Harry POV
Najwidoczniej nikogo ten film nie interesuje, oprócz mne. Zayn siedzi w telefonie, zaś Liam śpi i chrapie. Świetnie. Nagle Zayn zerwał się podekscytowany z kanapy.
- Co jest? - zapytałem zaskoczony.
- Posłuchaj - odparł i zaczął czytać coś, co bardzo mnie ździwiło, a jednocześnie ucieszyło.
- Nie wierzę, pokaż! - powiedziałem, a on podał mi do ręki telefon.
,,Hej, dzisiaj jest u mnie wielka impreza! Zapraszam, weźcie coś ze sobą.
PS kocham Harry'ego Styles'a i jesteśmy przyjaciółmi! ♥"
Faktycznie, Lizzy napisała to na swojej tablicy na facebooku. Jednak, jestem lekko zły za to, że napisała, że się pogodziliśmy. Kurcze, nie wiem co mam o tym myśleć. Co to właściwie jest do jasnej cholery?! Co tej dziewczynie do głowy przyszło, żeby pisac o naszych prywatnych sprawach na forum publicznym. I co w nią wstąpiło, żeby robić imprezę bez zgody rodziców. -Boże Styles gadasz jak baba, diź na tą imprezę, zaproponuj jej ten ukałd i przeleć...- I znów ten głos! Dobra, zrobię to. Pójde na tą imprezę.
- To co idziemy? - zapytałem Zayna, który usiluje obudzić Liama.
- Okej, ale pomóż mi z nim - mruknął.
Ucieszony podeszłem do okna i je otworzyłem. Nagle w moim salonie zaczęła rozbrzmiewać muzka z domu Lizzy. Liam automatycznie się zerwał. Po jego minie wnioskuje, że nie wie co się dzieje. Jest zabwny, przysięgam.
- Śpiąca królewno, idziemy na imprezke do Lizzy!- zawołałem i poszedłem do swojego pokoju się przebrać.
Ubrałem się w czarne rurki, które w kroczu są lużne oraz szarą koszulkę. Popsikałem się dyzodorantem. Nie starałem się zbytnio, ale i tak wyglądam olśniewająco. Zbiegłem na dół i wraz z chłopakami opuściliśmy mój dom, który zakluczyłem. Przed moim, jak i Liz domem stoi mnustwo aut. Całe szczęście, że nasze mamy są teraz w pracy i wracają jutro popołudniu, bo inaczej miałaby przechlapane. Poszliśmy do jej domu. Pierwsze co rzucilo mi się w oczy, to oczywiście tłum tańczących ludzi i porozrzucane po podłodze plastikowe kubki. W powietrzu unosi się zapach nikotyny, piwa i innego gówna, które kocham. Przecisnąłem się przez tłum do kuchni. Wyjąłem z lodówki piwo, które w świętym spokoju wypiłem. Nagle podeszła do mnie Amanda. Traydycyjnie ubrana w krótką spódniczkę i bluzkę odsłaniającą cały biust.
- Cześć - przywitałem się od niechcenia. Nie przepadam za nią. Kiedyś byliśmy seks-przyjaciółmi, ale znudziła mi się. Przykre, ale nie dla mnie.
- Hej Harry, co ty na to...Pójdziemy na górę, na mały numerek - zaproponowała bez owijania w bawełnę i zaczęła ściskać moje krocze. No cóż, nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chciałbym się zgodzić, ale Lizzy... Chociaż z drugiej strony niczego sobie nie obiecywaliśmy, więc co mi szkodzi.
- Dobra - zgodziłem się udając znudzonego jej propozycją. No bo kurwa już dawno nie współżyłem przez to całe zamieszanie z Liz.
Blondynka złapała mnie za rękę i zaprowadziła do łazienki. Może być i to. Zamknęla drzwi i rzuciła się na mnie. Zaczeliśmy się namiętnie całować i dotykać. W pewnym momencie przerwałem tą czynnąść, ponieważ przypomniałem sobie, że to Amanda. Ściągnąłem spodnie, a dziewczyna uklęknęła i zaczęła robić mi tak zwanego loda. Kiedy doszedłem w jej ustach i ubrałem się, opuściłem pomieszczenie.
- Harry, gdzie dziesz, co ze mną?! - zawołała blondi.
- Miał być szybki - prychnąłem nwet nie obdarzając jej spojrzeniem.
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later