekcja Katt jest mocno na nie, co w zasadzie jest trochę zabawne.

— Daj spokój Katt, spędzicie razem napewno świetny czas, zakupy, kawka i inne takie. — Harry ma ogromną satysfakcję wypowiadając w kierunku siostry te słowa, robi to teatralnie więc przechodzi mnie myśl czy właśnie przedrzeźnia ciotkę Margot.

— Zamknij się pajacu. — wywraca na niego oczami i skupia się na swojej matce. — Właściwie to na jak długo przylatują? — dopytuje kiedy ja wkładam do ust ostatnią łyżkę kremu z cukinii.

— Do końca sama nie wiem, ale chyba na dłużej. — mówi, jej córka jęczy z niezadowolenia i kiedy spotyka mój wzrok postanawia wytłumaczyć, co chwilę zerka też na swojego faceta żeby poświęcić mu uwagę.

— To siostra mamy, są podobne ale tylko z wyglądu, ciotka Margot to pieprzona snobka, egoistka zapatrzona w sobie, przemądrzała i wredna baba. Lucyfer jebany Lucyfer. — otwieram ciut szerzej oczy na jej ostre słowa, kątem oka widzę jak Stefanie zwraca jej uwagę wzrokiem jednak nie komentuje więcej, więc ona również musi się z tym zgadzać. — Reggie, przygotuj się bo będziemy nierozłączni. — mówi patrząc na mężczyznę, jednak ten nie jest w stanie odpowiedzieć bo Harry musi dodać swoje pięć groszy.

— Stary, szczerze ci współczuje. — kręci głową, a uśmiech mu się szerzy dlatego żeby to ukryć sięga po pasztecik z ciasta francuskiego, który leży na półmisku przed nim i wkłada go sobie do ust.

— Cóż, jakoś dam radę. — śmieje się Reggie obejmując ramieniem krzesło na którym siedzi Katt, sama śmieje się pod nosem jak i pozostali bo wyszedł z tego zabawny dialog.

— Udam, że nie slyszałam was obu. — komentuje ze sztucznym uśmiechem dziewczyna, skupia uwagę na mnie i mówi. — Lucky Luke to syn ciotki Margot, jest dla nas jak brat, zanim wyjechali do Stanów spędzałam z nim najwięcej czasu i na całe szczęście charakter ma po wujku Christianie.— sięga po szklankę z wodą jednak zanim przykłada ją do ust z przekąsem dodaje wpierw patrząc na mnie, później na barta. — Mam go na Instagram i Rachel to półbóg, tam się wszystko zgadza, totalnie wszystko, aż po charakter dlatego, gdybyś chciała wymienić jego... — wskazuje szklanką na Harrego. — ...na lepszy model to tylko Luke. — przykłada naczynie do ust, wywracam oczami śmiejąc się pod nosem z jej głupiego gadania jednak, jej brat wcale nie uważa tego za zabawne.

— Rachel nie będzie nikogo wymieniać i skończ swoje pierdolenie. — patrzę na faceta siedzącego obok mnie, nie jest mu do śmiechu znów kątem oka widzę prowokujące rozbawienie na twarzy Katt.

— Nie ty o tym zdecydujesz tylko ona. — widzę jak szczęka Harrego się wyostrza, jest rozdrażniony dlatego kładę mu dłoń na jego dłoni, która spoczywa na rogu stołu mocno go ściskając. Zwracam jego uwagę , kiedy na mnie spogląda wzrok mu nieco łagodniej.

— Dość tych przepychanek! — klaszcze w dłonie Stefanie czym ratuje sytuację. — Mam deser dlatego zapraszam moje kochające się dzieci razem ze mną do kuchni. Kawy? — wstając spogląda na mnie i Reggiego z lekko uniesionymi brwiami.

— Chętnie. — odpowiada z uśmiechem chłopak mojej przyjaciółki.

— Dla mnie również. — mówię, patrzę jak cała trójka wychodzi i muszę wywrócić oczami kiedy dostrzegam jak rodzeństwo przepycha się w drzwiach kto przejdzie przez nie pierwszy. – Niemożliwe. — parskam śmiechem komentując to zachowanie.

– Czasami zastanawiam się co by było gdyby zamknąć ich w jednym pokoju. — mówi Reggie z rozbawieniem, spoglądam na niego, a chwilę później na wejście na taras.

— Nie ryzykujmy. — odpowiadam śmiejąc się. Chciałabym wiedzieć co tak mocno ich dzieli żeby móc spróbować ich połączyć.

UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz