twelve

9.4K 512 28
                                    

-Scott...- szturchnęłam chłopaka dyskretnie tak, aby nauczycielka niczego nie zauważyła.

-Co? - mruknął.

-Zrywam się z reszty lekcji? - zapytałam niepewnie, ponieważ nigdy przedtem nie robiłam takich rzeczy. Nie mam dzisiaj ochoty na szkołę i mam wrażenie, że jeszcze trochę, a wybuchnę tutaj. Czuje się jak tykająca bomba.

-Who...to do ciebie niepodobne, ale oferta nie do odrzucenia - uśmiechnął się i najwidoczniej jemu też się poprawił humor.

Wczorajsze wydarzenia tak namąciły mi w głowie, że trudno mi jest obliczyć najprostsze działanie. Boję się, że Harry odwali coś w stylu rozwieszania moich nagich zdjęć w szkole. Wczoraj ledwo co zasnęłam, ponieważ miałam ciągle wrażenie, że mnie obserwuje czy coś. Według mnie on może zrobić wszystko. Właśnie. Prawdopodobnie dramatyzuje i to zamienia się w paranoję, ale no błagam. Chyba każdy byłby przerażony na moim miejscu. Ta relacja zamienia się w ciągłe mszczenie. Tutaj już nie ma zwyczajnego 'nie lubię cię'.

Kiedy zadzwonił dzwonek, szybko podniosłam się z ławki i wybiegłam ze Scottem ze szkoły. Na parkingu jest tylko kilka osób, których raczej nie obchodzi to, że właśnie wsiadamy do auta i zrywamy się ze szkoły.

Kiedy rozsiedliśmy się w fotelach i wyjechaliśmy z parkingu, Scott zapytał się gdzie ma jechać.

-Proponuje sushi - powiedziałam, a mój przyjaciel jęknął. No tak, zapomniałam. Scott lubi jedynie jedzenie tanie i pożywne, ale przecież raz na jakiś czas mozna pozwolić sobie na coś innego niż pizza.

-Bez sensu. To jest tak cholernie drogie i mało pożywne. - powiedział zniechęcony. Mówiłam? Mówiłam.

-Ugh, no dobra, to jedziemy do wesołego miasteczka, a tam zahaczymy jakiegoś fast fooda -zaproponowałam, na co chłopak od razu się uśmiechnął. Typowe.

-Taki tok myślenia lubię - wyszczerzył się.- Może znajdę tam jakiegoś zagubionego instruktora, który wyjaśni mi co nieco...

-Przestań bo zwymiotuję - jęknęłam i zasłoniłam mu dłonią usta. Oczywiście oblizał mi rękę, więc szybko ją zabrałam.

----------

-Boże! Myślałam, ze ta kolejka jeździ wolno! - ledwo powiedziałam kiedy wysiedliśmy z kolejki górskiej. Jest mi nie dobrze.

-A ja myślałem, że się porzygasz ze strachu, ale się myliłem! - zaśmiał się, ale mi nie jest do śmiechu.

-Dobra, dobra idź kup nam coś do picia, ja idę do kibla - powiedziałam na co chłopak przytaknął.

Skierowałam się w kierunku toi-toi, które odpychają nie dość, że wyglądem, to jeszcze zapachem.

Nie chętnie, ale zrobiłam to co musiałam i ruszyłam w kierunku stoiska, w którym stoi Scott. Niestety na kogoś wpadłam. Wymamrotałam przepraszam i chciałam pójść dalej, ale ta osoba, która okazała się być Harrym złapała mnie za ramię.

-Czego chcesz?! - fuknęłam zła. Prawdopodobnie powinnam teraz kulić ogon i jeszcze bardziej mu nie podopadać, ale nie jestem w nastroju bycia miłą.

-Cóż. Chcę lepszych ocen, willi z basenem, lodów czekoladowych, większych kieszonkowych, więcej przywilejów, dziewicy i oh, ty jesteś dziewicą. - zaśmiał się, a mi mina zrzedła. Automatycznie się spięłam i zaczęłam analizować jego słowa, które swoją drogą źle wróżą.

-Nie mam czasu...- mruknęłam i szybko go ominęłam i podbiegłam do Scotta, który podał mi zimną coca-cole.

Stwierdziliśmy, że jest już późno i pojedziemy do domu.

school enemy | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz