Rozdział 29

822 91 28
                                    

Ten rozdział miał być tym z cyklu dłuższych, ale postanowiłam go jednak podzielić na dwa ;)

Kiedy Malfoy pojawił się w mieszkaniu cały zakrwawiony, Harry nie wiedział w co pierwsze powinien włożyć ręce. Blaise był wyczerpany po tym, jak w końcu udało im się dotrzeć do mieszkania Draco. Zasnął zaraz po tym, jak Harry doprowadził go do kanapy i jakimś cudem, trzymając się samemu na nogach, ułożył go w bezpiecznej pozycji. Mimo zapewnień Zabiniego, że apartament Malfoya miał być miejscem, gdzie nikt nie powinien ich znaleźć, coś z tyłu głowy wciąż nakazywało mu czuwać w gotowości, z różdżką pod ręką w razie jakiegoś niespodziewanego ataku.

I kiedy w pomieszczeniu było słychać jedynie płytki, ale spokojny oddech Blaise'a, Harry poczuł jak cała adrenalina zaczęła z niego uchodzić, ustępując miejsca zmęczeniu. Taki stan trwałby jeszcze przez jakiś czas, gdyby nagle, w salonie nie zjawił się Malfoy, jęczący z bólu i wykrwawiający się na podłodze.

Harry nie do końca był pewien, co w tamtym momencie miał w głowie. Po prostu działał instynktownie, całkowicie wyłączając jakiekolwiek, rozsądne myślenie. Krew, która była dosłownie wszędzie, szybko zabrudziła jego własne ubranie, ale tym przejmował się akurat najmniej. Szarpnął bezwładnym ciałem Draco, chciał jak najszybciej odnaleźć źródło krwawienia, by je zatamować, jednak wystarczyło kilka sekund by zrozumiał, że krew sączyła z każdego otworu w jego ciele .

Mężczyzna był nieprzytomny, i nie pomagały w tym nawet chaotyczne ruchy Harry'ego, który desperacko pragnął go wybudzić.

Traumatyczne wspomnienie z czasów szkolnych wróciło do niego jak boomerang połączony z mocnym ciosem w twarz. Widok krwawiącego Malfoya na powrót przywołał, w jego pamięci obraz tego samego ślizgona, leżącego bezwładnie na podłodze i umierającego pod wpływem zaklęcia, jakie rzucił na niego gdy był nieświadomy jego skutków.

Sectumsepra. To była ona, ale w nieco innym, bardziej przerażającym wydaniu. To zmodyfikowane zaklęcie rzucone było po to, by zadać komuś ból o wiele dłuższy niż klasyczna formuła. Draco cierpiał, a Harry nie mógł dłużej na to patrzeć.

Musiał wziąć się w garść i przywołać z pamięci zaklęcia odpierające, oraz medyczne, które powinno stosować się w usuwaniu skutków, jakie pozostawiały po sobie niektóre, niewybaczalne. Zatamowanie krwotoku nie było takie trudne, jak wydawało się na początku i potrwało mniej niż minutę. Najwyraźniej zaklęcie, którym oberwał Draco nie miało na celu go zabić.

— W co ty się znowu wpakowałeś? — szepnął pod nosem, kiedy w końcu upewnił się, że z żadnego miejsca na ciele Malfoya, nie leci już ani jedna kropla krwi. Mimo to kałuża brunatnej cieczy pozostawała na podłodze, a on klęczał w niej, pochylając się nad Draco, którego głowa spoczywała na jego kolanach. Rzucił szybko zaklęcie czyszczące, i dopiero po tym poczuł jak bardzo był osłabiony. Nie pamiętał kiedy ostatni raz, jakakolwiek akcja aurorska wymagała od niego tyle energii i magii. Pierwsza, nieudana aportacja z Zabinim sprawiła, że stracił połowę swojej magicznej energii, a co dopiero powstrzymanie rozprzestrzeniającego się zaklęcia Sectumsepry, którego modyfikacja, sprawiła mu nieco więcej kłopotu niż złamanie klasycznego niewybaczalnego.

Draco stracił dużo krwi, lecz jego twarz wydawała się tak błoga i spokojna, że nic na pierwszy rzut oka, nie wskazywało, że stoczył z kimś walkę. Harry tak bardzo chciał wierzyć, że osobą, która zraniła Malfoya nie był Finn, jednak jego trzecie oko podpowiadało mu, że prawda była odwrotna.

Nie był w stanie przewidzieć kolejnego kroku Hermiony. Po zniknięciu Blaise'a z chatki Hagrida, i kolejnym, kiedy leżeli w śniegu na błoniach, Cormac i Hanna musieli udać się na dalsze poszukiwania, choć z tego co wyjaśnił mu Blaise, ich sygnatury były niewyczuwalne w promieniu dwudziestu kilometrów od apartamentu Malfoya. Ostrożność i przewrażliwienie na własnym punkcie, przez tego byłego ślizgona, w końcu się na coś przydało.

Za zamkniętymi drzwiami • DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz