twenty one

9.3K 436 60
                                    

'Harry' POV

Udało jej się zwiać poraz kolejny. Pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego robie te wszystkie rzeczy Lizzy. Więc, lubię widzieć jak ta suka jest wystraszona, zażenowana, zła. Sam nie wiem, ale lubię to. Już od przedszkola uprzykrzaliśmy sobie życie, ale teraz ona nie ma szans. To ja góruję. W tedy jedyne co nas rozbiło to płeć. Oboje byliśmy tego samego wzrostu, wszyscy tak samo nas lubili i mieliśmy taką samą siłę fizyczną. Teraz we wszystkim przewagę mam ja i oboje zdajemy sobie z tego sprawę.

Aktualnie siedzę w swoim salonie i wysłuchuję, jak Liam ględzi o tym, że źle traktuję Lizzy. Straszne. Właśnie. Liam to taki 'tata' naszej paczki. Wyjechał wraz z Zaynem na wakacje do Australii i gdy wrócili, zrobili se kilka dni wolnego. Dlatego zaczęli później rok szkolny. Nie ważne. W każdym razie, Liam jest dobrym człowiekiem i nie lubi kiedy znęcam się z Louisem i Niallem nad innymi. Ale cóż, tacy jesteśmy.

- Co ona wam takiego zrobiła?! - krzyczy i jednocześnie chodzi po całym pokoju wymachując rękami. To zabawny widok.

- Wkurza mnie - wzruszyłem ramionami.

- Niby czym?! - zapytał.

- Sposobem bycia - sklamałem. Tak naprawdę, to denerwuje mnie w niej fakt, że jest pyskata, a zarazem seksowna i na dodatek jest czysta co mnie niesamowicie kręci.

- Harry, nie możesz jej zmuszać do robienia takich rzeczy i nie możesz też sie nad nią znęcać, poprostu to ignoruj...- powiedział spokojnie.

- Ale ja może nie chcę - fuknąłem, a Liam się zamyślił.

- Nie zwracaj na nią uwagi, bądź miły. Wiesz, kiedy dziewczyna ci zaufa, to jest naprawdę fajna. Spróbuj, powinniście się przyjaźnić. Macie podobne charaktery - odparł, a ja się szeroko uśmiechnąłem.

I właśnie w taki o to sposób, kochany i dobry Liam podsunął mi genialny pomysł.

- Masz rację, spróbuję - odparłem z cwanym uśmieszkiem.

- Na pewno, bo ten uśmiech mnie niepokoi - odparł powoli.

- Tak - odparłem, a Liam wyszedł z mojego domu żegnając się.

Pobiegłem na górę do pokoju i wyjąłem dziennik z szafki, następnie usiadłem przy biurku. Wykręciłęm numer do Louisa.

- Siema Tomo - przywitałem się.

- Siema, co chcesz? -zapytał.

- Lizzy Brinley, jest oficjalnie naszą ofiarą. Wieczorem wyjaśnię ci co i jak, ale na wstępie. Masz być dla niej miły - odparłem z uśmieszkiem.

- Dziwnie brzmi ten twój plan, ale okej - zgodził się.

- Dobra, kończ nara - pożegnałem się, rozłączyłem i wróciłem do mojego notatnika.

11.11.2014

Lizzy Brinley jest moją ofiarą. Jak już wspominalem w poprzednich notkach, jest ona moim wrogiem numer 1. Już od przedszkola szarpałem ją za włosy, niszczyłem rysunki i tak dalej. Oczywiście, ona też święta nie była. Do tej pory pamiętam, jak mama kupiła mi koszulkę z Batmanem,a ona oczywiście musiał wylać na nią sok wiśniowy. Od tamtej pory między nami jest wielki spór. W podstawówce miała nade mną lekką przewagę, ponieważ była wyższa, ale aktualnie jest inaczej. Jestem dużym i silny chłopcem, a ona jest drobniutką kobietką, którą w krótce zniszczę. Jak? Plan jest prosty. Będe dla niej miły, staniemy się 'przyjaciółmi'. Następnie odbiorę jej dziewictwo i z biegiem czasy stanie się moją prywatną dziwką. Nie będę musiał sypiać z tymi pustymi lalami ze szkoły. Nie to, żeby mi jakoś zależało. Jestem w prawie 100% pewnie, że ona na to nie pójdzie i będzie mały szantażyk. Musze przyznać, że nie mogę się doczekać kiedy w końcy w niej będę.

To, że chcę ją ostro pieprzyć, nie znaczy, że ją lubię. Oczywiście, że nie. Kiedy mi się znudzi, zostawię ją, a w tedy, wygram tą całą rywalizację, łamiąc jej serce i dumę na milion kawałków. Nienawidzę tej dziewczyny, ale musze przyznać, że jest seksowna, a już w krótce jej ciało będzie moje.

school enemy | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz