Harry POV
Dzisiaj szkoła, niestety. Wczoraj zrobiłem sobie wolne, podejrzewam, że Lizzy też. Jednak dzisiaj mama mi tego nie dopuści. I tak mam lekko mówiąc, problemy w szkole, więc aby zdać muszę przynajmniej być obecny na lekcjach.
Zwlokłem się z lóżka, a moje ciało styknęło się z zimnym powietrzem. Norma. Wyszedłem na balkon, aby zaczerpnąć świerzego powietrza po nocy. Zauważyłem przez szklane drzwi, że Lizzy jeszcze śpi. Wróciłem do pokoju i złapałem telefon.
Do: Świruska
Wstawaj śpiochu!
Kątem oka sprawdziłem czy dziewczyna wstała. Mój plan się udał. Zaspana Lizzy z impetem zasłoniła okno. Zaśmiałem się na jej gest.
To miłe uczucie, które gości u mnie od czasu gdy się pogodziliśmy, mnie nie opuszcza. Czuję coś nowego. Dziwną sympatię do dziewczyny, której jeszcze niedawno nie lubiłem. Mało tego, chcialem ją skrzywdzić, wykorzystać! Teraz chciałbym ją chronić, sprawiać, że będzie się uśmiechać. Mimo wszystko, nie jestem pewien, czy ona mnie lubi. Podziwiam ją, że jeszcze nie dała mi w twarz, tylko mi wybaczyła. Lizzy jest inna niż reszta dziewczyn. Są mądre dziewczyny, ale niezbyt atrakcyjne, ale są też totalne pustaki, które są seksowne. Natomiast Liz ma to i to. Jest piękna,a le i mądra. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem. Może gdybym zaczął inaczej naszą znajmość, już wiele lat temu to teraz byłoby inaczej.
Załatwiłem swoje wszystkie potrzeby w łazience i zaczałem się ubierać. Założyłem białą koszulkę z logiem mojego ulubionego zespołu The Roling Stones, czarne, luźne spodnie i białe conversy. Standard w moim przypadku.
Zjadłem hamburgera na śniadanie i wyszłem z domu. Z początku chciałem podwieźć też Lizzy, ale zawsze przyjeżdża po nią Scott. Wsiadłem do mojego kochanego Jaguara. Odpaliłem auto i ruszyłem do szkoły.
* * *
Przez cały dzień nie zamieniłem z Lizzy ani słowa. Oczywiście patrzyliśmy na siebie porozumiewawczo w niketórych momentach i tak dalej. Udawaliśmy, że się nienawidzimy, aby moi kumple nie skumali co się dzieje. To zaszkodziloby każdemu. Mojej reputacji, ale i Lizzy. Jakby się dowiedzieli, że chciala się zabić, to niedaliby jej spokoju. Byłoby gorzej, o wiele. Teraz, mogę im delikatnie dac do zrozumienia, że nękanie Lizzy mi się znudziło. Może dadzą jej spokój. W każdym razie wiem, że Niall da, ale co do Louisa nie mam pewności.
Wszedłem powolnym krokiem do pustego domu. Moja mam dużo pracuje. Nie rozumiem po co bierz te nadgodziny. Dobrze wiem, że zarabia dużo bez tego. Na dodatek ojciec płaci wysokie alimenty. Bez sensu.
Skierowałem się do pokoju gdzie od razu rzuciłem się na łóżko. Powieki same mi się zaczeły zamykać, ale nie dany jest mi odpoczynek. Dzwoni telefon.
- Czego kurwa chcesz Liam?...-warknąłem do telefonu. Jestem wkurzony.
- Widzę, że jesteś wesoły jak zawsze...-powiedział sarkastycznie moj przyjaciel.
- Tak, tęcza, serca i tak dalej...Dobra czego chcesz? - przeszedłem do konkretów.
- Jestem spostrzegawczy, widzę, że coś nie gra - rzekł, a mi aż zrobilo się gorąco. Jakim cudem?! - Będę u ciebie za dziesięć minut. Nie obchodzi mnie czy śpisz cyz pieprzysz laske. Musimy pogadać.
Ten jest o wiele krótszy chyba, ale trudno. Dużo przemyśleń, ale trudno. Dawno tego nie było.
20 komentarzy (wiem, że dacie radę) = next
Susann
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later