Rozdział 47

69 10 26
                                    

Asli i Onur wybrali się na swój miesiąc miodowy do Paryża. Podczas ich krótkiej, trwającej dziesięć dni podróży poślubnej w prowadzeniu hotelu pomagał Selimowi własny ojciec.

Levent, bo tak właściwie miał na imię, bez zastanowienia został w Bodrum, wyręczając w tym obowiązku swojego brata. Sugerował się tym, iż jemu także należy się odpoczynek po pracy przy organizacji wesela swojego dziecka. Starszy Korkmaz wykorzystał sytuację do lepszego poznania Defne, która i tak niezbyt często zaglądała do hotelu, dzięki możliwości pracy zdalnej. Jednak mimo to zdążył zamienić z nią parę słów. Jego sympatia, jaką pałał do nowej dziewczyny syna już od samego widoku ich wspólnych zdjęć, umocniła się jeszcze bardziej, gdy rozpoczął z nią rozmowę twarzą w twarz.

— Jesteś szczęśliwy, synu? — spytał, gdy pił z nim razem poranną kawę w niewielkim pokoju w restauracji. Był siwym mężczyznom z piwnym brzuchem, delikatnie po pięćdziesiątce.

— Dlaczego o to pytasz? — odparł, marszcząc czoło. — Na twoje pytanie jest tylko jedna słuszna odpowiedź.

— Z czystej ciekawości. — Levent wzruszył ramionami. — Dawno nie rozmawialiśmy szczerze w cztery oczy. Chciałem usłyszeć od ciebie, jak się masz. Jesteś moim jedynym synem i ja jako twój ojciec pragnę, aby powodziło ci się w życiu. Również w sferze uczuciowej. Wiem, że trudno jest ulokować swoje uczucia we właściwym miejscu.

— Jestem bardzo szczęśliwy, tato — wyznał Selim, szeroko się uśmiechając. — Szczęśliwy jak nigdy wcześniej. Defne jest moją bezpieczną przystanią. Jestem przekonany, że to właśnie jej szukałem przez całe moje dotychczasowe życie.

— Cieszę się! — Ojciec poklepał syna po dłoni. — Nie pozostaje mi nic innego tylko życzyć wam dużo miłości! Defne jest prostolinijną, szczerą dziewczyną. Niełatwo jest trafić na kogoś takiego w dzisiejszych czasach.

— Dlatego czasami nie mogę uwierzyć w swoje szczęście — odparł, pijąc kawę. — Gdy naprawdę niczego nie oczekiwałem od życia, pojawiła się tuż przed moim nosem. Jeśli już tak szczerze rozmawiamy, to mogę ci zdradzić, że na początku naszej znajomości nie myślałem o niej jak o potencjalnej partnerce. Fascynowało mnie w niej to, że poznałem kogoś, z kim mam coś wspólnego. Nigdy wcześniej żadna kobieta nie interesowała się tym, czym się zajmuję w wolnym czasie. Dopiero Defne zapytała mnie, o mój związek z muzyką. Dalej jakoś się samo potoczyło.

— Piękne rzeczy, dzieją się właśnie wtedy, gdy pogodzimy się z naszym losem i zaakceptujemy otaczającą rzeczywistość — stwierdził, wpatrując się w syna. — Nie zepsuj waszej relacji, popełniając jakiś błąd.

— Ja popełniam błędy i się na nich uczę — odparł, odstawiając puste naczynie po kawie na blat biurka. — W przeszłości źle postąpiłem, ale dostałem szansę, aby to naprawić i teraz jestem w związku z kobietą, którą naprawdę kocham, tato. Zresztą mam wobec Defne poważne zamiary.

— Czy to jest to, o czym myślę? — spytał Levent z wrażenia poprawiając się na krześle.

— Umiesz dochować tajemnicy? — spytał Selim półszeptem, przysuwając twarz do ojca. Starszy w odpowiedzi kiwnął głową, wykonując podobny gest co syn. Brunetowi zależało na tym, aby nikt o niczym się nie dowiedział. Levent był pierwszą osobą, której miał zamiar o wszystkim powiedzieć. — Chcę oświadczyć się Defne.

Bravo, oğlum! (Brawo, synu!) — skomentował z radością w głosie. — Mogę ci jakoś pomóc? Powiedz, co mam robić?

— Wszystko już zaplanowałem — odparł, opierając się wygodnie plecami o oparcie fotela. — Od kilku dni przygotowuję się do tego dnia. Jedyne, o co cię proszę to, zachowaj dyskrecję. Tylko ty wiesz o moich działaniach i chcę, by tak pozostało.

Aşktan Korkma - Nie bój się miłości (PL) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz