Wszyscy używamy luster przy wykonywaniu prostych czynności. Kiedy myjemy zęby, czeszemy włosy, albo po prostu się przeglądamy. Ja już nigdy nie będę czerpała przyjemności z tych prostych czynności. Zrobiłam coś, czego lustra nie lubiły. Słyszeliście o tym, że jeśli stłucze się lustro, to będzie się miało siedem lat pecha? Zrobiłam coś dużo gorszego. Coś, co będzie mnie prześladowało nawet po śmierci.
Byłam zwykłą, przeciętną osobą. Chodziłam do pracy, płaciłam rachunki, kupowałam jedzenie, rozmawiałam z ludźmi. Ot, proste rzeczy. Teraz nie mogę bezpiecznie wyjść poza dom. Pozwólcie, że wyjaśnię, co takiego zrobiłam. Może wtedy nie popełnicie tego samego błędu.
Jak zapewne część z was, ja również interesowałam się zjawiskami nadnaturalnymi. Czułam, że w nich kryją się odpowiedzi na moje pytania. Jestem typem osoby, która nie spocznie, dopóki nie uzyska odpowiedzi. To właśnie doprowadziło nie do tej sytuacji.
Przeprowadziłam w swoim życiu wiele rytuałów, a po kilku zdecydowałam, że stworzę swoje własne. Wytrzasnęłam skądś tabliczkę ouija i lustro. Przepisałam wszystkie symbole z tabliczki na szklaną powierzchnię lustra. Jednego z tych większych, które na pewno wiszą u was w domu na ścianie. Teraz opowiem ci, co się stało.
To była godzina 2:50 w nocy. Skończyłam przygotowywać rytuał. Litery na lustrze namalowałam ciepłym woskiem. Stworzyłam okrąg ze świec wokół siebie i stworzoną przeze mnie tabliczką na szkle. Miałam zamiar zgasić światło, kiedy wybije 3:00. Dla tych, którzy nie wiedzą, to właśnie ta godzina jest nazywana godziną wiedźm lub godziną demonów i właśnie wtedy można wyczuć największą aktywność zjawisk paranormalnych.
Na zegarze jest równo 3:00. Światła są zgaszone, a świece zapalone. Miałam wskaźnik, który wzięłam z oryginalnej tabliczki ouija i położyłam go na lustrze. Zadałam pytanie.
„Czy ktoś tutaj jest? Czy ktoś chce się ze mną przywitać?"
Odczekałam minutę. Nic się nie stało. Ponowiłam pytanie. Nadal nic. Zapytałam trzeci raz.
„Czy ktoś tu..."
Przerwał mi dźwięk nocnej lampki, która spadła na podłogę. Odwróciłam się do lustra i zadałam kolejne pytanie.
„Czy to ty ruszyłeś lampkę?"
Wskaźnik przesunął się na słowo „tak". Wypytywałam dalej.
„Kim jesteś?"
Nie uzyskałam odpowiedzi. Ponowiłam pytanie.
Strzałka pokazała kolejno litery J-E-S-T-E-M-L-U-S-T-R-E-M.
Jestem lustrem.
„Co to znaczy?"
Usłyszałam coś w mojej łazience. Zrobiłam coś, czego nie powinno się robić podczas żadnego rytuału. Wstałam. Wyszłam ze swojego pokoju i ostrożnie otworzyłam drzwi prowadzące do łazienki i zaświeciłam światło. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to rozbite lustro i mnóstwo skorup leżących na podłodze. Przeraziłam się. Nie chciałam kontynuować rytuału. Jedyną szansą na jego zakończenie było pożegnanie się z tym czymś i czekanie na taką samą odpowiedź.
Poszłam do lustra i powiedziałam „do widzenia". Czekałam cierpliwie na odpowiedź przez około minutę lub dwie. Nic. Powtórzyłam nieco bardziej agresywnie.
Po tym, jak to zrobiłam, wosk zaczął rozpływać się na lustrze, jakby się topił. Na samym środku uformowało się zdanie.
„Nie patrz na mnie".
Przestraszyłam się.
„Ccco?" wydukałam lekko drżącym głosem.
„Jestem lutrem" odpowiedziała istota.
Po tym lustro jakby wybuchło. Wszędzie walało się pełno skorup. Podparłam się ręką, chcąc wstać. Jedna z nich wbiła mi się w dłoń. Rana bardzo krwawiła. Nie wiedziałam co mam robić, więc postanowiłam pojechać do szpitala. Wsiadłam do samochodu. Dopiero wtedy zauważyłam, że wszystkie lusterka zniknęły z pojazdu. Zrozumiałam, że w każdym momencie może mi się coś stać. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam pod 911. Powiedziałam, że się zraniłam i potrzebuję pomocy. Z pogotowia wysłano do mnie karetkę.
To wszystko wydarzyło się w zeszłym tygodniu. Obecnie nierozbite lusterka znajdują się w mojej łazience, sypialni i samochodzie. Resztę wyrzuciłam. Dlaczego? Po zdarzeniach ze zranioną ręką i po tym, jak sanitariusze odjechali, podeszłam do jednego z tych wysokich luster. Szukałam w nim czegoś, czego nie da się nie zauważyć. Jakiejś dziwnej istoty, która wyglądała tylko trochę jak ja. Każde lustro, w które patrzyłam miało w sobie tego potwora, który patrzył prosto na mnie. Gorzej było, kiedy przyglądałam się odbiciu dłuższy czas. Wtedy to coś szło w moim kierunku, w kierunku tafli szkła. Tłukłam każde lustro, które stanęło na mojej drodze. Zamknęłam się w domu, żeby unikać tego potwora. Od tego czasu nigdzie nie wychodzę. Chcę tylko ostrzec, aby nikt nie robił tego, co ja zrobiłam.
Nie patrz w lustra.
CZYTASZ
Historie na dobranoc
ParanormalW tej serii znajdą się creepypasty, legendy, straszne fakty i wszystko co uznam, za interesujące :)