sixteen

8.8K 475 30
                                    

- To co w końcu robimy? - zapytałam Scotta, nerwowo chodząc po pokoju. - Mama wyjeżdża za pół godziny, co oznacza, że w tym samym czasie idę do Harrego. Jaki jest plan? Panikuje.

- Spokojnie, nie szarp się tak za te włosy, bo wyłysiejesz - zaśmiał się, a ja obrzuciłam go morderczym spojrzeniem. -  Dobra, dobra. Więc pójdziesz tam, obejrzycie jakiś film czy coś. Przez cały ten czas bądź czujna. Po jakimś czasie poproś go o telefon, ponieważ chcesz zadzwonić do mamy, ale tobie skończyły się środki na koncie. W tedy pójdziesz na górę do kibla i będziesz coś gadać,  aby to łyknął. Oczywiście w tym czasie będziesz szukać tego cholernego zdjęcia. W tym samym czasie przyjdę ja, i zagadam Stylesa, aby dać ci więcej czasu - odparł.

Będę szczera, ten plan jest genialny. Miałam podobny, ale ten jest o wiele lepiej dopracowany.

- Dobrze, ale nurtuje mnie jedno...

- Tak?

- Dlaczego przez ostatni czas byłeś miły dla Harrego i byłeś po jego 'stronie' - zapytałam robiąc myślniki palcami w powietrzu. Scott popatrzył na mnie jak na idiotkę.

- Udawałem. Chciałem, aby myślał, że jestem po jego stronie, kiedy przyjdę dziś wieczorem - odparł,  a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to gra?!

- Nie zagrałabyś tak dobrze jak ja swojej roli, więc wolałem cie nie wtajemniczać...- odparł zadowolony, a ja spojrzałam na niego z podziwem.

Westchnęłam tylko i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i ujrzałam tam mamę zakładającą płaszcz. Jak mam być szczera, to jestem przerażona tym weekendem. Nie wiadomo, czy nasz plan się powiedzie. Miejmy nadzieję, że tak.

- Hej - powiedziałam nieśmiało

- Oh już jesteś skarbie - rozpromieniła się mama. - Ja już będę wychodzić...

- Dobrze - powiedziałam, a następnie przytuliłam ją mocno.

- W porządku - odparła zaczesując swoje blond włosy do tyłu. -  Spakuj wszystkie potrzebne rzeczy na ten weekend i idź do Harry'ego. Pamiętaj aby zamknąć dom. Klucze masz oddać Harry'emu, on o tym wie - odparła, a ja zmarszczyłam brwi. Nie jestem dzieckiem, a Harry nie jest moim opiekunem, ale najwyraźniej moja mama tak to widzi.

- Dlaczego mam mu je oddać? - zapytałam, a mama się uśmiechnęła.

- Ponieważ macie ten weekend spędzić razem, a znając życie już przy pierwszej lepszej okazji wrócisz tutaj...- odparła tak jakby to było oczywiste i w sumie jest. To jest niesamowicie dziwne. Czy to nie powinno być tak, że matka powinna trzymać swoją córkę jak najdalej od chłopców?

- Ugh, no dobra - westchnęłam, a mama wyszła żegnając się po raz drugi.

Wróciłam na górę do Scotta.

- Co ty robisz? - zapytałam patrząc na chłopaka grzebiącego w mojej szafie.

- Szukam ci jakiś seksi rzeczy na ten weekend - odparł i poruszył zabawnie brwiami, a ja mimowolnie się zaśmiałam.

- Nie mam mowy, pozwól, że sama się spakuję - odparłam zabierając mu z rąk biustonosz w koronkę.

W końcu zabrałam czarne spodnie od piżamy, białą bokserkę, dwie pary spodni, legginsy i jeasny, dresową bluzę i dwie bluzki. Nic prowokującego mam nadzieję.

                                                                     * * *

- Może w końcu się zdecydujesz na coś? - warknął Harry, a ja przewróciłam oczami.

Aktualnie siedzimy na kanapie i sprzeczamy się o pilot. Ostatecznie ja wygrałam to starcie i mam kontrolę, ale nic ciekawego nie leci. Mimo to włączyłam jakiś program modowy, żeby go zdenerwować jeszcze bardziej i utrzeć mu nosa.

- Może w końcu się zamkniesz? - zapytałam z fałszywym uśmieszkiem, a Harry zmrużył oczy. - To nie moja wina, że przegrałeś walkę o pilota z dziewczyną.

- Bo nie biję dziewczyny - fuknął.

- Ale nie masz problemu z szantażowaniem  i oblewaniem ich farbą...- mruknęłam z nutką sarkazmu, ale to i tak stu procentowa prawda.

- Ciebie traktuję wyjątkowo - wyszczerzył się. Jego podejście jest bezsensowne, ale okej.

W tym samym momencie dostałam SMSa.

Od: Scott

Rozpoczynamy akcję życia :)))))

- Kurwa...- mruknęłam rozpoczynając 'akcję życia'.

- Co jest? - spytał Harry.

- Mama do mnie pisze, ale nie mam nic na koncie i nie mam jak jej odpisać... -mruknęłam.

- Mogę dać ci zadzwonić - powiedział i podał mi telefon. Jaki on jest łatwowierny. Najchętniej zaczęłabym mu się śmiać w twarz, ale się powstrzymuję.

Naiwniak. Wstałam z siedzenia i poinformowałam Harry'ego, że idę na górę, aby spokojnie porozmawiać z mamą.

Kiedy już zamknęłam się w toalecie usłyszałam rozmowy z dołu. Jak na razie wszystko toczy się dobrze. Weszłam w galerię zdjęć i zaczęłam go szukać. Kiedy znalazłam to piekielne zdjęcie, usunęłam je.

- Co ty robisz?! - wrzasnął Harry wbiegając do pomieszczenia, a ja spojrzałam na niego z ulgą i przerażeniem jednocześnie. W jaki sposób on tak szybko się tutaj znalazł ja się pytam.

W samą porę to zrobiłam. Oczywiście ja, jak to ja, zapomniałam o pewnym szczególe. Podczas tej 'operacji' musiałam mówić, aby Harry to łyknął.

Trudno, skoro już usunęłam to zdjęcie, to mogę przestać grać.

- Usuwam zdjęcie, a co? - uśmiechnęłam się sztucznie.

- Masz przejebane! - warknął Harry.

- Chyba już nie tak bardzo, naiwniaku - uśmiechnęłam się.

- Trudno, teraz bądź gotowa na piekło w szkole, jak i w domu - uśmiechnął się i wyszedł.

Jezu.

school enemy | harry stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz