Rozdział 39

999 76 7
                                    

Następny i już ostatni rozdział, w sobotę za tydzień! Spodziewajcie się później jeszcze zakończenia i nowego drarry!

— Nie musisz obchodzić się ze mną jak z jajkiem, Malfoy — westchnął Harry, kiedy Draco po raz kolejny przejechał samymi opuszkami palców, wzdłuż jego talii, zatrzymując się na chwilę w jej wgłębieniu tylko po to, by zaraz ruszyć dalej.

— Nie chcę byś znów zemdlał z natłoku wrażeń. — Uśmiechnął się przelotnie, sunąc placami wyżej, aż do wystającego obojczyka.

Leżeli na miękkim posłaniu, rozebrani do pasa, z ustami opuchniętymi od długich i ciepłych pocałunków. Żadne z nich nie miało ochoty przestać, jednak kiedy Harry'emu znów zakręciło się w głowie, Draco odsunął się, dając mu więcej przestrzeni, pozwalając sobie jedynie na ten krótki, aczkolwiek delikatny dotyk.

— Musiałbyś przeprowadzić reanimację — mruknął, drżąc mimowolnie, pod naporem palców Malfoya.

— Tak. Szczególnie metodą usta-usta. — Draco wywrócił oczami, choć nie był w stanie ukryć tego, jak bardzo zadowolony był z tego momentu, w którym mogli przez chwilę pobyć sami. Z dała od sprawy z Granger, hotelem, Finnem, pragnącym jego śmierci, czy Knotem.

Może i pokój nie dosięgnął standardom życia Draco, ale czuł się w nim dobrze. Był urządzony skromnie, ale przytulnie. Malfoy sam kazał przerobić jeden luksusowy apartament, na taki, w którym z pewnością byłoby dobrze odpocząć Potterowi. Nie chciał, by mężczyzna, przebywając w jego hotelu, myślał jedynie o jak najszybszej ucieczce.

— Chyba się trochę przepracowałeś — mruknął, wracając palcami do punktu wyjścia, tuż przy linii bioder, którą odsłoniły lekko obsunięte spodnie. Draco ostatkami sił powstrzymywał się przed pociągnięciem w dół za szlufki w pasie. Nie chciał spłoszyć Pottera swoją nachalnością. Co to, to nie. Nie chciał też wyjść na kogoś, kto jest niewyżyty seksualnie, choć takim był. A już na pewno był taki od kilku miesięcy.

— Czeka nas jeszcze ten nieszczęsny proces — jęknął przeciągłe i przewrócił się na plecy, uniemożliwiając Malfoyowi dalszą zabawę, na co ten skrzywił się nieznacznie, ale zaraz oparł głowę na dłoni, przekładając ciężar ciała na łokieć. Potter z profilu wyglądał na o wiele młodszego, niż był, choć i tak jak na swój wiek nie mógł narzekać na zmarszczki i zniszczoną cerę.

Mimo to Draco i tak uważał, że mógłby o siebie bardziej zadbać. Szczególnie jeśli chodziło o twarz, która przecież była wizytówką człowieka! A Potter jako Szef Biura Aurorów, powinien wychodzić ze wszystkich spraw, właśnie z twarzą.

Instynktownie wysunął dłoń i dotknął jej wierzchem policzka mężczyzny, okalanego lekkim, dwudniowym zarostem i westchnął.

— Nie rozmawiajmy o tym chociaż przez chwilę, dobrze? — spytał cicho i uniósł się na łokciach, by w sekundzie znaleźć się nad Harrym. Widział jak jego długie, jasne kosmyki, spływają mu na twarz, drażniąc oczy, kiedy ten zmrużył powieki.

— Dobrze, ale zabierz te kłaki — warknął rozbawiony, próbując odwrócić głowę, by uciec od wszechobecnych włosów Draco.

— Klaki Potter, to ty masz na głowie — odpowiedział, a jego ręka z policzka, powędrował wprost w gęstwinę ciemnych włosów, zatapiając w niej palce. Harry mimowolnie westchnął, a lewy kącik jego ust uniósł się ku górze. Draco wiedział, że ten rodzaj pieszczoty idealnie na niego działał. Nieco bardziej stanowczo pociągnął za jego rozwichrzone włosy, co spotkało się z przyjemnym pomrukiem, jaki dobył się z gardła Pottera.

Odchylił głowę bardziej w tył, eksponując szyję, oraz wystające kości obojczyków. Draco, wciąż trzymając między palcami, ciemne kosmyki, pochylił się nad nim i delikatnie przejechał czubkiem języka, po pulsującej z boku żyłce na szyi. Nie zatrzymał się jednak, czując na wargach jego rozgrzaną skórę, zjechał niżej i zadrżał instynktownie, dotykając ustami wystającego obojczyka. Złapał delikatnie między zęby, cienką skórę, co wywołało niekontrolowane sapnięcie wydobywające się z ust Pottera.

Za zamkniętymi drzwiami • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz