— Ron, czyś ty do reszty oszalał?! — Tak jak przypuszczał Harry, Hermiona wręcz kipiała ze złości na widok swojego narzeczonego, który ledwo co trzymał się na nogach. Gdy jakoś wdrapali się na schody, co było nie lada wyzwaniem przy stanie upojenia alkoholowego Rona, drzwi otworzyła im Hermiona, a jej twarz niemal kipiała ze złości. Wyglądała na dopiero co wybudzoną ze snu, sądząc po jej ubraniu i niedbale zawiązanym szlafroku. Włosy miała jeszcze wilgotne z kąpieli, jednak rozespanie szybko zamieniło się w furię.
— Jak tylko go zobaczyłem, od razu odholowałem tutaj — powiedział, przekazując Rona w objęcia Hermiony. Stał w progu ich mieszkania i obserwował bacznie reakcje i emocje jakie malowały się na twarzy jego przyjaciółki. Ta jednak starała się przytrzymać swojego narzeczonego, by nie upadł, całkowicie nie zwracając uwagi na Pottera, który nadal stał w progu.
— Dzięki, Harry. — Jej głos wydawał się wyrażać troskę, jednak nie chciał nabierać się na te zagrywki. Zbyt długo już pracował w zawodzie aurora. I Malfoy mógł sobie myśleć, że nie nadawał się na to stanowisko, ale jeśli chodziło o jego przyjaciół, ciężko byłoby go oszukać.
— Nie pamiętam kiedy Ron ostatni raz był w takim stanie. — Podrapał się po głowie, obrzucając wzrokiem na wpół śpiącego przyjaciela, który opierał się całym ciężarem o ramie Hermiony. W pierwszym odruchu chciał jej pomóc podtrzymać przyjaciela, jednak powstrzymał się w ostatniej chwili. Czasami nie panował nad swoimi, wyrobionymi, gryfońskimi zachowaniami. Gdyby Malfoy tu był, z pewnością wywróciłby oczami.
— Ja też — burknęła — Wejdziesz na chwilę? Muszę położyć go na kanapie.
— Anapie? Ja ny będę pać na anapie — wymamrotał Ron, który chwilowo doznał przebłysku świadomości.
— Ty nie masz nic do gadania, Ronaldzie — warknęła i weszła w głąb mieszkania, nie czekając na Harry'ego. Ten jednak postanowił skorzystać z jej zaproszenia i powolnym krokiem przekroczył próg. W mieszkaniu panował porządek i widać było, że Hermiona w końcu się w nim pojawiła, bo nawet firanki wiszące w oknach się zmieniły. Mimo nowych dekoracji, postawionych na półkach i kilku drobnych zmian, Harry nadal wyczuwał dziwną atmosferę, jako roztaczała wokół siebie kobieta.
— Ciekawe co się stało, że Ron tak bardzo się upił — zdziwił się, starając się by jego głos brzmiał jak najbardziej szczerze. Sam nie wiedział do końca dlaczego, ale chciał dowiedzieć się czy Hermiona zdaje sobie sprawę już, że Ron wie o jej romansie. — Ostatni raz, zabalowaliśmy tak, chyba po tym jak oficjalnie ogłoszono cię nową Minister Magii. — powiedział i dostrzegł nikły grymas, malujący się na jej twarzy. Owszem, Hermiona nie lubiła wspominać tamtej nocy, kiedy musiała doholować obu, zalanych w trupa mężczyzn, którzy co chwile potykali się o własne nogi i zwracali zawartość żołądka co kilka kroków.
— Nie mam pojęcia, może przegrany mecz Quidittcha — mruknęła, nawet nie podnosząc wzroku na Harry'ego, jedynie zajmując się układaniem swojego narzeczonego na kanapie.
— Nie łam — wybełkotał Ron, którego głowa opadła niepokojąco z poduszki. Harry zagryzł wargę, widząc jak twarz Hermiony cała stężała. — Ty zdładziecka — dodał i chyba zasnął, bo uciął w pół zdania i z jego otwartych ust nie wydobyło się już żadne słowo, oprócz cichego pochrapywania. Hermiona nachylała się nad nim, nie mogąc spojrzeć na Harry'ego, z czego ten dobrze zdawał sobie sprawę.
— Co się stało? — zapytał, ale przecież dobrze wiedział o co chodziło. Musiał to wiedzieć, musiał usłyszeć to od niej. W jakiś pokręcony sposób odczuwał satysfakcję z tej sytuacji i z jednej strony było mu wstyd przed sobą samym, że tak podchodził do Hermiony, ale z drugiej, wiedział, że ma ona to na co zasłużyła. Może było to nieczyste zagranie, a karmienie się jej zakłopotaniem i poniekąd wstydem, było bardziej niż ślizgońskie, ale w Harrym aż wrzało na myśl, że Hermiona, dopuściła się zdrady i to jeszcze w Ministerstwie. Dopiero teraz zauważył, że jej oczy były spuchnięte od łez, a policzki zaczerwienione. Ponownie powstrzymał się od zainteresowania się jej samopoczuciem. To nie Hermiona była w tym przypadku poszkodowana, tylko Ron, który aktualnie nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo była napięta atmosfera w salonie.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami • Drarry
FanfictionHarry Potter przez własną nieuwagę zostaje wplątany w sprawę martwego śmierciożercy, znalezionego w Grand Manor, jednym z hoteli należących do Draco Malfoya. Jako Szef Biura Aurorów, za priorytet stawia sobie odnalezienie zabójcy Corbana Yaxleya. Sł...