Rozdział 1

338 47 97
                                    

Utwór: Jonas Brothers - Sucker

Defne poczuła ulgę, gdy usiadła na pokładzie samolotu. Ucieszyła się, że fotel znajdował się przy oknie. Dziewczyna lubiła patrzeć na otaczający ją świat z perspektywy lotu ptaka. Wtedy budynki miały niemal identyczną wielkość. Wystawały jedynie wieżowce.

Choć nie korzystała z samolotu zbyt często, w czasie lotu, jeśli tylko pozwalał na to widok za oknem, oglądała otaczające ją chmury. Niekiedy fotografowała te, które kształtem przypominały jakiś przedmiot lub rzecz. Tak było i tym razem. Godzinny lot do Stambułu minął Defne głównie na oglądaniu chmur.

Fotel Selima umiejscowiony był na samym brzegu, zaledwie dwa rzędy dalej. Mężczyzna opierał głowę na oparciu. Do uszu włożył słuchawki i włączył muzykę. Zamknął oczy, by się zrelaksować i w pełni cieszyć chwilą spokoju.

To był ten czas, gdy zupełnie nikt nic od niego nie chciał. Nie musiał być pod telefonem i pilnować spraw w firmie, aby na czas wywiązać się ze zobowiązań. Nie miał zaplanowanych żadnych spotkań z klientami, nic niespodziewanego nie zawaliło mu się nagle na głowę, więc z czystym sumieniem oddał się chwili przyjemności, jaką było słuchanie jego ulubionej muzyki.

Kilka minut po czternastej samolot wylądował bezpiecznie na lotnisku.

Selim szybko wstał ze swojego miejsca, nie chcąc torować przejścia dla pasażerów siedzących z nim w jednym rzędzie. Gdy przechodził wąskim korytarzem, zmierzającym w kierunku wyjścia z szybowca, tuż obok Defne, ona cierpliwie czekała, aż tłum się zmniejszy. Brunet jako jeden z pierwszych osób, opuścił pokład samolotu, ponieważ spojrzał na godzinę w telefonie, spostrzegając, że wylądował z niewielkim opóźnieniem. Ponieważ Onur miał odebrać go z lotniska, musiał najszybciej jak to możliwe, zadzwonić do niego i zapytać, w którym kierunku ma się udać, by łatwiej zauważyć kuzyna.

Stojąc przy taśmie z bagażami, wypatrywał własnej niebieskiej walizki, uważnie się rozglądając. Poprawiał co jakiś czas spadające pod wpływem ciężaru gitary szelki z ramienia. W końcu wypatrzył wzrokiem swoją torbę, więc zabrał ją z taśmy. Zmierzał z nieustającym uśmiechem na ustach do celu, jakim było wyjście z portu lotniczego. Znalazł mniej gwarny zakątek i zadzwonił do kuzyna.

— Wylądowałem. Jestem w hali przylotów. Rozglądam się za tobą — poinformował kuzyna.

— Więc nie odsłuchałeś mojej wiadomości? — Westchnął głos po drugiej stronie. — Nagrałem ci się... Nieważne. Byłem w drodze, ale zapomniałem, że dałem naszej zaufanej osobie wolne popołudnie i musiałem zawrócić.

— Nie przejmuj się, Onur. Nie masz zaufanej osoby, która może pilnować hotelu pod twoją nieobecność. Dlatego przybywam ci z pomocą. Pozbędziemy się tego problemu.

Skończył rozmowę, ciągnąc za sobą walizkę. Na zewnątrz uderzyło w niego gorące powietrze. Założył na nos przeciwsłoneczne okulary. Pod budynek podjeżdżały ostatnie taksówki z pobliskiego postoju, do których wsiadali różni ludzie.

W związku z tym, Selim stał na zewnątrz i oczekiwał na wolną taksówkę.

Defne niemal od razu zauważyła na lotnisku swoją kuzynkę. Obie wpadły sobie w ramiona, uśmiechając się szeroko.

Özge była ciemną blondynką, a do tego bardzo szczupłą. Ubrana była w zwiewny czerwony kombinezon, idealnie podkreślający jej figurę. Dziewczyny po chwili skierowały się do wyjścia, udając się w kierunku parkingu.

— Służbowy? — zapytała Defne, zatrzymując się obok czerwonego fiata 500 C.

— Niestety tak, ale prawie jak własny — przyznała Özge, chowając walizkę kuzynki do bagażnika.

Aşktan Korkma - Nie bój się miłości (PL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz