Rozdział 1

3.5K 140 70
                                    

Harry Potter miał poważny problem, który już od długiego czasu ciążył mu z tylu głowy. Oddelegowanie Hanny Abott z Biura Aurorów nie dawało mu spokoju i na dodatek przeciągało się już o kolejny tydzień. Potter jako Szef Biura miał okazję współpracować z Hanną przy niejednej misji, jednak po ostatniej farsie pod jej przewodem, postanowił odesłać ją do Departamentu Łamaczy Klątw. Był pewien, że tam poradzi sobie o wiele lepiej niż w sytuacjach podobnych do tej, która miała miejsce około miesiąc temu.

Od prawie pół roku zespół Hanny pracował nad zlokalizowaniem jednej z siedzib Śmierciożerców, którzy po skończonej wojnie, postanowili uciec w różne zakątki Anglii, a niektórzy nawet i poza jej granice. Głównymi celami aurorów było skupienie się na szybkim schwytaniu poszukiwanych listami gończymi, ale też zapewnienie jak największego bezpieczeństwa dla siebie i swoich współpracowników. Wszyscy doskonale wiedzieli, że pomimo iż Śmierciożercy zaprzestali działań na rzecz Czarnego Pana, ich chęć zemsty nie wygasła, a każda okazja do konfrontacji z aurorami, czy pracownikami Ministerstwa, była możliwością do przypomnienia wszystkim o ich sile i niebezpieczeństwie. Dlatego, gdy Hanna Abott poprowadziła swój zespół wprost w pułapkę, zastawioną przez zgraję popleczników Waldena Macnair'a, Harry miał ochotę zamordować najpierw jego, a potem samą Hannę.

Przez jej lekkomyślne działanie i pewność siebie, nie udało im się uratować dwóch młodych aurorów, których Harry zatrudnił jeszcze rok temu, i którzy mieli uczyć się u boku Hanny, jednej z lepszych w tamtym czasie aurorek. Obaj zostali przetransportowani do Świętego Munga w trybie natychmiastowym, jednak nawet najlepsza opieka magomedyków nie potrafiła nic wskórać przeciw czarnomagicznym klątwom. Zmarli po kilku godzinach, w bólu i gorączce. A wszystkiemu była winna jedna osoba.

Hanna od zawsze była lekko porywcza, ale przez czas, w którym Harry miał okazję z nią pracować, starał się tonować jej nerwy i przemawiać jej do rozumu, kiedy porywała się z motyką na słońce. Przeważnie jej pomysły były dobre, lecz wymagały dopracowania i skupienia się na szczegółach. Jednak kiedy Harry został zmuszony do awansowania Hanny przez samą Hermionę Granger, nie miał już w tej sprawie nic do powiedzenia. Mógł jedynie zwierzać się Ronowi, z niekompetencji Hanny i jej braku okiełznania.

Z racji, że Hermiona i Hanna przyjaźniły się już od kilku dobrych lat, a dodatkowo Minister Magii była związana wieloma przysługami wobec Hanny, której ona sama jak i jej rodzina, była w stanie pomóc w początkach pracy w Ministerstwie na nowym stanowisku, Harry nawet nie próbował oponować, kiedy Hermiona przyszła do niego z pismem o awans dla Hanny.

Jednak po ostatniej misji, głupstwem i całkowitą ignorancją byłoby ze strony Hermiony przemilczenie sprawy i pobłażanie Hannie, przez którą zginęło dwóch młodych czarodziei z potencjałem i niespotykanym zapałem do pracy. A tych dwóch cech przeważnie brakowało nowym kandydatom, których Potter musial odprawiać z kwitkiem spod swojego Biura.

Był pewien, że Hanna sprawdzi się w Departamencie Łamaczy Klątw bardziej niż świetnie. Poza tym Hermiona z pewnością sprezentuje jej stanowisko wyższe niż zwykły pracownik.

Próbując pokonać, w miarę możliwości – jak najszybciej, drogę dzielącą Biuro Szefa Aurorów, z biurem pani Minister, Harry zastanawiał się kiedy Hermiona przestała brzydzić się układami w pracy, oraz załatwianiem spraw po znajomościach. Odkąd znał swoją przyjaciółkę, nigdy nie powiedziałby, że to ona, dla dobra sprawy, przełamie swoje wewnętrzne granice jako pierwsza. Choć stanowisko Ministra Magii wymagało wielu wyrzeczeń i dostosowania się do nowych realiów, Harry i tak nie sądził, by Hermiona zmieniła się na tyle, by teraz nie mógłby już nazwać jej swoją przyjaciółką.

Lecz tak się stało, a najgorsze w tym wszystkim było to, że żadne z nich nie miało na to wpływu. Realia w jakich musieli zacząć żyć po skończonej wojnie, jeszcze jako nastolatkowie, zmusiły ich wszystkich do wejścia w dorosłość zbyt szybko. Zdawałoby się, że jedynie Ron pozostał wciąż taki sam, a posada nauczyciela i trenera Quidditcha w Hogwarcie, nie sprzyjała wielkim zmianom w jego charakterze i to przez kilka lat.

Za zamkniętymi drzwiami • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz