Rozdział 29

97 14 36
                                    

Defne obudziła się w nieznanym pomieszczeniu. Przestraszona podniosła się do siadu, kurczowo trzymając kołdrę. Dyskretnie sprawdziła, czy w ogóle ma coś na sobie. Odetchnęła z ulgą, widząc, że zasnęła w sukience. Potem rozejrzała się dokładniej wokół siebie. Pokój, w którym była, miał około dwudziestu pięciu metrów kwadratowych. Składał się z dwóch jednoosobowych łóżek. Przy każdym z nich znajdowała się szafka nocna. Na ścianie, gdzie, jak się domyśliła, spostrzegając drzwi, znajdowała się łazienka, stała trzydrzwiowa szafa z lustrem. Po przeciwnej stronie stał okrągły stolik z dwoma krzesłami i szafka rtv z telewizorem.

— Defne? — odezwał się Çinar, w którego stronę spojrzała dziewczyna. Widząc przyjaciela, przypomniała sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Sądziła, że to, czego doświadczyła, było jedynie nieprzyjemnym snem, a nie jawą. — Już się obudziłaś?

— Dosłownie przed chwilą — odparła z westchnieniem, wplatając palce we włosy. — Próbuję sobie przypomnieć, jak się tu znalazłam. Wystraszyłam się, gdy otworzyłam oczy, ale już wiem.

— Przestraszyłem się, gdy zobaczyłem cię siedzącą na schodach w korytarzu — powiedział, odkładając przygotowane śniadanie na stolik. — Pytałem już o to, ale na pewno nikt cię nie skrzywdził? Byłaś zrozpaczona, nie chciałaś za wiele powiedzieć.

— Nikt mnie nie skrzywdził — zapewniła go, odrzucając kołdrę na bok. — A bynajmniej nie w tym sensie, który zapewne masz na myśli.

— Chcesz o tym pogadać? — zapytał Çinar, patrząc na nią.

— Wolałabym nie — odparła, podchodząc do stołu. Nie miała ochoty na śniadanie, ale nie chciała robić koledze przykrości. Postanowiła zjeść choć trochę ze wglądu na baristę, który się postarał i wszystko zorganizował. — Jeszcze nie teraz. Muszę sobie poukładać w głowie pewne rzeczy. Jestem ci wdzięczna, że mogłam dziś u ciebie nocować.

— Daj spokój. — Machnął ręką. — Akurat dobrze się złożyło, że Demir miał nocną zmianę w hotelu. Aczkolwiek w trójkę też byśmy się jakoś pomieścili. Odstąpiłem ci własne łóżko.

— Dziękuję — powiedziała Defne w środku ciesząc się, że poznała tutaj kogoś, na kogo mogła liczyć w każdej sytuacji. — Za wszystko, co dla mnie zrobiłeś dotychczas.

— To nic takiego — rzekł skromnie, siadając do stołu. Çinar przygotował dla nich jajecznicę ze szczypiorkiem. — Mam nadzieję, że udało mi się poprawić ci humor choć odrobinkę.

Po śniadaniu Defne postanowiła wreszcie włączyć telefon, czego unikała przez cały poprzedni wieczór. Spodziewała się połączeń od Selima, a nie miała ochoty z nim rozmawiać. Faktycznie, po tym jak włączyła telefon, zobaczyła wiele połączeń od swoich bliskich. Wśród nich były też te od Korkmaza.

Musiała zadzwonić do szefa i poprosić o wolne. Nie wyobrażała sobie przyjść do pracy po tym wszystkim, czego się dowiedziała. Nie chciała spotkać się ze swoim chłopakiem, a zakładała, że będzie jej szukał w hotelu, skoro ignoruje jego połączenia. Wobec Onura postanowiła być szczera. W krótkiej rozmowie telefonicznej poprosiła o dzień wolnego, obiecała nadrobić zaległości już następnego dnia. Starszy Korkmaz, wykorzystując fakt, że Turan nawiązała z nim kontakt, delikatnie zapytał o to, co się z nią działo przez całą noc. Dziewczyna wyjaśniła, że pokłóciła się z Selimem i zatrzymała się w budynku dla pracowników, gdzie przyjął ją Çinar.

Nie wykorzystując dłużej gościnności chłopaka, jeszcze raz podziękowała mu za nocleg i opuściła budynek dla pracowników. On musiał przygotować się do kolejnej dziennej zmiany, która go czekała. Spodziewał się, iż to będzie ciężki dzień po awanturze, jaką wszczął nieznany mu mężczyzna.

Aşktan Korkma - Nie bój się miłości (PL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz