Harry POV
Zza drzwi lazienki, w które jest Lizzy słychać jeszcze, że się myje. W takim razie ja wybiorę jakiś film na wieczór. Będzie miło. Na dodatek zamówiłem pizzę. To będzie idealny wieczór i zakończenie naprawdę cieżkiego dnia. Zamierzam od teraz być miły dla Liz i ją chronić, pomimo, że to ja sprawiałem największe zagrożenie.
Wziąłem karton z różnymi plytami CD i usiadłem na kanapie. Wyjąłem wszystkie horrory, jakie posiadam i zacząłem je przeglądać. Wydaje mi się, że ,, Sinister" będzie dobry. Jest naprawdę straszny, więc Lizzy będzie się bała. Będę mieć pretekst do dotykania jej. Zaraz stop! Muszę się opanować. Musze dać jej pod tym względem spokój. Ale jeśli będzie sie bała? Sama chciała horror... - znów ta podświadomość. Nie ważne.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, co oznacza, że pizza już jest. Otworzyłem drzwi, w których stoji seksowna blondynka. Na mój widok wypięła piersi i żałośnie zatrzepotała sztucznymi rzęsami. Może i takie dziewczyny są głupie i sztuczne, ale dobre w łóżku.
- Cześć, ile płacę? - zapytałem głębokim i uwodzicielskim głosem.
- Dziesięć funtów...- odpowiedziała i przeleciała po mnie wzrokiem. - Czy coś mogę jeszcze dla ciebie zrobić? - zapytała z cieniem nadzieji. Już chciałem się zgodzić na jej dwuznaczną propozycję, lecz przeszkodziła mi w tym Lizzy.
- Nareszcie! - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie do środka zatrzaskując blindi drzwi przed nosem. Trudno. - To co oglądamy? - zapytała siadając jednocześnie na kanapie.
- Wybrałem, ,Sinister" - odpowiedziałem włączając film.
- Nie oglądałam, straszny?
- Cóż, zależy dla kogo. Sądzę, że dla ciebie bardzo! - usmiechnąłem się do dziewczyny zadziornie.
- Zobaczymy...- mruknęła.
Film się zaczął, a my zajadamy się pizzą.
Momentami czuję jak Lizzy drży ze strachu, ale w tedy obejmuję ją ramieniem i się uspokaja. Wiem, wiem, miałem tego nie robić, ale od chwili, gdy zobaczyłem ją na szkolnym korytarzu, zaczęło mnie do niej ciągnąć. Robiłem wszystko, by być blisko niej, by była moja. Szkoda, że wszystko robiłem źle i ją raniłem. Teraz wiem co robiłem źle wszystko, więc teraz mam szansę. Chyba.
- Lizzy - szepnąłem, kiedy film się skończył.
- Tak Harry? - usłyszałem jej lekko zaspany głos.
- Czy możemy zacząć od nowa? Zapomnieć o tych latach nienawiści i kłótni? Proszę - odważyłem się zapytać.
- Myślę, że tak...- szepnęła.
* * *
Lizzy POV
Wczoraj było miło, nawet bardzo. Harry dał mi się poznać z tej dobrej strony i musze przyznać, że nie żaluję, że mu wybaczyłam. Każdy popelnia błędy, dlatego trzeba wybaczać. Koniec, końców, to on mnie uratował. Tak uratował. Dobrze widzicie. Może się wydawać, że to co on zrobił to nic, lecz dla mnie to wiele znaczy. Gdyby nie przyjechal w odpowiednim czasie, to mnie już by nie było. Byłabym martwa. Wstydzę się tego, że chciałam popełnić samobójstwo z tak błahego powodu. Mogliśmy się pogodzić wcześniej, nie przysporzyloby nam to tylko problemow. Naszczęście zrobiliśmy to, lepiej późno niź wcale. Czuję, że po tym incydencie, moje życie będzie lepsze. Nie wiem czy będę się przyjaźnić z Harry'm. W końcu byliśmy wrogami, to byłoby dziwne. Cóż, czas pokaże.
Aktualnie leżę plackiem na łóżku i czekam na Scotta. Muszę mu wszystko opowiedzieć. Jak to zawsze mi on mówi: To twój obowiązek spowiadać mi się ze swojego życia! Po chwili do pomieszczenia wszedł mój przyjaciel, który nie przejmował się czymś takim jak pukanie.
- Opowiadaj - usiadł obok mnie i przeszedł do konkretów.
- W skrócie czy ze szczegółami? - zapytałam, świadomie wydłużając niewiedzę Scotta.
- W skrócie, potem pozadaję pytania - uśmiechnął się co odwzajemniłam.
- Zatem zaczynam. W trakcie lekcji Louis zaciągnął mnie na salę gimnastyczną, gdzie był już Harry i Niall. Położyli mnie siłą na ziemi i...- przerwałam ponieważ na samą myśl o tym lecą mi łzy.
- Lizzy, spokojnie. Zrobili ci krzywdę? - zapytał zmartwiony, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Wymyślili, że będę spełniać zachcianki raz w tygodniu każdego z nich. Oczywiście wiem co mieli na myśli dlatego to mnie tak przeraziło. W zamian miałabym spokój. Niestety moja cierpliwość i nadzieja wyparowały. Wiedziałam, że nie ma ratunku i nikt mi nie pomoże. Postanowiłam, że popełnie samobójstwo. Wiem, to głupie, ale nie myślalam normalnie...-szepnęłam, a Scott spoglądam na mnie z niedowierzeniem. Przeczekałam chwilę z myślą, że przyjaciel to skomenruje, ale nic takiego się nie wydarzyło. Postanowiłam kontynuować. - Uciekłam do domu. Tam napisałam list pożegnalny dla mamy, a potem pojechałam nad Tower Bridge w zamiarze odebrania sobie życia. Ku mojemu ździwieniu zjawił się Harry. Podejrzewam, że wybiegł ze szkoły chwilę po mnie i pojechal do mojego domu, który byl otwarty, bo zapomniałam go zamknąć. Znalazł tam list i przyjechał. Miałam szczęście i to wielkie...- ostatnie słowa wypowiedziałam szeptem.
- A co potem? - zapytał lekko spięty.
- Potem szczerze porozmawialiśmy i spędzilam u niego noc. Oglądaliśmy film i jedliśmy pizzę, nic specjalnego. A jednak pogodziliśmy się. Wybaczyłam mu, tak na prawdę. Wydaje mi się, że zrozumiał swój błąd. Teraz tylko boję się reakcji Nialla i Louisa...- wyjaśniłam.
- Nie martw się, będzie dobrze - szepnął mi do ucha i mnie przytulił. Scott mnie przytulił fuj.
Przepraszam za duuuuże opóźnienie, ale roździał jest. I to dłuższy niż zawsze. Powiem szczerze, że sądziłam, że zakończę School Enemy na 40 roźdzaile, ale chyba tak nie będze. Roździalów będzie ok. 50 :) Teraz roździały będą na czas, obiecuję.
10 komentarzy = next
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later