Rozdział 33

60 10 38
                                    

— Defne, ocknij się! — Prosił Selim, który od paru chwil czekał na jakiś odruch z jej strony.

Dziewczyna w końcu powoli otworzyła oczy. Obraz przed nią wciąż był niewyraźny, dlatego zamrugała powiekami. Tym razem zobaczyła dokładnie twarz Selima, który kucał przy niej. Wyglądał na zmartwionego.

— Już dobrze. — Zapewnił ją, kładąc swoją rękę na jej dłoni, spoczywającej wzdłuż ciała. — Pamiętasz, co się stało?

— Nadepnęłam na szkło, zobaczyłam płynącą krew i nagle zrobiło mi się niedobrze — westchnęła Defne, rozglądając się wokół.

Dotarło do niej, że leżała pod drzewem, który chronił jej twarz przed promieniami słonecznymi. Stopy miała nieco uniesione dzięki ułożeniu butów i plecaka, co usprawniło krążenie krwi do mózgu. Domyśliła się, że Selim wpadł na ten pomysł.

— Panicznie boję się krwi i dlatego straciłam przytomność — dodała, uzmysławiając sobie, że właściwie nigdy wcześniej nie mówiła Korkmazowi, z jakiego powodu mdleje. — Fachowo nazywa się to hemofobią.

— Rozumiem. — Selim posłał jej uśmiech. — Posłuchaj mnie uważnie. Pomyśl teraz o czymś przyjemnym, a ja sprawdzę, co z twoją raną na stopie, dobrze? Nie chciałbym, żebyś znów zemdlała.

Defne zastosowała się do polecenia bruneta. Na początku nie wiedziała, na czym powinna się skupić, żeby nie myśleć o tym, co doprowadza ją do utraty świadomości. Po chwili jednak znalazła na to sposób. Przypomniała sobie skok ze spadochronem. To ostatnia dobra rzecz, którą razem doświadczyli, poza romantyczną kolacją, zanim dowiedziała się o skrywanym przez Selima sekrecie.

On w tym czasie przeszukał jej plecak. Pamiętał, że wcześniej miała nawilżane chusteczki, którymi wtedy wycierał ręce po zjedzeniu loda, a dziś mogły się przydać do tego, żeby choć trochę obmyć stopę z piasku i strzępków trawy. W środku znalazł kilka rzeczy, o których by nawet nie pomyślał. Natknął się na przykład na kosmetyczkę, w której wygrzebał igłę i nić.

Nie rozumiał, po co takie rzeczy nosi ze sobą, ale w tym momencie nie miał czasu, aby się nad tym zastanowić. W kieszonce odnalazł opakowanie z plastrami. Wyciągnął największy i delikatnie zabezpieczył ranę na stopie. Żeby zatrzymać krwawienie, przewiązał jeszcze chustę, którą również znalazł w plecaku. Z takim prowizorycznym opatrunkiem mogli udać się do szpitala.

— Zrobiłem, co mogłem, żeby zatamować krwawienie i nie dopuścić do zakażenia rany — oznajmił Selim. — Nie zmienia to faktu, że chirurg powinien obejrzeć twoją stopę. Na moje oko bez specjalistycznej interwencji się nie obędzie.

— Naprawdę aż tak źle to wygląda? – Przeraziła się Defne, ostrożnie podnosząc się do siadu.

— Mógłbym spróbować zająć się usunięciem odłamka szkła w domowych warunkach, ale wolałbym nie ryzykować — westchnął Selim, chowając wyjęte przedmioty do plecaka. — Swoją drogą masz tu całkiem niezły arsenał.

— Nigdy nie wiadomo, co i kiedy może się zdarzyć — zaśmiała się Defne, gdy Selim trzymał w dłoni opakowanie z igłami. — Na przykład mógłby ci teraz odpaść guzik od bluzki.

Niedługo później mężczyzna posprzątał do końca bałagan wokół nich. Poluźnił nieco szelki i założył jej plecak na swoje plecy. Wyglądał komicznie, gdyż nadal miał na sobie outfit z rozprawy rozwodowej. Potem pomógł Defne wstać z trawy, wyciągając przed siebie swoje dłonie. Ona chwyciła się ich i powoli stanęła na nogi, koncentrując ciężar własnego ciała na zdrowej nodze. W momencie, gdy brunetka trzymała się drzewa, aby nie stracić równowagi, Korkmaz wsunął mokasyny na swoje otrzepane z piachu stopy.

Aşktan Korkma - Nie bój się miłości (PL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz