- To co w końcu robimy? - zapytałam Scotta, nerwowo chodząc po pokoju. - Mama wyjeżdża za pół godziny, co oznacza, że w tym samym czasie idę do Harrego. Jaki jest plan? Panikuje.
- Spokojnie, nie szarp się tak za te włosy, bo wyłysiejesz - zaśmiał się, a ja obrzuciłam go morderczym spojrzeniem. - Dobra, dobra. Więc pójdziesz tam, obejrzycie jakiś film czy coś. Przez cały ten czas bądź czujna. Po jakimś czasie poproś go o telefon, ponieważ chcesz zadzwonić do mamy, ale tobie skończyły się środki na koncie. W tedy pójdziesz na górę do kibla i będziesz coś gadać, aby to łyknął. Oczywiście w tym czasie będziesz szukać tego cholernego zdjęcia. W tym samym czasie przyjdę ja, i zagadam Stylesa, aby dać ci więcej czasu - odparł.
Będę szczera, ten plan jest genialny. Miałam podobny, ale ten jest o wiele lepiej dopracowany.
- Dobrze, ale nurtuje mnie jedno...
- Tak?
- Dlaczego przez ostatni czas byłeś miły dla Harrego i byłeś po jego 'stronie' - zapytałam robiąc myślniki palcami w powietrzu. Scott popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Udawałem. Chciałem, aby myślał, że jestem po jego stronie, kiedy przyjdę dziś wieczorem - odparł, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to gra?!
- Nie zagrałabyś tak dobrze jak ja swojej roli, więc wolałem cie nie wtajemniczać...- odparł zadowolony, a ja spojrzałam na niego z podziwem.
Westchnęłam tylko i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i ujrzałam tam mamę zakładającą płaszcz. Jak mam być szczera, to jestem przerażona tym weekendem. Nie wiadomo, czy nasz plan się powiedzie. Miejmy nadzieję, że tak.
- Hej - powiedziałam nieśmiało
- Oh już jesteś skarbie - rozpromieniła się mama. - Ja już będę wychodzić...
- Dobrze - powiedziałam, a następnie przytuliłam ją mocno.
- W porządku - odparła zaczesując swoje blond włosy do tyłu. - Spakuj wszystkie potrzebne rzeczy na ten weekend i idź do Harry'ego. Pamiętaj aby zamknąć dom. Klucze masz oddać Harry'emu, on o tym wie - odparła, a ja zmarszczyłam brwi. Nie jestem dzieckiem, a Harry nie jest moim opiekunem, ale najwyraźniej moja mama tak to widzi.
- Dlaczego mam mu je oddać? - zapytałam, a mama się uśmiechnęła.
- Ponieważ macie ten weekend spędzić razem, a znając życie już przy pierwszej lepszej okazji wrócisz tutaj...- odparła tak jakby to było oczywiste i w sumie jest. To jest niesamowicie dziwne. Czy to nie powinno być tak, że matka powinna trzymać swoją córkę jak najdalej od chłopców?
- Ugh, no dobra - westchnęłam, a mama wyszła żegnając się po raz drugi.
Wróciłam na górę do Scotta.
- Co ty robisz? - zapytałam patrząc na chłopaka grzebiącego w mojej szafie.
- Szukam ci jakiś seksi rzeczy na ten weekend - odparł i poruszył zabawnie brwiami, a ja mimowolnie się zaśmiałam.
- Nie mam mowy, pozwól, że sama się spakuję - odparłam zabierając mu z rąk biustonosz w koronkę.
W końcu zabrałam czarne spodnie od piżamy, białą bokserkę, dwie pary spodni, legginsy i jeasny, dresową bluzę i dwie bluzki. Nic prowokującego mam nadzieję.
* * *
- Może w końcu się zdecydujesz na coś? - warknął Harry, a ja przewróciłam oczami.
Aktualnie siedzimy na kanapie i sprzeczamy się o pilot. Ostatecznie ja wygrałam to starcie i mam kontrolę, ale nic ciekawego nie leci. Mimo to włączyłam jakiś program modowy, żeby go zdenerwować jeszcze bardziej i utrzeć mu nosa.
- Może w końcu się zamkniesz? - zapytałam z fałszywym uśmieszkiem, a Harry zmrużył oczy. - To nie moja wina, że przegrałeś walkę o pilota z dziewczyną.
- Bo nie biję dziewczyny - fuknął.
- Ale nie masz problemu z szantażowaniem i oblewaniem ich farbą...- mruknęłam z nutką sarkazmu, ale to i tak stu procentowa prawda.
- Ciebie traktuję wyjątkowo - wyszczerzył się. Jego podejście jest bezsensowne, ale okej.
W tym samym momencie dostałam SMSa.
Od: Scott
Rozpoczynamy akcję życia :)))))
- Kurwa...- mruknęłam rozpoczynając 'akcję życia'.
- Co jest? - spytał Harry.
- Mama do mnie pisze, ale nie mam nic na koncie i nie mam jak jej odpisać... -mruknęłam.
- Mogę dać ci zadzwonić - powiedział i podał mi telefon. Jaki on jest łatwowierny. Najchętniej zaczęłabym mu się śmiać w twarz, ale się powstrzymuję.
Naiwniak. Wstałam z siedzenia i poinformowałam Harry'ego, że idę na górę, aby spokojnie porozmawiać z mamą.
Kiedy już zamknęłam się w toalecie usłyszałam rozmowy z dołu. Jak na razie wszystko toczy się dobrze. Weszłam w galerię zdjęć i zaczęłam go szukać. Kiedy znalazłam to piekielne zdjęcie, usunęłam je.
- Co ty robisz?! - wrzasnął Harry wbiegając do pomieszczenia, a ja spojrzałam na niego z ulgą i przerażeniem jednocześnie. W jaki sposób on tak szybko się tutaj znalazł ja się pytam.
W samą porę to zrobiłam. Oczywiście ja, jak to ja, zapomniałam o pewnym szczególe. Podczas tej 'operacji' musiałam mówić, aby Harry to łyknął.
Trudno, skoro już usunęłam to zdjęcie, to mogę przestać grać.
- Usuwam zdjęcie, a co? - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Masz przejebane! - warknął Harry.
- Chyba już nie tak bardzo, naiwniaku - uśmiechnęłam się.
- Trudno, teraz bądź gotowa na piekło w szkole, jak i w domu - uśmiechnął się i wyszedł.
Jezu.
CZYTASZ
school enemy | harry styles
Fanficharry styles; complited; when they have always hated and she comes back years later