ⰌⰃ Zasady

14 3 0
                                    

Chciałbym być tam gdzie ty. Ciągle słyszę ten unoszący się w toni głos. Marzę o tym, aby znów być przy tobie. Chcę, by świat przestał o nas pamiętać, abyśmy byli sami dla siebie. Z dala od tej zawieruchy, która pochłania kolejne dusze. Chciałem tylko tego. Niczego więcej...

***

Było ciemno. Noc zamknięta w czterech ścianach, nie dawała się odróżnić od tej, która skrywała świat na zewnątrz. Pośrodku majaczyła niewyraźna plama, która odbijała światło, lecz skąd ono się brało, tego nie wiedziałem. Moment otępienia powoli zaczynał uchodzić. Zmysły zaczynały powracać do poziomu używalności, a ciało odzyskiwało czucie.

Co się właściwe wydarzyło? Jak do tego doszło?

Jęknąłem przeciągle. Nagle dotarła do mnie fala bólu. Powoli zaczynałem sobie przypominać przebieg wydarzeń. Przytargali nas do jakiejś celi. Widocznie nie byli delikatni, skoro wszystko mam poobijane.

Usłyszałem sapanie Andrieja i jego ciche przekleństwo. Dopiero po chwili spostrzegłem Rosjanina, który zaległ pod ścianą, ledwie się ruszając. Z twarzy leciała mu krew. Widocznie on tak łatwo się nie dał odurzyć. Rozejrzałem się wokoło. Teraz widziałem normalnie, lecz mimo to nie spostrzegłem Nastii, a zamiast niej, w najdalszym kącie siedział skulony stary mężczyzna.

– Andriej. Słyszysz mnie? – Podszedłem do towarzysza, lecz ten tylko wzdychnął wściekle.

– Skurwiel – wyszeptał.

– Jak się czujesz?

– Tak jak widać – jęknął. – To świństwo otumaniło cały organizm. Muszę się tego pozbyć. Poczekać aż przejdzie. Inaczej nie wstanę.

– Wiesz, co to było?

– Bardzo dobrze. To środek stosowany przez IGW. Nie wiem skąd ten pojeb go miał.

– Czyli Kolejarze wiedzą o Instytucie? – zapytałem.

– Tego nie wiem, ale to na pewno ich substancja. Skąd ją pozyskali, jest, póki co tajemnicą.

– Zabrali Nastię – zmartwiłem się.

– Nigdzie jej nie zabrali – odparł Rosjanin.

– Jak to? – Nie zrozumiałem.

– Sama wyszła. Na własne oczy widziałem. Nie podali jej strzykawki. Postała chwilę, poczekała, aż nas schwytają i potem wyszła. Widziałem na własne oczy. Próbowałem się jeszcze z nimi bić. Krzyczałem do niej, ale ona po prostu wyszła.

– Niemożliwe, musiało ci się coś przywidzieć – zaparłem się.

– Nic mi się nie przywidziało. Ona nam nie pomaga. Nie stoi po naszej stronie. Najwidoczniej okłamywała cię od początku.

Zamilkłem. Czyli nie został mi nikt? Rzeczywiście nikomu już nie można ufać? Skąd przypuszczenie, że Andriej mówił prawdę? Komu miałem uwierzyć? Równie dobrze Nastię mogli zabrać gdzieś indziej. On od początku jej nie ufał. Widocznie wie więcej ode mnie.

– Dlaczego tak zareagowałeś, gdy pierwszy raz ją zobaczyłeś? – zapytałem.

– Umiem poznawać ludzi – odparł wymijająco.

– Na pewno nie widziałeś jej wcześniej?

– Nie.

– Łżesz – odparłem.

– Nawet gdyby, to nie poznałbyś, że mówię kłamstwo.

– Ona ciebie poznała. Widziałem to w jej spojrzeniu. Co takiego między wami zaszło i jak dawno to było?

Obiekt 12 Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz