Całuje moje usta emocjonalnie żarliwie, jakby chciał poprzez to przelać na mnie wszystkie uczucia jakie ma w sobie po spotkaniu z Olivią Linn.
Nie wiem kim ona jest, poprzez to co udało mi się usłyszeć kiedy stała w drzwiach mieszkania Harrego jest kimś z jego przeszłości, a ich sprawy zostały dawno wyjaśnione. Nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała podsłuchiwać przez drzwi, ale niestety są zbyt drogie i zbyt szczelne. Obserwowałam ich przez wizjer, podczas kiedy on wyglądał na zdenerwowanego, ona była opanowana, a delikatny uśmiech nie opuszczał prawie wcale jej ust. Próbowałam też znaleźć jej Instagram, ale tutaj również ślepa uliczka.
Kładzie mnie na swoim wielkim łóżku, stojąc nade mną pomiędzy moimi nogami zdejmuje koszulkę, która ląduje na ziemi i zostaje tylko w nisko zawieszonych spodniach. To jak dobrze zrobione jest ciało Harrego zawsze mi imponuje, Monty też wyglądał dobrze, ale czegoś brakowało, znów u niego wszystko jest niesamowicie dobre plus tatuaże, które go zdobią.
Ciągnie za moje nogi, szybko i zwinnie rozpinając guzik moich spodni patrzy cały czas wygłodniałym spojrzeniem w moje oczy, aż mam ochotę westchnąć z rozkoszy. Moje spodnie towarzyszą jego koszulce na ziemi, on klękając chwyta mocno za moje uda przyciąga moje pośladki na skraj materacu. Ustami składa soczyste pocałunki na ich wewnętrznej stronie co spotyka się z moimi niekontrolowanymi jękami.
– Jestem ciebie tak głodny maleńka, nie zdajesz sobie z tego sprawy. – jego zachrypnięty głos przemawia pomiędzy zabójczo wolnymi pocałunkami, czuję jego mokry język coraz bliżej mnie.
Dłońmi mozolnie zdejmuje moje majtki, niesamowicie wolno, podczas kiedy ja już chcę żeby znalazł się we mnie. W tym momencie jestem go głodna tak samo jak on mnie, ale nie zamierza przerywać tego co robi bo z każdym mokrym pocałunkiem każdym liźnięciem energetyzujące uczucie w podbrzuszu narasta.
– Będę jednym, która tak cię dotyka... – mówi, a jego słowa pobudzają mnie jeszcze bardziej, moje ciało wije się pod nim kiedy nie czuję jego dotyku. – Powiedz to Rue, powiedz, że od teraz jestem jednym facetem, który może cię dotykać. – mówi obcesowym zniżonym tonem głosu, a ja nadal nie czuję jego dłoni co doprowadza mnie do furii.
To jak Harry dobiera słowa i sposób w jaki teraz do mnie mówi jest inny, wręcz błagający, przepełniony chęcią obietnicy, której ode mnie wymaga.
– Jesteś, jesteś jedynym. – mówię pomiędzy szybkimi oddechami, moja głowa nie myśli rozsądnie, a słowa jakie wypowiadam działają jak z automatu.
Jego usta znów do mnie wracają, a przeciągły jęk rozkoszy wydobywa się spomiędzy moich warg. Czuję jak jedna z jego dłoni co po chwilę miażdży moje udo, a droga sunie w górę aż obejmuje moją szyję unieruchamiając mnie. Nie wiedząc gdzie podziać moje dłonie jedną kładę na jego nadgarstku, a drugą zanurzam w jego miękkich włosach.
Językiem smakuje mnie w tak dobry sposób, że nie potrafię zebrać myśli bo skupiam się tylko na tym jak odpływam pod jego dotykiem. Każde zetknięcie naszych ciał wywołuje napięcie, które narasta, a ja tylko czekam aż eksploduje. Z Harrym seks jest inny, namiętny i władczy, dominacje pokazuje każdym ruchem czy dotknięciem, a nawet prostymi słowami, które sama zastanawiam się czy kontroluje czy wychodzą z niego automatycznie bo doskonale wie jak to podnosi temperaturę. Jest delikatnie niedelikatny i tak, wiem jak irracjonalnie to brzmi.
Moje oczy są zamknięte, a oddech się nie uspokaja. Czuję jak materac ugina się pod jego ciężarem, a pocałunkami błądzi po moim brzuchu co jakiś czas przygryzając skórę, nadal to wszystko jest żarliwe i tak, podoba mi się to, ale chcę też delikatności i uczucia. Dlatego lekko unoszę głowę otwierając oczy, a widząc Harrego z tej perspektywy pochylonego nade mną, skupiającego się tylko na mnie, długo wyryje się w mojej pamięci.
CZYTASZ
UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}
FanfictionIch relacja staje się tajemnicą, ale na jak długo taką pozostanie? Jak wiele nieświadomych decyzji podejmie Rachel kiedy w końcu zrozumie, że robi to nie tylko dla siebie, ale również dla niego? Czy on będzie potrafił poświęcić tak wiele dla niej il...