Rozdział 4

205 28 62
                                    

Utwór: Nico& Vinz - Am I wrong.

Po wyjściu z gabinetu właściciela restauracji Defne udała się prosto na zaplecze, aby pożegnać się z pozostałymi pracownikami.

— Czego chciał od ciebie szef? — zapytała jedna z kelnerek, która słyszała, jak pracodawca zaprasza kręconowłosą na rozmowę.

— Podziękował za współpracę i mnie zwolnił.— Defne głośno westchnęła. Dziewczyny domyśliły się, że musi być jej przykro z powodu utraty pracy. — Na moje miejsce już jest ktoś nowy — dodała, chowając do kieszeni plecaka kopertę z pieniędzmi.

— Co ty mówisz? — Druga z koleżanek zaskoczona tym, co usłyszała zaprzestała wycierać podłogę mopem. Odstawiła go i podeszła do niej. — To przez to, że wczoraj zemdlałaś?

— Pan Hakan powiedział, że nie podobała mu się moja praca. Najwidoczniej tak musiało się stać. Dla mnie to też nie było zajęcie, o jakie się starałam — przyznała ze smutkiem Defne unosząc swoje ramiona, na co jej rozmówczynie pokiwały głowami. — Dziękuje wam za wszystko! — Defne zdobyła się na uśmiech, zakładając na ramię plecak.

— Będzie nam ciebie brakowało. — Dziewczyny mimo krótkiego okresu wspólnej pracy bardzo się polubiły, zżyły się ze sobą. Razem stanowiły niezawodny team, wspierały się w kryzysowych chwilach, dlatego trudno było im pogodzić się z odejściem koleżanki.

— Mam nadzieję, że szybko znajdziesz coś nowego. Sezon letni dopiero się rozpoczyna.— Wszystkie trzy przytuliły się po raz ostatni.

Po wszystkim Defne zniknęła im z pola widzenia, udając się w kierunku głównego wyjścia.

Opuszczając restaurację, zderzyła się ciałem z pewnym mężczyzną, który nawet jej nie przeprosił. Wyminął ją, jakby nic się nie stało. Od managera zażądał rozmowy z szefem. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego i osobę, która musiała być tu wcześniej, bo doskonale wiedział, kto pracuje na jakim stanowisku. Defne pomyślała, że może to klient, którego poprzedniego dnia nie obsłużyła przez złe samopoczucie, dlatego szybkim krokiem wyszła z restauracji, nie chcąc mieć problemów.

Niech się teraz szef martwi, skoro mnie zwolnił.

Z kolei Selim rozpoczął przygotowania do realizacji swojego pomysłu, jakim było stworzenie w restauracji kącika do karaoke. Na samym początku postanowił nieco przearanżować jej przestrzeń, aby wygospodarować miejsce na potrzebny sprzęt. Tak oto spędził kilka godzin na patio, projektując pomieszczenie.

Na obiad zaprosił Onura, któremu pokazał projekt, nim ktoś z obsługi przyniósł im coś do jedzenia.

— Co o tym myślisz? — spytał, poprawiając swoją pozycję na krześle. — Jeśli masz jakieś uwagi, to jeszcze nad tym popracuję. — Selim liczył się ze zdaniem swoich klientów. Ich opinia była dla niego bardzo ważna. To samo dotyczyło Onura, choć on nie zlecił mu wykonania tego projektu. Mężczyzna zrobił go z własnej nieprzymuszonej woli.

— Wydaje mi się, że projekt jest dobry — odparł Onur, kładąc na blacie stolika naszkicowany ołówkiem rysunek. — Nie mam się do czego przyczepić. Dałem ci w tej kwestii wolną rękę. Jestem ciekawy, co z tego ostatecznie wyjdzie.

— Wiem, że część naszych pracowników jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale mam nadzieję, że zmienią zdanie po pierwszym zorganizowanym wieczorze karaoke. Powiem więcej, rozważam jeszcze jedną opcję — Selim szeroko się uśmiechnął, przybliżając twarz do kuzyna.

— Jaką? — Onur z zainteresowaniem spojrzał na zielonookiego. Opuszkami palców gładził swoją niewielką brodę.

— Myślałem, żeby zorganizować imprezę integracyjną dla pracowników. Część osób pracuje z nami od początku, a niektórzy zmieniają się co roku. Wspólnie spędzony czas pozwoliłby nam wszystkim poznać się ze sobą. W moim biurze architektonicznym co kilka miesięcy mamy takie spotkania, które przekładają się potem na relacje między ludźmi.

Aşktan Korkma - Nie bój się miłości (PL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz