To chyba jak dotąd najdłuższy rozdział. Przygotujcie się na pewne „doznania".
Na jednym zdjęciu się nie skończyło, bo kolejne błyski oślepiły ich w następnej sekundzie. I mimo że chwile później już ich nie było, bo Harry ze wszystkich sił postarał się by zniknęli tak szybko, jak tylko było to możliwe, to obaj byli pewni, co do tego, że następnego ranka zobaczą swoje przerażone miny na fotografiach w Proroku pod jakimś chwytliwym nagłówkiem. Harry nawet nie chciał się zastanawiać, dlaczego późnym wieczorem, jakiś dziennikarz stał pod Ministerstwem, jakby tylko czekał, aż ten opuści jego mury. Miał teraz całkiem inne zmartwienia niż jakieś głupie zdjęcia.
Kiedy Draco poczuł w końcu pod nogami twardą podłogę i poczuł się w miarę stabilnie, puścił dłoń Pottera, i zachwiał się, nie mogąc utrzymać równowagi. Dopiero teraz czuł jak bardzo był wykończony. Na ślepo spróbował ponownie znaleźć oparcie w postaci rąk drugiego mężczyzny, jednak były one zbyt daleko, by zdążył się ich złapać zanim jego ciało po prostu runęło do przodu, powalając przy tym Harry'ego plecami na podłogę.
— Uh — jęknął Potter, próbując zdmuchnąć z oczu kosmyki włosów. Draco w momencie poczuł dziwny przypływ deja vu, bo przecież podobna sytuacja miała już miejsce. I leżeli już razem w podobnej pozycji, on na Harrym. Tak blisko. Zbyt blisko. Jedyne co się różniło to miejsce.
Wylądowali w mieszkaniu Draco, pustym i cichym, co świadczyło jedynie o tym, że Zabiniemu nie udało się dotrzeć przed nimi.
Malfoy spojrzał na mężczyznę i pozwolił sobie w końcu wypuścić powietrze z ust, a własnym oddechem omiótł lekko twarz Harry'ego, który w końcu zdecydował się uchylić lekko powieki.
— Ciężki jesteś — westchnął. Draco całym ciężarem leżał na nim, po czym w końcu oparł się dłońmi po bokach jego głowy i unosząc się nad nim nieco na ramionach.
— Lepiej? — spytał. Był tak zmęczony, że wiedział, że długo nie wytrzyma w takiej pozycji, choć podobała mu się perspektywa, z której mógł patrzeć na Pottera. Leżącego pod nim, z nieco rozwichrzonymi włosami i tym zmęczonym, lecz pełnym spokoju, wzrokiem.
— Pamietam, że gdy ostatnim razem znaleźliśmy się w takiej sytuacji, pierwszy raz pomyślałem o tym, żeby cię pocałować — mruknął Harry, a Draco nagle poczuł, że cały zesztywniał. Nie spodziewał się takiego wyznania. Szczerze powiedziawszy, sądził, że to co stało się w łazience kilkanaście godzin wcześniej, było wynikiem silnych emocji, jakie obaj przeżywali, a nie czymś, o czym Harry myślał już od pewnego czasu...
Podobnie jak on.
— Wydaje mi się, że już wcześniej, kusiłeś mnie spojrzeniem — odpowiedział i pozwolił sobie na nikły uśmiech w tej całej sytuacji. Nie wiedział jak długo jeszcze będą mogli pozwolić sobie na tą swobodę. Ich zdjęcia już niedługo pojawią się we wszystkich magazynach w magicznym Londynie. Finn, McLaggen i Hanna , na czele z Granger, jedyne o czym marzyli to jego głowa, tak w przenośni. Choć, co do Abott, sam nie wiedział już co powinen sądzić. Jeżeli faktycznie nic nie pamietała, a Granger posuwała się do tego, by wymazywać swojej przyjaciółce wspomnienia, tylko po to by bezprawnie mamić jej brata i używać na nim swoich własnych zaklęć, podporządkowujących sobie w całości jego umysł, to Pani Minister była bardziej niebezpieczna, niż by ktokolwiek przypuszczał.
— Ja? — zdziwił się. I Draco nagle poczuł silne szarpnięcie za ramiona, któremu poddał się prawie od razu, ponieważ był zbyt zmęczony, by jeszcze siłować się z Potterem. Przetoczył ich tak, że to teraz Draco leżał na plecach, a jego nadgarstki były przyszpilone do podłogi, po obu stronach jego głowy. — Wyjaśnijmy sobie coś, Malfoy. — Ostry ton Pottera, który nagle opuścił jego usta, był całkiem inny niż ten, który do tej pory znał Draco.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami • Drarry
FanfictionHarry Potter przez własną nieuwagę zostaje wplątany w sprawę martwego śmierciożercy, znalezionego w Grand Manor, jednym z hoteli należących do Draco Malfoya. Jako Szef Biura Aurorów, za priorytet stawia sobie odnalezienie zabójcy Corbana Yaxleya. Sł...