Transcendentalna groza: 2. Bóg nie do opisania, wyobrażenie Boga

86 3 0
                                    


Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka,

Jak kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka.

Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie,

Żeby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie?

On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie

Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie.

On miłością samego siebie zaślepiony,

Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;

On pierwiej był, niźli był; on, chocia nie będzie,

Przedsię będzie; próżno to, błaznów wszędzie.

„Człowiek Boże igrzysko" Jan Kochanowski

Teiści, przedstawiciele różnych wyznań często stwierdzają, że ich Bóg jest istotą miłosierną, pełną ojcowskiej miłości, której zależy na dobru każdego człowieka, jednocześnie zaznaczając, iż jest to istota wszechmogąca, doskonała. Nawet, jeżeli przyjmiemy, że Bóg istnieje i zdajemy sobie sprawę z jego niepoznawalności, to, jakim prawem używamy w stosunku do niego określeń stworzonych przez człowieka i używanych wyłącznie w dyskursie międzyludzkim? W tym wypadku człowiek, jako istota ograniczona duchowo, fizycznie, umysłowo nie powinna używać swych systemów aksjologicznych, do opisywania Boga, bo może on przecież, jako istota wyższa, nieśmiertelna, znajdująca się poza czasem i przestrzenią, zupełnie inaczej pojmować wszechświat, wartości takie jak; dobro, miłość, zło oraz kierować się innymi, nieludzkimi priorytetami. Należy zaznaczyć, że cała aksjologia (dziedzina filozofii zajmująca się wartościami) to abstrakcja, kwestia umowy społecznej zależnej od okresu historycznego, kultury determinującej relacje międzyludzkie. Czyż Bóg nie jest poza dobrem i złem? Dlaczego człowiek od wiek wieków, nazywa go dobrym, litościwym, sprawiedliwym? Dlatego, że naprawdę go nieco poznał, a może chciałby, aby taki był i jest to motywowane strachem? Co jeśli stwórca wszechświata nie jest dobry ani zły, po prostu jest, nie tyczą się go żadne moralne punkty odniesienia, a wszelkie dzieło stworzenia, którego autorstwo mu się przypisuje nie jest stworzone w jakimś celu i stanowi jedynie wynik boskiego kaprysu, mogącego zniknąć w każdej chwili.

Bóg nie musi być dobry w ludzkim rozumieniu. Tak naprawdę nie wiemy, jaki jest Bóg. Wszelkie mity, podania, święte pisma i relacje błogosławionych to tylko subiektywna wizja. Dowodem na jego prometejsko-altruistyczne zapędy ma być obecność empatii w ludzkiej naturze, ale może najwyższy absolut bawi się jedynie człowieczym losem, wodzi nas za nos, oszukuje nas, aby na końcu skazać wszystkich na duchowe męki lub czarną, gęstą nicość? Wizja świata wedle, której człowiek jest całkowicie zależny od tajemniczego demiurga (określenie na istotę boską kreującą świat materialny w wielu religijnych i filozoficznych koncepcjach starożytności) nie zawsze musi być okryta całunem szczęśliwego końca pełnego harmonii, kosmicznej równowagi. Już starożytni Grecy dobrze wiedzieli, że człowiek to tylko zabawka w rękach bogów, wystarczy prześledzić losy bohaterów „Iliady" i „Odysei" Homera.





Historie na dobranocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz