ⰍⰈ Spowiedź Szaleńca

7 2 0
                                    

Cisza. Niczym niezmącona cisza. Ledwie moje kroki były w stanie ją zagłuszyć. Tym bardziej starałem się iść bezszelestnie, aby w żaden sposób nie przerywać tego doskonałego stanu. Czasami brak czegoś, jest jedynym co mamy i jedynym co tak naprawdę w ogóle jest. Nicość staje się wtedy wszystkim. Ja miałem przed sobą właśnie nicość. Mrok ciemnego korytarza, który konsumował mnie kawałek po kawałku, krok po kroku, aż dawno przestałem istnieć.

Serce powinno mi walić jak młotem, lecz o dziwo jego rytm dopasował się do ciszy i niebytu, nie chcąc go zakłócać. Spokój jaki przelewał się przez moje ciało, jeszcze niedawno tak rozbudzone w krwawej walce, był czymś niesamowitym. Ostygłem niczym silnik po pracy na najwyższych obrotach. Nie czułem jednak zmęczenia, a właśnie takie uchodzące ciepło, które przyjemnie koiło. Zdawało się, że jestem jedynym źródłem ciepła pośród zimnego, martwego mroku.

Czułem że z każdym krokiem, nieuchronnie zbliżam się do Joachima. Jednocześnie miałem wrażenie jakby to tak naprawdę oddalało mnie od właściwego celu. Odnosiłem odczucie jakby dorwanie Augustyniaka, nie było tym do czego tak naprawdę zmierzam. Może to tylko jeden z wielu etapów? Co będzie potem? Tego nie wiedziałem i nie umiałem nawet przypuszczać.

Zbliżyłem się do dwuskrzydłowych drzwi opartych na masywnych zawiasach. Czułem, że za nimi zakończy się wiele rzeczy, a być może rozpocznie się jeszcze więcej. Naparłem na nie i energicznym ruchem otworzyłem je na oścież. Nie były zamknięte. Nikt nawet nie próbował ich zamknąć.

Wszedłem do przestronnej zaciemnionej hali. Jedynie mała lampa biurkowa oświetlała skąpy fragment centralnej części pomieszczenia, w której na obrotowym fotelu, z głową pochyloną w cieniu, siedział on; Joachim Augustyniak.

– Witam, witam, moje uszanowanie – Dobiegł mnie wesoły głos profesora. – Udało ci się dotrzeć aż tutaj. Pokonałeś po drodze pewnie wiele trudności. W końcu przebiłeś się przez najbardziej elitarny oddział jaki ta placówka mogła przeciwko tobie wystawić. Doprawdy imponujące. Gdybym wcześniej wiedział, jak wykrzesać z ciebie tyle siły. Mogłoby to nam wiele ułatwić.

– Czas to skończyć. Twoje plany są o tyle niedorzeczne, co chore. Nikt nie powinien ich nawet snuć – oznajmiłem.

– Naprawdę? Czyżbym złamał jakieś boskie prawo? A może to ty sobie zarezerwowałeś je na własną tylko wyłączność? Powiedz mi Tomaszu, jak przebiegły ci ostatnie dni?

– To powinno cię najmniej obchodzić.

– Mylisz się. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj. Nie byłoby tego wszystkiego – pomachał rękoma dookoła. – To wszystko powstało tylko i wyłącznie z myślą o tobie – wskazał na mnie palcem.

Z sufitu uderzyły we mnie potężne reflektory. Odruchowo chciałem strzelać w stronę postaci, lecz ta nie ruszyła się z miejsca. Poza tym, nikt trzeci tutaj nie wszedł. Gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do kręgu światła, który wyłaniał mnie z ciemności jak aktora na scenie, spostrzegłem, że na przeciwległej do mnie ścianie, idealnie na wprost wyświetlono zdjęcie. Projektor stał na stole obok profesora. Obraz który rzucał na białą ścianę hali, przedstawiał kolumnę wojskowych ciężarówek gdzieś w górach.

– Tam znalazłem cię po raz pierwszy. W górach Badachszanu w Afganistanie. Wcześniej znałem cię tylko z legend i nielicznych zachowanych przekazów. Cały ówczesny świat cię szukał. Gdy tylko natrafiłem na poszlakę wskazującą na twoją lokalizację, momentalnie uruchomiona została tajna procedura, która zakończyła się pod postacią radzieckiej interwencji w Afganistanie. Rząd radziecki nie wiedział jaki był prawdziwy cel operacji. O Instytucie Genetyki Wojskowej pomimo tego, że działał stricte na rzecz Układu Warszawskiego, nie wiedział nikt w rządzie. Nikt bezpośrednio. To była i nadal jest, najtajniejsza organizacja na świecie. Pomyśl sobie tylko o skali tego przedsięwzięcia. Aby cię odszukać przeprowadzono literalnie inwazję na inny kraj! Rzucono do niego ponad stutysięczną armię! Czy teraz masz pojęcie, jak bardzo ważny jesteś?

Obiekt 12 Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz