ⰍⰅ Spowiedź

19 2 0
                                    

Andriej zdziwiony wpatrywał się w mierzącą w jego stronę lufę pistoletu. Moje oszołomienie było na tyle duże, że nie wiedziałem nawet, jak na to zareagować. Nie mogłem wydusić z siebie choćby pojedynczego słowa.

– Czas to zakończyć – oznajmiła Nastia.

– Zaczekaj! – przerwałem jej. – Dlaczego to robisz? – zapytałem zaskoczony. Jej wyraz twarzy znów się zmienił.

– Niech on ci powie – Wskazała kiwnięciem na Rosjanina.

– Znacie się? Prawda? – Spoglądałem na dziewczynę i towarzysza.

– Chyba czas mu powiedzieć – powiedziała, zwracając się do Andrieja.

– To było dawno – wymamrotał tamten, bez przekonania.

– A dla mnie jakby wczoraj – odparła. – Aleksiej mówił o przywileju, że będę jako ostatnia. Kiedyś musiało do tego dojść, czyż nie?

– Nie rozumiem – oznajmiłem.

– Kilka lat temu otrzymałem zadanie – zaczął Andriej – Miałem sprowadzić obiekt jeden do placówki. Szukałem Nastii – dodał po chwili przerwy. – Wtedy nawet nie wiedziałem, jak ma na imię. Augustyniak potrzebował materiału do testów. Znalazłem ją po kilku tygodniach. Ukrywała się w małej wiosce położonej nieopodal doliny Baryczy. Niestety próba porwania się nie powiodła. Zrobiło się zamieszanie i cała wieś poszła z dymem, razem z mieszkańcami. Joachim, widząc trud, jaki przysporzyło jej sprowadzenie, nakazał, abym to ja zajął się przesłuchaniem, w innym tego słowa znaczeniu.

– To znaczy? – dopytałem.

– Torturami – dopowiedziała za niego Nastia.

– Tak – przyznał Andriej. – Miałem ją torturować, aby naprawić swoje błędy podczas operacji. Nie oszczędzałem jej ani trochę. Robiłem rzeczy, od których mam dzisiaj ciarki na plecach.

– Czy zdajesz sobie sprawę, jak to jest być trzymanym w tak skrajnym stanie, że co chwilę muszą cię ratować, bo fizycznie umierasz? – zapytała, patrząc na Andrieja z wyrzutem. – Tyle razy otarłam się wówczas o śmierć, że zaczęłam o nią prosić, jednak wy nie pozwalaliście mi umrzeć. Tak wszystko skrzętnie dawkowaliście. Byłeś ich ekspertem w zadawaniu bólu – Jej głos zaczął się załamywać, a ciało trząść, niemniej nie opuszczała pistoletu. – Do dzisiaj to czuję.

– Jak się wydostałaś? – zapytałem, gotowy, aby w każdej chwili zareagować.

– Badania trwały kilka lat, aż w końcu usunęliśmy jej pamięć. Po zakończeniu badań wypuściliśmy ją do miasta. Chcieliśmy zobaczyć, jak dostosuje się do otoczenia. Aby uzyskać obiecujące wyniki, posłaliśmy za nią Prześladowców. To było niecałe trzy tygodnie temu. Augustyniak chciał, aby poznała ukryte w niej kłamstwo i spróbowała zgładzić Ireneusza z pomocą współpracującego z IGW Wasyla, jej brata. Jak widać, jego plan się nie ziścił.

– Wasyl nie działa dla Instytutu, to tylko przykrywka. Od samego początku wprowadzał Augustyniaka w błąd, wykorzystując jego pewność siebie.

– Więc po czyjej on jest stronie? – Andriej był zdziwiony.

– Po tej, po jakiej nikt się nie spodziewał – odparła niezrozumiale. – Ireneusza nie było w ratuszu. Wasyl o tym doskonale wiedział. Jak mogłam być tak głupia?

– Więc gdzie jest teraz Stary?

– Przewidział spisek Wasyla i zawczasu zniknął. Mój brat jednak właśnie na to liczył. Stworzył manipulację, przez którą widziałam nieistniejącą osobę, tylko po to, aby wyzwolić we mnie siłę, która przychodziła z gniewem. Dlatego też pozwolił mi pójść do Instytutu, aby rozwiązać wszystkie moje sprawy z przeszłości. Bym mogła się w pełni wyzwolić. Muszę to zakończyć – Wycelowała i poprawiła postawę.

– Nastio, wiem, że moje słowa już nic nie zmienią, ale czy to wszystko ma teraz pójść na marne? Jesteśmy tak blisko. Musimy to zrobić razem, tylko wtedy nam się uda. Pamiętaj, że za wszystkim stoi Augustyniak.

– Joachim też zapłaci za swoje winy – zapewniła. – Tak jak cały Instytut. Zadbam o to, aby nie pozostał nikt, kto jest odpowiedzialny za krzywdy moje i wszystkich mnie podobnych. Właśnie dlatego ci wybaczam.

Przez moment nie docierało do mnie, to co usłyszałem. Byłem przekonany, że za chwilę będę musiał interweniować, bo inaczej sami się pozabijamy. Miałem już w głowie najgorszy możliwy scenariusz. Ta nagła zmiana zdziwiła mnie nie mniej niż nagłe dobycie pistoletu. Do Andrieja też to nie dotarło, dopóki Nastia, teatralnym ruchem nie schowała pistoletu do kabury. Nagle nam obu zabrakło języka w gębie. Nikt nie miał siły się odezwać. Dopiero ona przerwała ciszę:

– Chciałam cię zabić, od kiedy tylko się spotkaliśmy. Od razu rozpoznałam w tobie tego kata, który przyprawił mnie o takie cierpienia. Dopiero Tomasz uzmysłowił mi, że my wszyscy jesteśmy katowani i każdy z nas musi przechodzić przez wiele trudności, wbrew własnej woli. To mi też uzmysłowiło, jaki naprawdę plan miał Wasyl. Chciał w ten sposób wykorzystać mnie jako broń, na rzecz Wolframa.

– Wolframa?! – zapytałem z niedowierzaniem, prawie podskakując w miejscu.

– Właśnie jemu pomaga mój brat. Wbrew niektórym podaniom wcale nie zginął na wojnie, która skończyła cywilizację prekursorów. Czekał tyle lat i teraz wrócił, żeby stoczyć z Ireneuszem swój ostatni bój i podobno zbiera do tego całe legiony – odparła Nastia.

– Jakie legiony? – zapytałem z przerażeniem.

– Po ostatnim Armagedonie, który zakończył panowanie człowieka, ostało się kilku jego zwolenników i dawnych towarzyszy broni. Są nielicznymi, którzy przetrwali późniejsze wojny i polowania Instytutu. Mają tworzyć armię, jakiej nie widział jeszcze ten świat. Armię tak bezwzględną i dziką, że nic co ludzkie, nie będzie w stanie jej zatrzymać.

– Musimy to jakoś powstrzymać – powiedziałem, choć skala problemu zaczynała mnie przerastać. Potrzebowałem chwili spokoju, aby wszystko sobie poukładać. W głowie pieklił mi się straszny mętlik.

– Joachim dążył do stworzenia zła czystego, aby móc zapanować nad światem i stworzyć nową rasę doskonałą, którą podbije wszechświat – zacząłem swój wywód – Ireneusz przez lata odizolowywał ludzi i przygotowywał ich do walki, by rzucić ich do ostatniej w historii wojny. Z kolei Wolfram chce go zgładzić. Wychodzi na to, że wojną będą porachunki starych rywali, a Augustyniak odegrał tutaj jedynie rolę szaleńca, który myśli, że jest bogiem.

– Sprawa jest niestety dużo bardziej złożona. Ludzi w mieście jest więcej. Są Niemcy, Ukraińcy, Twierdzowi, Prześladowcy, czy znani nam już Kolejarze. Wszyscy mają ze sobą różne relacje. Niektórzy wrogie. Przy okazji ostatniej wojny, nie wiadomo jak się zachowają. Tylko zjednoczeni, mamy jakiekolwiek szanse, o ile faktycznie jakieś są – oznajmił Andriej.

– Musimy iść do kompleksu – stwierdziłem i ruszyłem w głąb tunelu, z kolei Nastia i Andriej szli zaraz za mną, ramię w ramię.

– Dziękuję – szepnął Rosjanin do Nastii. – Nie zasługiwałem nawet na to, aby prosić cię o wybaczenie.

– Ja dziękuję Tomkowi. To dzięki niemu zrozumiałam, że wybaczenie jest możliwe.

Nic nie powiedziałem. W głębi ducha byłem niesamowicie uradowany tym, że moi przyjaciele się między sobą pogodzili. Mimo to wizja nadchodzącej coraz większymi krokami wojny ostatecznej, a co za nią szło; oczyszczenia, rozstrajała mnie coraz bardziej. Zaczynałem wątpić w to, czy aby na pewno sobie poradzę. Wszyscy pokładali we mnie ogromne nadzieje. Trzydziestu dwóch żołnierzy poświęciło życie, abyśmy mogli dotrzeć do wrót kompleksu. Nie znaliśmy nawet ich imion. Zostawili za sobą wszystko, co mieli, byleby tylko pomóc nam zbliżyć się do celu.

Nie znałem jednak swojej siły. Choć bardzo chciałem, to jednak trudno mi było uwierzyć w to, że faktycznie może mi się udać. Zależało od tego zbyt wiele. Los całej ludzkości a może i nawet świata, spoczywał na moich, jeszcze do niedawna ubrudzonych krwią rękach. Jednak czy tamto z dawnych lat można przedawnić? Czy tak ma wyglądać moje odkupienie? Tego nie mogłem być pewny. 

Obiekt 12 Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz