Rozdział 17

991 94 14
                                    

Cieszę się, że jest was tu coraz więcej, widzę jak wyświetlenia rosną mimo że nie głosujecie, to chyba wam się podoba :)

— Rozmawiałeś z Granger? — Malfoy ciągnął się za nim już od kilku minut, kiedy obaj brnęli w śniegu, przez jedną z parkowych alejek. Pogoda zaskoczyła wszystkich, nawet mieszkańców Magicznego Londynu. Po ciężkim dniu w pracy i ślęczeniem nad misternym planem swojej podwójnej działalności jako Szefa Biura, musiał odpocząć i trochę się zrelaksować, a rozmowa z Malfoyem nie przewidywała żadnych z tych punktów. —Potter, czy ty mnie w ogóle słuchasz? — Draco zachowywał się jak wrzód na tyłku, a Harry był przyparty do muru, bo naprawdę nie wiedział co ma mu powiedzieć. Nieważne co by zdecydował, i tak wszystko sprowadzało się do jednego.

— Tak, przyjęła raport, a zespół Penelope ma zająć się poszukiwaniem sprawcy zabójstwa. Tak jak to przewidzieliśmy. Nikt nic nie podejrzewa. Temat zamknięty. Możesz być spokojny i iść do domu, i kontemplować swoje dzieła sztuki, czy co tam sobie robisz jak jesteś sam — powiedział, nieco od niechcenia, ale taki był jego zamiar. Naprawdę chciał jak najszybciej pozbyć się mężczyzny, bo nie był pewny ile czasu będzie musiał jeszcze ukrywać przed nim prawdę.

Od lat brzydził się kłamstwem, ale z biegiem czasu zaczął się do niego przyzwyczajać, podobnie jak jego przyjaciele, w których życiu, kłamstwo stało się nieodłącznym elementem. Na przykład w przypadku Hermiony, która dzisiejszego poranka wcale nie dała po sobie poznać tego, że ją również zaskoczyło miejsce, w którym ciało Yaxleya zostało rzekomo odnalezione. W końcu, to ona sama miała informacje, z wątpliwego źródła o tym, że śmierciożerca przebywał w pobliżu Grand Manor. Na jakiejś podstawie musiała wydać nakaz rewizji.

Nie rozumiał dlaczego zamiast podzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami i wiedzą na temat domniemanej nielegalnej działalności lub przetrzymywania zbiegów wojennych, przez Draco, Hermiona kazała wszcząć mu śledztwo właśnie przeciwko niemu.

Harry nie miał zamiaru całkowicie się podporządkować. Znał prawdę, znał Malfoya, wiedział, że to nie on był sprawcą zabójstwa skoro ściągnął go do swojego hotelu, ryzykując naprawdę wiele by ta sprawa nie wyciekła do opinii publicznej. Nie wiedział tylko w jaki sposób ma prowadzić śledztwo na tyle długo by zwlekać z dostarczeniem dowodów przeciwko niemu, do Hermiony, zanim odnajdzie prawdziwego mordercę.

Po części zdawał sobie sprawę, że by pomóc Malfoyowi, będzie musiał wtajemniczyć go w część planu. Bez jego pomocy i rozległej wiedzy o śmierciożercach, będzie stał w miejscu. Mimo lat doświadczenia, każda sprawa, którą prowadził różniła się od siebie diametralnie, a postępowanie poszukiwanych zbiegów, nie miało reguły, podobnie jak ich działania. Nie było żadnego schematu, na którym miałby się oprzeć. Każda sprawa wymagała indywidualnego podejścia, a w tym przypadku miał dziwne przeczucie, że bez pomocy Malfoya nie zajdzie daleko. I prędzej Hermiona odkryje to, że tak naprawdę współpracuje z Draco.

— Na Merlina! Potter, możesz się zatrzymać, albo chociaż zwolnić? Buty mi już przemokły od śniegu, a ty brniesz do przodu, jakby cię coś goniło. — Zirytowany ton Malfoya sprawił, że faktycznie zwolnił kroku, czekając aż mężczyzna zrówna się z nim. Odkąd opuścił Ministerstwo jak w popłochu, nie zwracał na niego szczególnej uwagi. Od kilku dni nie miał ani chwili spokoju w swoim popapranym życiu, a teraz doszły do niego podwójne problemy, i to wszystko przez to, że zachciało mu się bawić w altruistę. Znowu.

— Cholera jasna — mruknął pod nosem, czując jak zimno przedostaje się do jego stóp, co było niemiłą oznaką, że kolejne buty przemokły mu w ciągu dwóch dni.

— To chyba ja powinienem przeklinać, Potter. Przegoniłeś mnie po parku, tak jakbym był jedną z tych twoich natrętnych fanek, i miał latać za tobą w tę i z powrotem. — Harry przymknął na moment powieki, wypuszczając powietrze z płuc. Współpraca z Malfoyem nie zapowiadała się owocnie, i zaczynał żałować, że w okresie wojny tak bardzo unikał spotkań Zakonu, na których przebywał Draco. Inaczej mógłby przynajmniej spodziewać się jego zachowań i rzeczywistej przydatności.

Za zamkniętymi drzwiami • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz