Ⰽ Kolektor

8 2 0
                                    

Powoli, krok po kroku zbliżaliśmy się do punktu docelowego, przy którym powinniśmy się rozdzielić. Teraz tunele, którymi się poruszaliśmy, wyraźnie zgadzały się z kreskami naniesionymi na mapę. Oznaczało to, że kanały postanowiły nas puścić, bez dodatkowych niespodzianek. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy dotarliśmy do spodziewanego rozwidlenia.

– Sierżancie – zawołał Andriej – To tutaj – oznajmił, gdy ten się zbliżył.

– No to do roboty – Karafka teatralnie strzelił palcami. – Malicki bierz ludzi. Idźcie na stanowisko, tak jak was poinstruowałem.

– Rozkaz – oparł krótko i zaczął prowadzić swoich w lewą część korytarza. Liny już były pozwijane i teraz każdy miał pełną swobodę ruchu.

– Idziemy – powiedział Rosjanin i ruszyliśmy w przeciwną stronę. Razem z nami zostało jedenastu żołnierzy, z sierżantem na ich czele.

– Malicki zna się na swojej robocie, nic się nie bój – stwierdził nie wiadomo dlaczego – Siedział w wojskach liniowych na kilka lat przed wojną.

– Skąd u was taki miszmasz w sprzęcie? – zapytał po chwili Andriej.

– Na krótko przed Armagedonem przejeżdżały po torach eszelony z zachodu. NATO wzmacniało wschodnią flankę. Spodziewali się konfrontacji. Do kraju zjeżdżały tony sprzętu. Jednak w głównej mierze wszystko jechało na wschód. Za Wisłę. Jak walnęło i sytuacja się uspokoiła, znaleźliśmy wykolejony pociąg nieopodal Oławy. Część wagonów spalona, inne zgniecione, jak puszki po piwie, ale kilka się ostało. Leżała tam głównie broń strzelecka i balistyka: hełmy, kamizelki, karabinki, pistolety, strzelby, ręczne karabiny maszynowe, a nawet granatniki jednorazowe. Wszystko z Ameryki. Pewnie wieźli to w stronę Rzeszowa. Nie był to transport priorytetowy, więc nie przerzucali tego na wschód samolotami. W Niemczech była baza przeładunkowa. Obawiano się niepotrzebnego latania nad nami, a zresztą, sprzętu jechało tyle, że zachód musiałby całe swoje lotnictwo transportowe zaangażować, aby to przerzucić. Głównie dzięki temu udało nam się obronić przed mutantami i Prześladowcami, którzy zalali później cały Dworzec, aż w końcu całą linię na południowy wschód. Właśnie tam się potem przenieśliśmy. Było spokojniej niż w centrum.

– Nadal macie pociąg? – zapytał.

– Owszem – odparł z lekką dumą Karafka.

– Jaki pociąg? – dopytałem.

– Pancerny! – Wyszczerzył się w uśmiechu – Najlepsza maszyna do kontroli linii. Działa z BWP 1, wielkokalibrowe karabiny maszynowe, miotacze płomieni, dwa granatniki maszynowe i mnóstwo stanowisk ogniowych, a nawet kilka moździerzy. Te łamagi, to jest Prześladowcy, nic nam nie mogli zrobić. Jedynie butelkami próbowali nam pociąg obrzucać. Ich niedoczekanie! Pamiętam, że młóciliśmy ich wtedy jak zboże, jeśli wiecie, co mam na myśli.

– Niby po co wam był do tego pociąg? Do obrony jednej linii?

– Widzisz, jest jeszcze jedna linia, która wiedzie od Parku Przemysłowego, na Krzyki i dalej do Brochowa. Jej położenie było o tyle korzystne, że nieopodal niej, na zachodzie był wydział Żandarmerii Wojskowej i 16 Brygada OT, a dosłownie ulicę dalej, 4 Regionalna Baza Logistyczna. Było oczywiste, że jeśli coś tam jeszcze jest, to trzeba to, jak najszybciej pozyskać. Niestety te mendy były przed nami. To był ich teren, a w bazie żandarmerii, zrobili sobie solidną siedzibę. Nie mieli, co prawda broni przeciwpancernej, jednak wchodzenie tam było, jak pchanie się do gniazda os. Ostrzelaliśmy ich, ale niestety podjęliśmy odwrót. Nie było sensu tam się bić. Zrobiliśmy rundkę do Brochowa, posprzątaliśmy wszystko, na co trafiliśmy i przez jakiś czas był spokój. Tamci rozebrali tory, aby nasz rajd się nie powtórzył i tyle. Zrobiła się wojna pozycyjna, a z racji tego, że mieliśmy pociąg, to do naszej linii starali się nie zbliżać. Atakowali w takich punktach, abyśmy nie mogli ich ostrzelać ze składu. No i tak sobie wesoło żyjemy. Mamy kilka drezyn, z czego jedną techniczną, prawie lokomotywę. Dzięki rozpoznaniu dowiedzieliśmy się, że w Parku Przemysłowym powstała Twierdza. Okalającej ich linii kolejowej użyli jako wału obronnego. Z nimi całe szczęście się dogadaliśmy, ale cholera wie, co oni tam mają. Tory na zachód są przygotowane, ale rozebrane na wysokości ogrodów działkowych. Tam zrobili punkt przerzutowy, bo jakiś czas handlowaliśmy, a oni obawiali się naszego pociągu, dlatego odcięli tory. Potem się zesrało i w sumie nie wiadomo, co u nich. Jakiś kapitan tam rządzi.

Obiekt 12 Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz