– Zdecydowanie lepsza niż randka. – mówi siadając obok mnie, spoglądam na niego mając opartą głowę o brzeg wanny, widzę u niego leniwy uśmiech, który jest zaraźliwy i chwilę później pojawia się też na moich ustach.
– Było okej. – wzruszam obojętnie ramionami, a on spogląda na mnie kątem oka i nie mogło obyć się bez wywrócenia na mnie oczami.
Cisza między nami jest naturalna, nie ma w niej nic dziwnego i nie sprawia dyskomfortu.
Zakładam dolną partę bielizny, sięgając po butelkę w której zostało jeszcze trochę alkoholu mój wzrok przyciąga niewygasający wyświetlacz telefonu, chwytam urządzenie w dłoń i sprawdzam czy są jakieś wiadomości od Katt, jednak nic takiego nie znajduję. Odwracam się bokiem do Harrego, który obrzuca spojrzeniem moje ciało i pożądanie z jakim na mnie patrzy sprawia, że mam ciarki. Monty nigdy nie patrzył na mnie w tak wygłodniały sposób, czy to przed seksem, po, w trakcie czy kiedykolwiek, boże ile ja straciłam będąc z nim tyle czasu.
– Co ukrywasz? – pytam nalewając do kieliszków czystego alkoholu, nie patrzę na niego, nie widzę jego twarzy, nie wiem czy jest zaskoczony, rozbawiony czy obojętny.
– Zbyt wiele, tak jak ty. – mówi otwarcie, odwracam się do niego i podaję mu małe szklane naczynie do dłoni, zajmując miejsce obok niego unoszę lekko brew ku górze dając mu do zrozumienia, że czekam na coś więcej. – Pieprzysz się ze mną, jestem twoją największą tajemnicą, a ty jesteś dla mnie jak otwarta książka. – marszczę brwi, znów mnie atakuje bo temat ukrywania jest dla niego niewygodny, ale nie odzywam się, czekam, nie dam się sprowokować.
– Czytaj ze mnie teraz, głośno. – patrzę mu w oczy, widzę w nich walkę, lekko je mruży jak gepard przygotowujący się do pościgu za zwierzyną, wiem, że zaraz we mnie uderzy.
– Rozpieszczona córka zbyt idealnej mamy, zawsze musisz być najlepsza we wszystkim co robisz, jej chore ambicje przekładają się na ciebie. Tak naprawdę nie masz zdania, chcesz żeby każdy cię lubił, chcesz być popularna, a twój facet ci to daje, gdyby nie on byłabyś nikim, stworzyła cię matka i on. – przełykam głośno ślinę, jego głos to jad, którym chce mnie zatruć. – Zdradzasz go i nie czujesz się z tym źle? Gdzie twoje morale, które były w ciebie wpajane przez tak długi czas? – to chore, ale widzę jaką daje mu to przyjemność, ranienie daje mu satysfakcje. – Boisz się, że to wyjdzie na jaw, chce zostawić mnie tajemnicą bo, gdy to się wyda będziesz nikim, matka może wykopać cię za drzwi, w szkole będziesz tematem dziwki numer jeden, a to by cię zniszczyło, wiesz czemu? – zadzieram brodę wyżej, czekam na cios. – Kreujesz się na pyskatą i twardą siebie, ale taka nie jesteś, plotki, pogardliwy wzrok innych by cię zniszczył. Jesteś po prostu słaba i nie masz nic co mogłabyś nazwać sobą, bo to wszystko kim jesteś teraz, to twoja matka, nie ty. – przechylam naczynie i wlewam gorzki posmak do gardła, wydaje się być bardziej słodszy niż słowa z ust Harrego.
– Potrafisz powiedzieć coś miłego? Czy tylko umiesz obrzucać ludzi błotem i wyciągać wszystko co najgorsze byle by kogoś zranić? – parska pod nosem wywracając oczami, wlewa w siebie alkohol i zdecydowanie wolę go kiedy zapali, po alkoholu jest jeszcze cięższym człowiekiem niż bez niego.
– To moja wada, potrafię wyczytać z ludzi tylko to, co najgorsze. – oblizuje dolną wargę, a mój wzrok sam tam po prostu leci, nie ma sensu tego ukrywać bo on już to doskonale wie.
– To musi być smutne na dłuższą metę. – patrzę mu w oczy kiedy to mówię, a to co widzę w jego oczach mogę porównać z zaskoczeniem i jakiegoś rodzaju zrozumieniem, nie wiem, pierwszy raz ktoś tak na mnie patrzy.
– Czytaj ze mnie, potrafisz? – mówi zaintrygowany, usiadł bokiem jeszcze bliżej mnie i nie wiem czy chce mnie prowokować czy naprawdę jest zainteresowany co mam od powiedzenia na jego temat.
– Jesteś zimny, oschły i nie potrafisz być miły, ale kiedy czujesz, że mógłbyś to uciekasz, wracasz do siebie, zamykasz się. Nie masz morału życiowego, bawisz się tak jak chcesz, bawisz się mną, bawisz się innymi dziewczynami, a wbijanie komuś noży sprawia ci dziwną przyjemność. – przechylam lekko głowę w bok, przyglądam mu się jak reaguje, obserwuje go jakby był moim eksperymentem badawczym. – Jak już znajdziesz w człowieku ten słaby punkt, naciskasz na niego bardziej, przy każdej możliwej okazji wbijasz szpilkę głębiej tak, żeby ktoś poczuł się bezwartościowy i potrafisz to na medal, sama to poczułam. Jesteś pewny siebie i dajesz odczuć, że masz wszystko gdzieś i liczy się to co jest teraz, ale czy na pewno tak jest? Jak długo kreowałeś się na taką osobę, co? – lekko się pochylam, mój głos staje się cichszy, chcę dotrzeć do niego, chcę zobaczyć czy się otworzy. – Zatraciłeś się w niej tak bardzo, że uwierzyłeś, że nią jesteś czy coś spowodowało, że chciałeś się takim stać bo wiesz... – widzę jak zacisnął mocno szczękę, oddech ma nierówny, ale nie przestanę, jeśli wybuchnie jestem na to przygotowana, nie potrafi mnie bardziej zranić. – ...jesteś dobrym człowiekiem, masz te dobre uczucia w sobie, masz emocje, którymi potrafiłbyś obdarować ludzi dookoła, ale ty nie chcesz, coś cię trzyma. Wiem, że jesteś dobry, czuję to, po prosto to czuję w kościach i widzę rzeczy, których ty może nie widzisz, albo nie chcesz widzieć... – rozchyla lekko usta, jego oczy są wypełnione otwartością i jakąś tęsknotą. – Potrafisz ranić i lubisz to, ale wiem też, że ciebie samego to przeraża. – dodaję ciszej, a kiedy kończę zdanie Harry ujmuje moją twarz w dłonie i mocno całuje, wlewa we mnie wszystkie emocje jakie mu teraz towarzyszyły, napiera na mnie chcąc więcej, mocniej.
– Pieprzysz głupoty... – odsuwa się ode mnie warcząc, opiera czoło o moje ciężko oddychając, a ja kładę dłoń na jego policzku, nie wiem o teraz się dzieje, mam burzę w głowie, widzę, że coś w nim siedzi i czuję chęć pomocy, ale nie zrobię tego sama, on musi mi na to pozwolić.
Unosi lekko głowę do góry, nasze oczy są na tym samym poziomie, a jego dłonie nie opuszczają mojej twarzy, gładzę go delikatnie po policzku, a po dłuższej chwili wpatrywania sobie w oczy, zbliżam usta do jego i całuję je najdelikatniej jak potrafię, chcę mu pokazać drugą stronę. Nie zawsze musi działać agresywnie. Harry rozchylił lekko usta, a ja nie przestaję dawać mu czułości, której wiem i widzę, że potrzebuje.
Nie wiem dlaczego chcę mu to dać, sama też jej potrzebuję choć odrobinę, ale jemu mogłabym jej dać, aż nadmiar.
CZYTASZ
UNDER THE INFLUENCE {HARRY STYLES FANFICTION}
FanfictionIch relacja staje się tajemnicą, ale na jak długo taką pozostanie? Jak wiele nieświadomych decyzji podejmie Rachel kiedy w końcu zrozumie, że robi to nie tylko dla siebie, ale również dla niego? Czy on będzie potrafił poświęcić tak wiele dla niej il...